Boty w kampanii Andrzeja Dudy. Opozycja grzmi: "Unieważnić wybory". PiS wycisza temat

Fałszywe konta w mediach społecznościowych - tzw. boty - miały pomagać w kampanii prezydenckiej Andrzejowi Dudzie. Temat rzekomego finansowania działalności internetowych "trolli" przez sztab PiS rozgrzał Sejm. Opozycja mówi o wyborczym fałszerstwie. PiS bagatelizuje sprawę. Głos zabrał rzecznik prezydenta.

Boty w kampanii Andrzeja Dudy. Opozycja grzmi: "Unieważnić wybory". PiS wycisza temat
Źródło zdjęć: © PAP | Marcin Obara
Michał Wróblewski

14.09.2018 | aktual.: 14.09.2018 20:56

Według informacji zawartych w opublikowanym przez media sprawozdaniu, firma z Warszawy zobowiązała się do tego, żeby co miesiąc zajmować się tysiącem wątków i dokonywać 5 tysięcy wpisów automatycznych w mediach społecznościowych. Pod umową znajduje się pieczęć i podpis pełnomocnika finansowego komitetu wyborczego.

Za ile wpisów z fałszywych kont miał zapłacić sztab wyborczy Dudy? "W dokumentach jest jedynie częściowa odpowiedź" – wskazuje "Gazeta Wyborcza". "Tylko za marzec 2015 r. ELCHUPACABRA wystawiła sztabowi Dudy fakturę na 40 tys. 590 zł. Licząc po 2 zł od sztuki – daje to ponad 20 tys. wpisów” – czytamy w dzienniku.

Jak donosi Radio Zet, nic jednak nie wskazuje na to, by sam prezydent – a wtedy kandydat PiS – wiedział cokolwiek o użyciu botów przez jego sztab.

Rzecznik prezydenta: Żadnych nieetycznych działań nie było

Spotykamy się przed Sejmem – gdzie temat kampanijnych botów jest chyba najgorętszym tematem przed weekendem – z nowym rzecznikiem prezydenta Błażejem Spychalskim.

– Słyszał pan o tej umowie? Widział pan ją? – pytamy. Spychalski był w 2015 r. szefem sztabu kampanii w łódzkiem. – Nie znam tej umowy. Nie pracowałem przy tej umowie i jej nie podpisywałem. Internetową kampanią w sztabie ówczesnego kandydata PiS na prezydenta kierował minister Paweł Szefernaker. Mogę jedynie polegać na tym, co powiedział on sam - że umowa dotyczyła tego, żeby usuwać wulgarne wpisy. Nie wiem, czy jest w tym coś złego. Raczej odwrotnie. W czasie internetowej kampanii wyborczej żadnych nieetycznych działań podejmowanych przez sztab nie było – twierdzi Spychalski.

Dzwonimy do ministra Szefernakera. Ten odsyła do swojego komentarza udzielonego "Gazecie Wyborczej". W tekście Wojciecha Czuchnowskiego były szef sztabu internetowego Andrzeja Dudy zapewnia, że automatycznie usuwano jedynie wulgarne wpisy w mediach społecznościowych i "nie było przyzwolenia na działanie nieetyczne". Podkreśla również, że w podpisywanych przez firmy współpracujące PiS umowach była klauzula zobowiązująca je do działania zgodnie z prawem.

– Na początku kampanii kandydat Andrzej Duda był osobą mało znaną, więc podejmowaliśmy działania pozytywne dotyczące zbudowania jego wizerunku. Współpracowaliśmy z wieloma firmami, z tą konkretną współpraca została przerwana. Dziś trudno mi określić, z jakich powodów. Trzy i pół roku po zawarciu tej umowy nie odpowiem dokładnie na pytanie, co kryje się pod konkretnym sformułowaniem w jednym z wielu zleceń, który był załącznikiem do jednej z wielu umów jakie były wtedy zawierane – tłumaczy Szefernaker.

Obraz
© PAP | Marcin Obara

Rzecznik prezydenta: – Po każdej kampanii każdy komitet wyborczy musi złożyć do PKW sprawozdanie, w którym przekazuje umowy, faktury, rozliczenia do tych umów. I to Państwowa Komisja Wyborcza weryfikuje, czy umowy zawierane były zgodnie z prawem, czy dotyczyły kwestii, które są w nich poruszane i czy to wszystko robione było zgodnie z prawem, tak, jak powinno. Jeśli PKW nie ma tutaj żadnych zarzutów, to trudno wysnuwać inne wnioski.

Człowiek ze sztabu Andrzeja Dudy pragnący zachować anonimowość: – Próbowali od kilku miesięcy uderzyć w nas tą sprawą. Przeglądali wszystko, co wzbudzało ich wątliwości. A to jest załącznik z początku kampanii, który funkcjonował przez cztery tygodnie. On dotyczył budowania pozytywnego wizerunku w kampanii, a tego w medialnych publikacjach nie podano.

Kolejny sztabowiec zaangażowany w kampanię internetową Dudy: – Ktoś, kto konstruował tę umowę, nie znał się na internecie. Bo co to znaczy "automatyczny wpis"? Jedyny realny zasięg w sieci robią prawdziwi ludzie. Nasza kampania opierała się na tweetupach, spotkaniach z blogerami, dziennikarzami internetowymi. Trump nie wygrał dzięki botom, bo bot nie wygra ci wyborów. Opozycja robi g...burzę, to jest męczące, ale jesteśmy do tego przyzwyczajeni.

– Prezydent zapoznał się z publikacją "Gazety Wyborczej"? – dopytujemy rzecznika głowy państwa – Prezydent wrócił w nocy z Łotwy, z bardzo ważnego spotkania. W weekend ma bardzo ważne wyjazdy, później - wizyty w Rumunii i Stanach Zjednoczonych. Nie miałem jeszcze w związku z tym kontaktu z panem prezydentem. Nie mam wiedzy, czy zapoznał się z publikacjami mediów – mówi Wirtualnej Polsce Spychalski.

Opozycja: To fałszerstwo wyborcze, unieważnić wybór Dudy

Dla opozycji temat rzekomego wykorzystywania botów w kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy niewątpliwie jest paliwem politycznym. Jan Grabiec w rozmowie z nami domaga się udzielenia szczegółowej informacji na ten temat przez przedstawicieli rządu, którzy byli w sztabie ówczesnego kandydata PiS.

A niektórzy idą jeszcze dalej.

– To jest niewyobrażalny skandal. Wybory prezydenckie powinny zostać unieważnione i powtórzone. Mam pretensje do sztabu Bronisława Komorowskiego, że wówczas nie reagował – grzmi Stefan Niesiołowski, były polityk PO, dziś w Unii Europejskich Demokratów.

Władysław Kosiniak-Kamysz jest bardziej stonowany w opiniach: – Nas nie stać na kupowanie botów. Ale my nie musimy tego robić. Mamy w PSL, w Forum Młodych Ludowców, młodych ludzi, ze świetnymi pomysłami, którzy są bardzo sprawni i aktywni w mediach społecznościowych – mówi szef ludowców.

W rozmowie z politykami PO w Sejmie przypominamy wypowiedź byłej premier Ewy Kopacz z wyjazdowego klubu Platformy w Jachrance. W trakcie kampanii parlamentarnej w 2015 r. była szefowa rządu mówiła na partyjnym zebraniu, że PO także powinna "zatrudnić internetowych hejterów".

– Ewka nie kojarzyła, na czym polega internetowa kampania. Coś tam słyszała, coś palnęła. Z żadnych botów nigdy nie korzystaliśmy, nie wynajmowaliśmy "farm trolli", jak PiS.

– Platforma ma obsesję na punkcie botów, bo sami takich rzeczy próbowali – twierdzi z kolei sztabowiec PiS z kampanii w 2015 r.

Partia rządząca bagatelizuje sprawę w mediach i nie widzi w niej politycznego zagrożenia.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3189)