Były szef NATO o rosyjskiej rakiecie pod Bydgoszczą. "Putin nie odważy się zaatakować"
- Nie jestem w stanie tego wyjaśnić - mówi w rozmowie z WP były sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Anders Fogh Rasmussen. To nawiązanie do znalezionej w lesie pod Bydgoszczą rosyjskiej rakiety manewrującej Ch-55. - Polska nie jest jednak sama, jest bezpieczna - twierdzi poprzednik Jensa Stoltenberga.
Były sekretarz NATO w rozmowie z Wirtualną Polską mówi o odnalezieniu w lesie - w Zamościu pod Bydgoszczą - szczątków rosyjskiego pocisku zdolnego do przenoszenia głowicy nuklearnej. Miał on spaść na terytorium naszego kraju w grudniu 2022 roku. "Zguba" została odnaleziona pod koniec kwietnia, prawie pięć miesięcy po incydencie.
- Wydaje się, że rakieta nie została zaobserwowana - ocenia Rasmussen. - W każdym razie polskie władze wojskowe nie przekazały informacji na ten temat - dodaje nasz rozmówca. Jednocześnie podkreśla, że wszelkie obawy, które mogły pojawić się w tym kontekście, trzeba będzie wyjaśnić.
- Polska nie jest z tym sama ani nie jest zagrożona przez Rosję. Warszawa jest bezpieczna. Obowiązuje art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego i Władimir Putin nie odważy się was zaatakować - zaznacza Rasmussen w trakcie rozmowy.
Putin gra na zwłokę. Były szef NATO: Bardzo niebezpieczny sygnał dla reszty świata
Brakujący element w ukraińskiej talii
Rasmussen odnosi się również do sytuacji na froncie i spodziewanej kontrofensywy ze strony Ukrainy. W tym kontekście zwraca uwagę na ważny ruch Wielkiej Brytanii. Londyn dostarczył bowiem Ukrainie pociski manewrujące Storm Shadow. Kijów zabiegał o tego typu uzbrojenie od długiego czasu. Rakiety mogą razić cele odległe nawet o 560 km.
- Te dostawy to bardzo ważny element. Ukraińcy potrzebują pocisków dalekiego zasięgu, czołgów i myśliwców. Myślę, że powinniśmy zapewnić im takie uzbrojenie dużo szybciej, niż robiliśmy to w przeszłości. Poświęcamy zdecydowanie za dużo czasu na dyskusje o dostarczaniu ciężkiej broni - zaznacza nasz rozmówca.
Pociski manewrujące nie są jedyną bronią, której potrzebuje Kijów, żeby wypchnąć Rosjan ze swojego terytorium. Rasmussen podkreśla także potrzebę przekazania Ukrainie nowoczesnego lotnictwa.
Były premier Danii nie zapomina przy tym o wkładzie Polski w pomoc Ukraińcom. Warszawa przekazała ze swoich zasobów myśliwce MiG-29. Na podobny krok zdecydowała się także Słowacja. Brakuje jednak decyzji odnośnie do samolotów zachodniej konstrukcji, MiG-29 pamiętają bowiem czasy Związku Radzieckiego.
- Bardzo doceniam działania Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Należy to bardzo pochwalić. Nie możemy jednak na tym poprzestać, nie możemy zwlekać z dalszymi dostawami - mówi.
"To będzie bardzo niebezpieczny sygnał"
Rosja na płynące z Zachodu wsparcie reaguje nieustannie groźbami i złością. - Nie dbam o reakcję Putina. Byłoby jednak niezwykle niebezpieczne, gdybyśmy ustąpili rosyjskiemu szantażowi. (...) Zwycięstwo Ukrainy oznacza wyrzucenie wszystkich rosyjskich wojsk z jej terytorium - podkreśla były sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego.
- Jeśli Putin uzyska jakiekolwiek zdobycze terytorialne, będzie to bardzo niebezpieczny sygnał dla reszty świata. Szczególnie dla Chin. Pekin może dojść do wniosku, że w takim razie może zająć sobie Tajwan. Na szali jest wobec tego bardzo dużo - zaznacza Rasmussen.
Zmiana w NATO. "Słyszałem rozmaite pogłoski"
Ostatnie dni potwierdzają nieustające zaangażowanie państw NATO w pomoc Ukrainie. Wspomniana deklaracja Londynu czy najnowszy pakiet pomocowy - zadeklarowany przez Berlin - stanowią niezbity dowód na niesłabnące wsparcie Zachodu. Putin liczy wciąż na osłabienie tej solidarności.
Newralgicznie ważna może w tym kontekście okazać się nadchodząca zmiana na stanowisku szefa NATO. Kadencja Jensa Stoltenberga dobiega końca 30 września tego roku.
W mediach pojawiały się więc sugestie na temat kandydatów na następców Norwega. Słychać było nawet o możliwej kandydaturze na to stanowisko byłego prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego czy też obecnego Andrzeja Dudy.
- Słyszałem rozmaite pogłoski na temat ewentualnego następstwa dla Jensa Stoltenberga. Są to jednak tylko pogłoski - komentuje krótko Rasmussen.
- Właściwym sekretarzem generalnym będzie ktoś, kto zdoła zachować jedność Sojuszu, a jednocześnie w sposób zdecydowany będzie wypowiadać się w stronę Rosji. Do czasu szczytu w Wilnie plotki będą się nasilać. Poświęćmy jednak ten czas na znalezienie właściwego kandydata. Jeśli do tego czasu nie zostanie wypracowane porozumienie, istnieje zawsze możliwość, że obecny sekretarz uzyska przedłużenie mandatu do przyszłorocznego spotkania państw członkowskich w Waszyngtonie - odpowiada.
Szczyt odbędzie się w dniach 11 i 12 lipca.
Szwecja w końcu w NATO?
Rasmussen podkreśla, że Sojusz jest w tym momencie silniejszy dzięki dołączeniu Finlandii i przewiduje, że również Szwecja niebawem stanie się członkiem NATO. - Zdziwiłbym się, gdyby Sztokholm nie dołączył do Paktu. Myślę, że najpóźniej dojdzie do tego na wspominanym już szczycie w Wilnie - zaznacza.
- Niebezpieczne jest pozostawanie w "szarej strefie" Europy. Ukraina jest tego przykładem. Rosja zaatakowała nie dlatego, że Ukraina była członkiem Paktu, tylko dlatego, że Kijów nie należy do NATO - podkreśla Rasmussen.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski