Chiny zaatakują Tajwan? "Jeśli Pekin oprze się na fałszywych informacjach, nic nie jest wykluczone"
Chiny mają dziś bardzo duże problemy gospodarcze. Nawet jeśli chcą zaatakować Tajwan, to mogą nie mieć sił. Putinowi też wydawało się, że w ciągu 72 godzin zajmie Kijów - mówi Wirtualnej Polsce główny specjalista ds. Chin w Ośrodku Studiów Wschodnich dr Michał Bogusz.
Stany Zjednoczone i Japonia apelują o pokojowe rozwiązanie problemów w Cieśninie Tajwańskiej. Bogaty, demokratyczny i strategicznie położony u wybrzeży Chin Tajwan od dawna jest najbardziej niestabilną kwestią między USA a Chinami. To może być zarzewie kolejnego konfliktu między mocarstwami.
Władze w Pekinie uważają demokratycznie rządzony Tajwan za część Chińskiej Republiki Ludowej i pragną przejąć nad nim kontrolę, nie wykluczając przy tym możliwości inwazji zbrojnej. Prezydent Xi Jinping uważa Tajwan za utracone terytorium swojego kraju. Natomiast USA podkreślają niepodległość Tajwanu.
Jakie będą konsekwencje tego sporu? O tym rozmawiamy z ekspertem.
Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Chińskie ministerstwo obrony ogłosiło, że Chiny i Rosja przeprowadziły wspólny patrol lotniczy nad Morzem Japońskim, Morzem Wschodniochińskim i zachodnim Pacyfikiem. Były to pierwsze wspólne rosyjsko-chińskie manewry od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę na Ukrainę. Jaki to jest sygnał?
Dr Michał Bogusz, Ośrodek Studiów Wschodnich: Manewry odbyły się na Morzu Japońskim i Morzu Wschodnio-Chińskim w czasie, gdy w Tokio odbywał się szczyt Quad (USA, Indie, Japonia, Australia), w którym brał udział m.in. prezydent Joe Biden. W manewrach wykorzystywano bombowce strategiczne, które mogą przenosić broń jądrową. To była manifestacja.
Czego?
Po pierwsze - że Pekin nie rezygnuje z sojuszu z Moskwą. Ba, będzie go pogłębiał. Po drugie - że kiedy Amerykanie budują swoją koalicję, to Chiny budują swoją. Pekin chciał pokazać, że nie jest osamotniony. Po trzecie wreszcie - Chiny chcą pokazać swoją determinację i udowodnić, że się nie boją. Że są silne. To był wyraźny sygnał dla regionu, mimo że wiele państw z tegoż regionu, deklarując akces do IPEF-u, pokazało, że nie zamierzają popierać Pekinu. A Pekin pokazał, że nie będzie o te kraje zabiegał, że nie będzie ich do siebie przekonywał.
Czy wspólne manewry z Rosją oznaczają, że Chiny w pełni popierają Rosję w wojnie wypowiedzianej Ukrainie?
Chiny popierają Rosję politycznie. Aktywność dyplomatyczna Chin wspiera rosyjską narrację. Chiny powtarzają, że sankcje gospodarcze nakładane na Rosję są szkodliwe, nieskuteczne, że wszyscy na tym stracą, bo sankcje osłabiają odbudowę po pandemii COVID-19. Nie widzimy zaś dziś wsparcia dla Rosji ekonomicznego, bezpośredniego, materialnego, poza zwiększonymi zakupami ropy na spotach, ale to nie są duże ilości. Nadal oczywiście kontynuowany jest handel między oboma krajami, choć część inwestycji chińskich wycofuje się z Rosji w obawie przed sankcjami. Sankcje odstraszają chińskie firmy od relatywnego wsparcia rosyjskiej gospodarki.
Dlaczego Chiny popierają Rosję wyłącznie politycznie, a nie wspierają materialnie?
Pekin nie chce narażać się sankcje w bardzo krytycznym momencie dla chińskiej gospodarki.
Krytycznym?
