Braun mógł mieć uchylony immunitet już wcześniej. Znamy szczegóły
Po incydencie z gaśnicą w Sejmie prokuratura wszczęła z urzędu postępowanie wobec Grzegorza Brauna. Ale jak ustaliła Wirtualna Polska, polityk mógł usłyszeć prokuratorskie zarzuty w innej sprawie jeszcze przed wyborami. Nie usłyszał, bo wniosek o uchylenie immunitetu nie był w ogóle procedowany.
Chodzi o zdarzenie, do którego doszło pod koniec stycznia w Sądzie Okręgowym w Krakowie. Wówczas poseł Konfederacji Grzegorz Braun wyniósł z gmachu sądu choinkę, zniszczył bombki i wyrzucił drzewko do ulicznego śmietnika. Choinka była udekorowana m.in. napisem "Konstytucja", ozdobami z flagami Unii Europejskiej, Ukrainy oraz hasłami wspierającymi represjonowanych sędziów czy środowiska LGBT.
W rozmowie z policjantami polityk twierdził, że działał w ramach interwencji poselskiej. Miał też grozić mundurowym. Według świadków zdarzenia Braun miał być w krakowskim sądzie świadkiem na jednej z rozpraw i wychodząc dokonał aktu wandalizmu.
Jak później tłumaczył na Twitterze, "eksponowanie w gmachu sądu dekoracji, rekwizytów i emblematów nielicujących z powagą wymiaru sprawiedliwości RP domagało się pilnej interwencji".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuraturę zawiadomiło Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia". Wyceniło ono choinkę na 800 złotych, a każdą odręcznie malowaną bombkę na minimum 30 złotych.
- 27 stycznia tego roku w Prokuraturze Rejonowej Kraków-Śródmieście Wschód zostało wszczęte w tej sprawie dochodzenie o przestępstwo z artykułu 288 par. 1 kodeksu karnego - informuje Wirtualną Polskę Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Za przestępstwo zniszczenia lub uszkodzenia cudzej rzeczy politykowi groziła kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. 25 maja br. w krakowskiej prokuraturze zapadła decyzja o przedstawieniu zarzutów posłowi. Przypomnijmy, żeby je formalnie postawić, Sejm musi uchylić immunitet posłowi.
- 26 maja 2023 roku złożony został drogą służbową wniosek do marszałka Sejmu o uchylenie immunitetu - mówi nam rzecznik krakowskiej prokuratury. Marszałkiem była wówczas Elżbieta Witek, a sejmową większością dysponowali posłowie Zjednoczonej Prawicy.
Wniosek nie został jednak w ogóle procedowany przez Sejm. Nie został również wysłany do sejmowej komisji regulaminowej, spraw poselskich i immunitetowych. To właśnie ta komisja rozpatruje podobne wnioski. Sprawdziliśmy. Od złożenia wniosku do końca kadencji odbyło się dziesięć posiedzeń sejmowej komisji. Na żadnej z nich nie rozpatrywano wniosku dotyczącego Grzegorza Brauna.
Wniosek był, ale postępowanie przeniesiono do Warszawy
Dlaczego marszałek Sejmu Elżbieta Witek nie skierowała wniosku do komisji? Tego nie wiadomo. Zapytaliśmy o to Centrum Informacyjne Sejmu. Do czasu publikacji nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Tymczasem, jak informuje nas rzecznik krakowskiej prokuratury Janusz Kowalski, 7 lipca do Prokuratury Rejonowej Kraków-Śródmieście Wschód wpłynęła decyzja Prokuratury Regionalnej w Warszawie, zgodnie z którą do dalszego prowadzenia postępowania wskazana została Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
Mimo gotowego od maja wniosku o uchylenie immunitetu, ustaliliśmy, że postępowanie w sprawie czynu Grzegorza Brauna trwa nadal. A śledczy czekają na wydanie opinii w sprawie zniszczonych przedmiotów.
- W ramach postępowania badane są dwa wątki dotyczące zniszczenia mienia. W toku postępowania ustalono i przesłuchano świadków, jak również zabezpieczono materiał dowodowy na miejscu zdarzeń. Powołano biegłych rzeczoznawców w celu wyceny zniszczonego mienia. Obecnie prokurator oczekuje na wydanie opinii dotyczącej wyceny zniszczonych przedmiotów i po jej uzyskaniu będzie podejmował dalsze czynności procesowe w tej sprawie - informuje Wirtualną Polskę Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Nieoficjalnie, cała sprawa ma polityczne podłoże. A wniosek o zabranie immunitetu Braunowi zablokowała prokuratura, na czele której stał Zbigniew Ziobro. Gdyby bowiem procedurę przeprowadzono szybko, incydent z choinką mógłby zablokować Braunowi - jako osobie karanej - start w wyborach do Sejmu.
W podobnym tonie opisywała ochronę Grzegorza Brauna przez PiS "Gazeta Wyborcza". "Konfederacja, była wtedy uważana za możliwego sojusznika partii Kaczyńskiego. Często zresztą głosowała podobnie, a w Sejmie, gdzie PiS miał niewielką przewagę, liczył się każdy głos. Z jednej strony Brauna spotykały więc kary dyscyplinarne (np. za brak noszenia maseczki), a z drugiej jednak mógł liczyć na łagodne traktowanie przez organy ścigania" - twierdzi "GW".
Po wtorkowym incydencie z atakiem gaśnicą na świecę chanukową w sejmowym korytarzu, śledczy wszczęli postępowanie z urzędu. Prezydium wykluczyło także Brauna z posiedzenia i pozbawiło go połowy uposażenia na trzy miesiące i na pół roku diety poselskiej.
W środę po południu Sławomir Mentzen poinformował o kolejnych karach dla Brauna. "Klub Poselski Konfederacja zawiesza posła Grzegorza Brauna w prawach członka klubu i nakłada na posła Grzegorza Brauna zakaz wypowiedzi z mównicy sejmowej na czas nieokreślony" - przekazała Konfederacja.
Nowy minister sprawiedliwości Adam Bodnar już zapowiedział audyt spraw z udziałem posła Brauna. - Myślę, że to jest ten moment, gdy trzeba do tych spraw wrócić, sprawdzić, co się z nimi działo w prokuraturze, czy nie było pobłażliwości w stosunku do tego, co robił poseł Braun - mówił w środę minister, komentując dotychczasowe ekscesy z udziałem Grzegorza Brauna.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski