Brak odwetu szansą dla Izraela? Ekspert stawia nieoczekiwaną tezę
Czy atak Iranu na Izrael oznacza, że na Bliskim Wschodzie wojna na szeroką skalę jest nieunikniona? Co chciał zyskać Iran i czy liczy się z ewentualną odpowiedzią Izraela? O wydarzeniach ostatnich godzin opowiadał w programie "Didaskalia" Jarosław Kociszewski, dziennikarz i ekspert ds. Bliskiego Wschodu. - Sytuacja jest bez precedensu i to potrójnie - zwrócił uwagę gość Patrycjusza Wyżgi.
15.04.2024 06:06
W nocy z soboty na niedzielę Iran wziął odwet za ostrzał konsulatu Iranu w Damaszku. Teheran wystrzelił kilkaset dronów i rakiet, jednak ogromną większość z nich udało się strącić siłom Izraela i sojusznikom kraju. Pojawiły się jednak obawy, że kontratak Izraela może doprowadzić do wybuchu szerszej wojny w regionie.
Gość Patrycjusza Wyżgi podkreślił, że atak Iranu jest sytuacją bez precedensu i to potrójnie: pierwszy raz w historii Iran uderzył w Izrael bezpośrednio ze swojego terytorium, po raz pierwszy państwo arabskie - Jordania, stanęło w obronie Izraela i był to największy atak w historii z użyciem dronów.
- Izraelczycy nazywają to wojną między wojnami. To niewypowiedziany konflikt, który toczy się głównie w Syrii. To konflikt, który toczy się na szlakach morskich. Iran atakuje statki w jakikolwiek sposób powiązane z Izraelem. Ta wojna trwa. Od 7 października ubiegłego roku (atak Hamasu na Izrael - red.) granica między Libanem a Izraelem cały czas płonie - wyjaśniał kulisy ataku Jarosław Kociszewski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak Izrael może odpowiedzieć na atak? Czy czeka nas nowa wojna? - Jarosław Kociszewski - didaskalia
Wszyscy osiągnęli sukces
Chociaż w kierunku Izraela wystrzelono kilkaset dronów i rakiet balistycznych, to nikt nie zginął. Eksperci zgodnie przyznają, że jest to niemal nieprawdopodobne przy ataku na taką skalę. Gość "Didaskaliów" przekonywał, że właśnie taki był cel irańskich przywódców.
- Iran nie dopuścił się ataku, żeby zniszczyć państwo żydowskie, tylko żeby pokazać, gdzie jest granica ruchów Izraela i pokazać własnej opinii publicznej, że nie boją się uderzyć w Izrael. Celem nie były masowe ofiary w Izraelu, tylko wysłanie komunikatu, że są w stanie postawić się Izraelowi - twierdzi ekspert.
Jarosław Kociszewski uważa, że atak Iranu został przeprowadzony tak, że każda strona może ogłosić sukces. Iran pokazał, gdzie jest ich granica i że są w stanie odpowiedzieć zmasowanym atakiem. Izrael odparł potężny atak, chroniąc swoich obywateli przed setkami pocisków.
Niezwykły udział Jordanii
W obronę Izraela podczas ataku Iranu włączyły się siły powietrzne Jordanii. Rozmówca Patrycjusza Wyżgi przyznaje, że jest to niezwykła sytuacja. Nie dość, że Jordańczycy pozwolili wlecieć Izraelczykom w swoją przestrzeń powietrzną, to poderwali własne samoloty, walcząc u boku Izraela przeciwko państwu islamskiemu.
Jordańscy komentatorzy sugerują, że Iran usiłuje zdestabilizować Jordanię i dostać dostęp do zachodniego brzegu Jordanu, skąd mogliby zwiększyć naciski na Izrael. - Jordańczycy toczą własną grę przeciwko Iranowi. Jasno pokazali swoje granice - zauważa Kociszewski.
Ekspert przyznaje, że antyizraelska retoryka państw islamskich często jest częścią oficjalnej narracji, która w rzeczywistości wygląda znacznie spokojniej. - Życie w takim ciekawym miejscu, jakim jest Bliski Wschód, wymaga elastyczności - stwierdził gość "Didaskaliów".
Co zrobi Izrael?
Po ataku na Izrael Iran wydał dosyć zaskakujące oświadczenie, w którym stwierdził, że uznaje sprawę za zamkniętą. Nie ma jednak oficjalnej decyzji Izraela, co do ewentualnego odwetu.
- Izrael może zrobić dwie rzeczy. Oczywiście mogą zaatakować. Mogą to zrobić w nocy, mają takie możliwości. Mają również motywację. Ale to wcale nie znaczy, że to zrobią. Są Amerykanie, którzy powiedzieli, że pomogą w obronie Izraela, ale nie będą razem z nim atakować. Brak odwetu jest szansą na wyjście Izraela z izolacji, w której się znalazł przez wojnę w Strefie Gazy - przekonuje Kociszewski.
Inną decyzję może podjąć skrajnie prawicowa koalicja w izraelskim rządzie, która opowiada się za atakiem na Iran. - Oni mówią, że Izrael nie może pozostać bierny - przypomniał ekspert.
Atak Iranu wpłynie na wojnę w Ukrainie?
Jarosław Kociszewski zwrócił również uwagę na to, że reakcja sojuszników na atak Iranu była jasnym sygnałem dla Rosji, że sojusze z Amerykanami są trwałe i skuteczne. Stany Zjednoczone jednoznacznie opowiedziały się po stronie Izraela, pomimo że krytykuje jego władze za działania w Strefie Gazy.
- Wczorajszy dzień (sobota 13 kwietnia - red.), z naszej perspektywy, zakończył się bardzo dobrze - podkreślił Kociszewski w rozmowie z Patrycjuszem Wyżgą.
Ekspert powrócił również do trwającej od października wojny w Strefie Gazy. Jego zdaniem Izrael utknął w martwym punkcie. Hamas nadal działa, Strefa Gazy jest na skraju klęski humanitarnej, rosną naciski Zachodu o zakończenie konfliktu, a zakładnicy nadal pozostają w rękach terrorystów.
- Atak Hamasu 7 października był największą klęską Benjamina Netanjahu. Izraelczycy zadają sobie pytanie, jak mógł dopuścić do takiego zaniechania, że doszło do ataku na terenie Izraela. Nie doceniali Palestyńczyków i zapłacili za to, tylko tamtego dnia, prawie tysiącem ofiar - podkreślił gość "Didaskaliów".