Gospodarka Chin jest w bardzo złej sytuacji. Chodzi przede wszystkim o załamanie się eksportu. Co prawda nominalnie eksport w Chinach wzrósł, ale ten wzrost jest wielokrotnie mniejszy niż wzrost cen w międzyczasie. Czyli de facto wolumen eksportu chińskiego spadł. To sprowadza bardzo poważne problemy na chińską gospodarkę.
A na Rosję?
Putin sobie radzi z sankcjami, więc Chiny nie muszą rzucać mu koła ratunkowego. To by ich mocno kosztowało w obecnej sytuacji, więc dopóki nie jest to konieczne, to nie będą się narażać.
Czy biorąc pod uwagę kłopoty gospodarcze Chin, są one w stanie zaatakować Tajwan? Chińska armia przeprowadziła niedawno w pobliżu Tajwanu manewry.
Moim zdaniem Armia Ludowo-Wyzwoleńcza nie jest gotowa do przeprowadzenia tak skomplikowanej operacji. Sytuacja międzynarodowa i gospodarcza Chin nie pozwala im na to. Niemniej nie mamy do końca przekonania, jaki ogląd świata ma kierownictwo Komunistycznej Partii Chin. Mogą zacząć działać na podstawie fałszywych informacji przekazywanych im przez niższe szeregi. Więc teoretycznie istnieje niebezpieczeństwo, że podejmą decyzję o ataku, nie mając pełnego obrazu własnych sił i determinacji przeciwnika. Jednak obecne zdolności Chin nie wskazują, by atak na Tajwan był możliwy w najbliższych latach. Putinowi też wydawało się, że zajmie Kijów w 72 godziny.
Pekin stwierdził, że to "poważne ostrzeżenie" dla USA. Chiny podkreślają, że nie są zadowolone z polityki Waszyngtonu wobec Tajpej.
To wyłącznie retoryka na potrzeby wewnętrzne, próba pokazania: "jesteśmy zwarci i gotowi, nie pozwolimy amerykańskim imperialistom się panoszyć w naszym regionie".
Joe Biden oświadczył w Tokio, że byłby skłonny do użycia siły, by bronić Tajwanu.
I to również powstrzymuje Chiny przed zajęciem wyspy. Biden wysyła mocne sygnały do przywódców w Pekinie, żeby o ataku na Tajwan nawet nie myśleli.
Na początku inwazji Rosji na Ukrainę mówił pan, że "Chiny przyjęły strategię przyjaznej neutralności wobec Rosji i de facto ją popierają, ale asekurują się, by uchronić swoją reputację i nie zepsuć sobie relacji z Unią Europejską". Jak po tych trzech miesiącach wygląda reputacja Chin i jakie są relacje Pekinu z UE?
Bardzo otrzeźwiające dla Pekinu było wysłanie ostrzeżenia przez UE na początku kwietnia, że państwa Unii nie będą tolerować bezpośredniej pomocy dla Rosji, a jeżeli ona się zmaterializuje, to UE wprowadzi sankcje na Chiny, co pogorszy i tak napięte relacje między Europą a Pekinem. Jeśli chodzi zaś o reputację Chin, to ona wygląda coraz gorzej i manewry z Rosją na pewno jej nie polepszają.
Prezydent Chin Xi Jinping wezwał kraje BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, RPA) do "odrzucenia zimnowojennej mentalności i nieszukania konfrontacji blokowej". "Tylko w ten sposób kraje rozwijające mogą wnieść stabilność i pozytywną energię w stosunki międzynarodowe w okresie turbulencji i transformacji" - podkreślił przywódca z Pekinu, cytowany przez chińską telewizję państwową. Po co to zrobił?
To próba wyjścia przez Pekin z pewnej izolacji, w której znalazły się Chiny po wybuchu wojny w Ukrainie. Tyle że w BRICS są m.in. Indie, które rywalizują dziś z Chinami. Mają poważny spór graniczny. Wezwania Xi Jinpinga nie będą miały większego znaczenia.
Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski