To dopiero początek? Eksperci wyjaśniają, dlaczego Iran zaatakował
Sytuacja na Bliskim Wschodzie robi się coraz bardziej napięta po tym, jak Iran zaatakował Izrael. - Dla Iranu ta odpowiedź to sukces wizerunkowy - mówi Wirtualnej Polsce Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund. - Nie jest wykluczone, że zostaną podjęte działania odwetowe - wskazuje natomiast dr hab. Łukasz Fyderek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
14.04.2024 | aktual.: 14.04.2024 12:06
Iran wystrzelił w nocy na Izrael ponad 300 dronów i rakiet, z czego 99 proc. z nich zostało zestrzelonych, co jest "znaczącym sukcesem strategicznym" - oświadczyło w niedzielę rano izraelskie wojsko. Uderzenie trwało pięć godzin. "To największy atak dronów w historii" - pisze CNN.
Prezydent USA Joe Biden powiedział, że "atak Iranu i jego oddziałów z Jemenu, Syrii i Iraku na Izrael był bezprecedensowy". Wcześniej Benjamin Netanjahu oświadczył w orędziu, że Izrael jest gotowy na bezpośredni atak Iranu i odpowie tym samym. - Jeśli ktoś nas skrzywdzi, skrzywdzimy jego - powiedział.
Atak Teheranu to zapowiadany odwet za zbombardowanie w ubiegłym tygodniu przez Izrael irańskiego konsulatu w Damaszku w Syrii. Zginęło w nim siedmiu członków irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, w tym dwóch generałów odpowiadających za zagraniczne działania militarne Iranu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sygnał dla Izraela? Ekspert o roli państw arabskich
O sobotnim ataku na Izrael porozmawialiśmy z dr. hab. Łukaszem Fyderkiem z Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ekspert wskazuje, że Iran przeprowadził atak kombinowany.
- Zastosowano trzy środki napadu powietrznego: drony, pociski samosterujące i pociski balistyczne, które poruszały się różnymi trasami, z różną prędkością. To wszystko miało na celu wysycenie izraelskiej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej - wyjaśnia Fyderek.
Dodaje, że istotną rolę w odpieraniu ataku przez Izrael miał fakt, że irańskie pociski i drony podróżowały nad terenami Iraku, Arabii Saudyjskiej i Jordanii, co umożliwiło łatwe ich śledzenie. W zwalczanie bezzałogowców i pocisków samosterujących włączyły się siły Arabii Saudyjskiej i Jordanii.
Zobacz także
- Z punktu widzenia Izraela są dwa czynniki, które się okazały nowe. Po pierwsze zaangażowanie sił sojuszników zachodnich, czyli USA i Wielkiej Brytanii operujących w przestrzeni powietrznej Syrii oraz zaangażowanie sił powietrznych krajów arabskich: Arabii Saudyjskiej i Jordanii, które mają napięte stosunki z Izraelem. To jest korzystny sygnał polityczny dla Izraela, pokazujący, że w ewentualnej konfrontacji z Iranem Izrael może liczyć też na wsparcie części państw arabskich - tłumaczy Fyderek.
Odwet Izraela nieuchronny? "Uderzenie symboliczne"
Ekspert z Uniwersytetu Jagiellońskiego zaznacza, że jeśli Izrael zdecyduje się odpowiedzieć Iranowi, to najprawdopodobniej zrobi to przy pomocy ataku lotniczego. - Zapewne na bazy wojskowe, z których Iran wystrzelił pociski i drony - dodaje.
Fyderek wskazuje jednak, że to, czy Izrael dokona odwetu, "zależy tylko i wyłącznie od oceny sytuacji dokonanej przez członków izraelskiego rządu". - Biorąc pod uwagę jego decyzje dotychczasowe nie jest wykluczone, że jednak Izrael podejmie działania odwetowe. Ta operacja może mieć charakter uderzenia symbolicznego - przewiduje.
- Iran nie ma skutecznej obrony przeciwrakietowej, ale ma ogromny obszar. Jego cele militarne są ukryte w głęboko umocnionych bazach podziemnych i zniszczenie tego będzie dla Izraela bardzo trudne. Oba państwa mają pewien ograniczony potencjał do zniszczenia swojego adwersarza - zauważa Fyderek.
Sukces Iranu? "Musieli coś takiego uzyskać"
O ocenę działań Iranu poprosiliśmy także eksperta ds. Iranu Łukasza Przybyszewskiego, prezesa Abhaseed Foundation Fund. - Dla Iranu ta odpowiedź to sukces wizerunkowy, ale wszyscy wiedzą, że Irańczycy nie wytoczyli wszystkich swoich dział - wskazuje.
- Iran nie aktywował Hezbollahu, nie poprosił ich o dołączenie do ataku, choć mógł to zrobić. Bardzo wiele dronów, które wysłali Irańczycy, to po prostu "kaczki". Iran wystrzelił też znacznie mniej pocisków balistycznych, niż mógł. To, że w ogóle doszło do jakichkolwiek trafień przy tak dużej rozbieżności między liczbą dronów a użytych pocisków jest sukcesem wizerunkowym dla Iranu - podkreśla Przybyszewski.
W rozmowie z Wirtualną Polska wskazuje, że "Iran musiał coś takiego uzyskać". - Obie strony mimo wszystko działają bardzo rozsądnie. Gdyby Iran użył większej liczby pocisków balistycznych, to możliwe, że doszłoby do bardziej znaczących trafień. Wydaje się, że obie strony będą próbowały przenosić ten konflikt na poziom dyplomatyczny - zauważa ekspert.
Zobacz także
Jednocześnie podkreśla, że kluczowe jest to, jak odpowie teraz Izrael. - Możliwe, że Izrael "splunie przed stopy" Iranowi, coś pokaże, ale na pewno nie będzie to atak na obiekty programu jądrowego. To byłoby naruszenie zasad, które obie strony sobie postawiły - dodaje Łukasz Przybyszewski.
Przeczytaj również:
Radosław Opas, dziennikarz Wirtualnej Polski