Burza na komisji w sprawie kredytu na start. Wiceminister Tomczak odpiera ataki. "To fake newsy"

- Na komisji stwierdziłem fakt, że część Polaków, uciekając przed inflacją, kupuje mieszkania inwestycyjne. Moja wypowiedź została zmanipulowana. Osoby kupujące mieszkania jako inwestycje, na kredycie na start nie skorzystają - przekonuje w rozmowie z WP wiceminister Jacek Tomczak. Ubolewa, że "zamiast robić politykę mieszkaniową, musi odpowiadać na ataki niektórych środowisk".

Jacek Tomczak jest zwolennikiem kredytu na start
Jacek Tomczak jest zwolennikiem kredytu na start
Źródło zdjęć: © East News | east news
Michał Wróblewski

27.09.2024 19:45

- Polacy inwestują w mieszkania m.in. dlatego, żeby uciekać ze środkami przed inflacją, żeby inwestować środki. Założenie jest takie, że nie stracą, czyli ceny rosną - mówił w środę wiceminister rozwoju i technologii Jacek Tomczak podczas posiedzenia Komisji Infrastruktury.

Słowa te wywołały burzę wśród polityków, dziennikarzy i analityków zajmujących się budownictwem i rynkiem mieszkaniowym.

Polityk PSL, który pilotuje kredyt na start, w opinii części komentujących nie krył troski o interesy firm deweloperskich (on sam w rozmowie z WP zdecydowanie zaprzecza).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Kłamstwo!". Burza w studiu. Poszło o "Mieszkanie na start". Tomczak: To nieprawdziwe informacje

Mamy jedne z najdroższych kredytów w Unii Europejskiej. Jeśli nie uruchomimy programu wsparcia, to rynek się załamie - mówił w Sejmie.

Zdaniem niektórych zasugerował tym samym konieczność wsparcia dla deweloperów (którzy są w europejskiej czołówce, jeśli chodzi o liczbę oddawanych mieszkań do użytku) poprzez uruchomienie programu kredytowego.

Według komentujących te słowa Jacek Tomczak dał do zrozumienia, że bez kredytu na start deweloperzy będą zmuszeni obniżyć ceny mieszkań i marż, a banki - obniżyć koszty kredytów. Stracić mają też inwestorzy i tzw. flipperzy, obracający mieszkaniami i zarabiający na zawyżaniu ich cen.

"Czyli ten program nie ma na celu zwiększenia dostępności mieszkań, ale zwiększenie sprzedaży po zawyżonych cenach!" - stwierdził jeden z internautów.

Podobnych komentarzy było dużo więcej. Zasięg nagrania z udziałem wiceministra Tomczyka był ogromny. Na jednym tylko koncie na portalu X - należącym do Dawida Parzyka - kilkuminutowy fragment posiedzenia komisji obejrzało ponad milion użytkowników.

Do wystąpienia ministra Tomczaka odnieśli się również politycy koalicji. Wiceminister Miłosz Motyka z PSL stwierdził, że komunikacja rządu ws. programu mieszkaniowego musi być "lepsza".

Ale to łagodna opinia. Politycy Lewicy Razem sugerowali nawet, że wiceminister Tomczak - świadomie bądź nie - "lobbuje" na korzyść deweloperów. I powinien podać się do dymisji (on sam zdecydowanie zaprzecza).

Do sprawy odniosła się także minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. "Mieszkanie to nie środek spekulacji i szybkiego zysku, a miejsce, w którym ludzie żyją, zakładają rodziny, rozwijają się. Politycy powinni rozumieć, że wysokie ceny i brak dostępności to zabieranie obywatelom szans. Dlatego nie ma naszej zgody na kredyt 0 proc. Chcemy budownictwa społecznego i dostępnych mieszkań!" - napisała na X.

Jacek Tomczak odpiera te zarzuty. Podkreśla w rozmowie z WP, że nie chodzi o "kredyt 0 proc.", a kredyt na start, który ma współistnieć wraz z innymi propozycjami dotyczącymi budownictwa komunalnego i społecznego.

Wirtualna Polska poprosiła wiceministra rozwoju i technologii o komentarz. - Środki na nasze programy mieszkaniowe były gotowe, mogły ruszyć już w tym roku. Natomiast przedłużająca się dyskusja spowodowała, że nie były w stanie wejść w życie. Dlatego te środki z programu (kredyt na start) zostały przesunięte na odbudowę po powodzi i pomoc poszkodowanym - zaznacza na wstępie.

Rzeczniczka klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Dorota Łoboda 26 września przyznała, że z kredytu na start rząd może w ogóle zrezygnować. A powódź może być do tego pretekstem. - To coś, z czego łatwo będzie zrezygnować, bo nie budzi to powszechnego entuzjazmu. Nie będzie więc dużych protestów w koalicji - stwierdziła w Polskim Radiu 24 posłanka KO.

Jacek Tomczak tego nie potwierdza. - Będziemy wprowadzać takie programy, na jakie zdecyduje się parlament. Ostatecznie to Sejm zdecyduje, które projekty mieszkaniowe zostaną uchwalone - mówi WP.

