Brytyjscy żołnierze bezprawnie w Afganistanie?
Brytyjskie oddziały wojskowe obecne w Afganistanie
są tam bez zgody Sojuszu Północnego - oświadczył w sobotę jeden z
głównych przedstawicieli antytalibańskiej opozycji afgańskiej.
Około 100 Brytyjczyków przybyło w piątek na lotnisko w Bagram, 30 km na północ od Kabulu.
Siły brytyjskie mają może zgodę ONZ, ale nie naszą - powiedział agencji France Presse generał Mohammad Fahim, który pełni w Sojuszu Północnym funkcję ministra obrony. Zdaniem Fahima, Brytyjczycy są tam ze względu na zbliżającą się zimę i konieczność koordynacji pomocy humanitarnej ONZ.
W piątek Pentagon poinformował, że siły amerykańskie i brytyjskie są w Bagram nie tylko w celu zapewnienia niesienia pomocy Afgańczykom, ale również aby - w razie konieczności - brać udział w operacjach wojskowych.
Talibowie, którzy byli przeszkodą dla pokoju w Afganistanie, zostali wyeliminowani, nie ma więc potrzeby, aby były tu tysiące zagranicznych żołnierzy - ocenił generał Fahim.
Obecność w Afganistanie sił międzynarodowych spotyka się ze sprzeciwem Sojuszu Północnego. Nawiązując do przyjętej w środę rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ o zapewnieniu bezpieczeństwa w obszarach nie zajmowanych już przez talibów, jeden z przedstawicieli Sojuszu powiedział wtedy: nie odczuwamy na razie potrzeby obecności sił ONZ.
W sobotę doszło do spotkania przywódców Sojuszu Północnego, którzy mieli omówić niespodziewane - w ich ocenie - pojawienie się w Afganistanie oddziałów brytyjskich.
Musimy wziąć pod uwagę, co myśli o przyjeździe obcych sił naród afgański, a także nasi sąsiedzi - tłumaczył jeden z przedstawicieli wywiadu Sojuszu Północnego. Dodał, że Sojusz nie ma nic przeciwko obecności niewielkich grup pracowników organizacji niosących pomoc humanitarną; nie wykluczył także rozmieszczenia, pod pewnymi warunkami, sił ONZ.(mon)