Był twarzą stanu wojennego, dziś nawołuje do buntu wojska
Marek Tumanowicz był jedną z twarzy propagandowego "Dziennika Telewizyjnego" nadawanego m.in. w czasie stanu wojennego. Teraz wraca za pośrednictwem social mediów. Czemu nawołuje żołnierzy do buntu, chce "lania pisowskiej swołoczy" oraz jakie pokrewieństwo łączy go z organizatorem Marszu Niepodległości Witoldem Tumanowiczem?
21.03.2017 | aktual.: 21.03.2017 13:00
Tumanowicz był w latach 70. i 80. dziennikarzem telewizji publicznej. Miliony Polaków kojarzyły go głównie z występów w "Dzienniku Telewizyjnym", gdzie otwarcie manifestował poparcie dla stanu wojennego. W czasie gdy rozpoczynały się pacyfikacje strajków i demonstracji "Solidarności", to on jako pierwszy wpadł na pomysł, by prezenterzy "Dziennika" występowali w telewizji w mundurach.
- Nie uważam jednak, że zaangażowanie w ówczesną telewizję to błąd mojego życia - mówił w 2008 roku w wywiadzie udzielonym TVP. Przyznał również, że teksty dziennika nie były redagowane przez dziennikarzy. Dostarczano je z Urzędu Rady Ministrów, a wiele z nich stanowiło odręczne notatki gen. Wojciecha Jaruzelskiego. - To było bardzo drobne pismo, denerwowałem się, żeby niczego nie przekręcić, zwłaszcza, że materiały te docierały do nas nawet 10 minut przed emisją - dodawał.
Tumanowicz wielokrotnie przyznawał, że bezpośrednie skojarzenie ze stanem wojennym ciągnęło się potem za nim latami. Po upadku komunizmu miał trudności ze znalezieniem pracy. Trzy razy był zarejestrowany jako bezrobotny. Pracował jako stróż oraz ochroniarz.
"Lać i patrzeć czy równo puchnie"
Dziś znów jest o nim głośno za sprawą Twittera i Facebooka. Od pewnego czasu były dziennikarz zamieszcza w sieci liczne mocne komentarze. Zdecydowanie utożsamia się z Komitetem Obrony Demokracji, nawołuje do udziału w ich manifestacjach, krytykuje prezydenta Andrzeja Dudą, premier Beatę Szydło i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
"Dał nam przykład Kraków jak kaczora traktować mamy. Swołocz PiS-owska liczy zapewne na polski słomiany ogień i zmęczenie nieskutecznością protestów. I dlatego nie wolno popuścić tej bandzie ani na chwilę. Lać i patrzeć czy równo puchnie" - nawoływał na swoim profilu na Facebooku po ostatnich wydarzeniach pod Wawelem. "Jedyna szansa na ratunek to wzmacnianie KOD-u i manifestowanie sprzeciwu" - dodawał.
Tumanowicz, który w pamięci milionów Polaków zasłynął jako tuba PZPR i dziennikarz w mundurze, dziś apeluje do żołnierzy o "służenie Polsce, a nie garstce kato-populistów". "Ruszcie wreszcie dupska. Stanie za wami 80 proc. Polaków znieważanych od lat przez chorego na władzę kurdupla i jego wyznawców" - czytamy w zamieszczonym przez niego poście.
Tumanowicz wyraźnie podkreśla też przywiązanie do poprzedniego systemu. Wskazuje zasługi I sekretarza KC PZPR z lat 1970-1980 Edwarda Gierka i podkreśla zalety prowadzonej przez niego polityki - np. wysokości długu publicznego.
Ojciec organizatora Marszu Niepodległości?
W 2013 roku, kiedy dużą popularność zyskał organizowany przez Obóz Narodowo-Radykalny i Młodzież Wszechpolską Marsz Niepodległości, w sieci pojawiły się informacje, że jeden z organizatorów tego wydarzenia Witold Tumanowicz jest synem Marka Tumanowicza.
Informacja rozpowszechniana była w mediach społecznościowych i zawierała liczne grafiki oraz zdjęcia sugerujące podobieństwo obu panów. - Nie, nie i jeszcze raz nie. Ani ja, ani mój ojciec, ani dziadek tego pana nie znają i poza tym, że kojarzymy go z tego samego powodu, co miliony Polaków, nie mam z nim nic wspólnego - wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Witold Tumanowicz.
- Ogromnie śmieszy mnie jednak fakt, że tylko z powodu zbieżności nazwisk ktoś rozsiewa od pewnego czasu plotki, że Marek Tumanowicz jest moim ojcem. Cieszę się, że wreszcie ktoś to sprostuje - dodał.
Co uważa dziś o stanie wojennym?
Z Markiem Tumanowiczem nie udało nam się niestety skontaktować. Najbardziej interesowała nas bowiem jego dzisiejsza ocena tego, co działo się w Polsce w okresie stanu wojennego (13 grudnia 1981 - 22 lipca 1983). Z jego internetowych wypowiedzi ciężko to bowiem jednoznacznie wywnioskować. Np. gdy 13 grudnia w Warszawie organizowana była manifestacja KOD, Tumanowicz tłumaczył, że nie weźmie w niej udziału ze względu na "poczucie przyzwoitości".
"Dla mnie rocznica wprowadzenia stanu wojennego ma treść jednoznaczną i bardzo osobistą. Nie oznacza to, że nie popieram idei tej manifestacji. Trzymam kciuki za jej masowość. Pozdrawiam wszystkich, którzy w niej wezmą udział" - napisał.