Tomczak odpiera krytykę ws. kredytu na start

Wiceminister rozwoju i technologii odnosi się do fali oburzenia na jego wypowiedzi z posiedzenia komisji. Przekonuje, że zostały one użyte celowo przeciwko niemu.

Wyciąga się moje wypowiedzi z kontekstu. A później robi się z tego fake newsy. Polityka mieszkaniowa dotyczy tych Polaków, których nie stać na zakup mieszkania. A jeśli chodzi o nasz program, to ta grupa ludzi, która jest zdolna do wzięcia kredytu rynkowego i ma wysokie dochody, jest z niego wykluczona - podkreśla w rozmowie z WP. Daje tym samym do zrozumienia, że inwestorzy nie będą beneficjentami "kredytu na start".

- Kredyt na start jest przeznaczony dla tych, którzy nie mają zdolności kredytowej, z uwagi na najwyższe w UE stopy procentowe - zaznacza Jacek Tomczak.

Podkreśla, że "w żadnym programie mieszkaniowym nie ma wsparcia dla inwestorów, bo oni go nie potrzebują". - Ja na komisji stwierdziłem fakt, że część Polaków, uciekając przed inflacją, kupuje mieszkania inwestycyjne. A moja wypowiedź została zmanipulowana. Podkreślam: my chcemy wspierać tych, którzy wsparcia potrzebują, tych, którzy nie stać na zakup mieszkań lub mają problem ze zdolnością kredytową, czyli młodych Polaków i zwykłe, polskie rodziny. A nie inwestorów - twierdzi Jacek Tomczak.

Dlatego - jak wyjaśnia - rząd wprowadza limity dochodowe we wszystkich programach.

Osoby kupujące mieszkania jako inwestycje na tym nie skorzystają. Jeśli nie wprowadzimy kredytu na start i nie zwiększymy ilości budowanych mieszkań społecznych, to mieszkania będą mogli kupować głównie inwestorzy. Ludzie o niższych dochodach zmuszeni będą zaspokajać swoje potrzeby na rynku najmu, co będzie prowadziło do wzrostu stawek czynszu, co dodatkowo będzie sprzyjać zakupom inwestycyjnym - mówi WP wiceminister rozwoju.

Jak dodaje: - Ubolewam, że zamiast robić politykę mieszkaniową, musimy odpowiadać na ataki niektórych środowisk i polityków, którzy na tak ważnym temacie chcą robić mieszkaniową wojnę polityczną. Próbują przeciwstawiać budownictwo społeczne i własnościowe. A trzeba wspierać jedno i drugie.

Jacek Tomczak ma na myśli m.in. polityków Lewicy, którzy zarzucają mu działanie na rzecz deweloperów i lobbystów. - To są bzdury. Fake newsy. Potrzebujemy rzetelnej i merytorycznej dyskusji opartej na faktach i danych, a niektórzy zamiast tego pompują polityczną awanturę mieszkaniową. Na przykład cała dyskusja na ostatniej komisji infrastruktury była bardzo merytoryczna, spokojna - mówi.

Ubolewa, że "takie fejkowe manipulacje się pojawiają, bo to zbyt poważna sprawa".

- Siedzimy trzy godziny na poważnej debacie, a ktoś próbuje uprawiać populizm i wycina jedno zdanie, które stwierdza fakt: że część Polaków inwestuje w mieszkania. Ale program mieszkaniowy nie jest do nich skierowany - po raz kolejny podkreśla wiceminister rozwoju.

Im wyższe standardy, tym wyższe ceny

Dodaje też, że - jego zdaniem - "państwo ma ograniczony wpływ na ceny mieszkań". - Wynika to z wielu powodów, m.in. z tego, że mamy inflację, wzrost kosztów energii, kosztów pracy, materiałów budowlanych, wynagrodzeń. To wszystko wpływa na ceny mieszkań. Co więcej, wzrost cen metra kwadratowego jest też wynikiem wzrostu standardów i zarobków Polaków. Im Polacy lepiej zarabiają, tym bardziej rosną ceny mieszkań, bo buduje się je w większym standardzie - przekonuje.

Warto przypomnieć, że wedle rządowego Polskiego Instytutu Ekonomicznego, w 2023 r. ceny mieszkań rok do roku w 17 największych miastach wzrosły średnio o ok. 20 proc. (w Krakowie czy w Warszawie prawie o 30 proc.). Powodem są m.in. bardzo wysokie marże deweloperów.

Co ciekawe, na szeroko komentowanym posiedzeniu sejmowej komisji infrastruktury, tzw. stronę społeczną reprezentowała członkini zarządu Grupy Murapol przedstawicielka Polskiego Związku Firm Deweloperskich, Iwona Sroka. Na komisji przedstawiła się ona jednak jako przedstawicielka Rady Pracodawców RP. Postulowała, by program "wsparcia dla kredytobiorców" wprowadzić jak najszybciej.

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
budownictwomieszkaniakredyt na start
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (260)