Borys Budka czarnym koniem wyborów na szefa PO?
- Zmiana wizerunkowa, pokoleniowa, ale również inne podejście do zarządzania partią. To moja wizja Platformy - mówi Wirtualnej Polsce były minister sprawiedliwości Borys Budka, który stanie do walki o fotel szefa PO. Czy przysłowie "gdzie dwóch się bije (Grzegorz Schetyna i Tomasz Siemoniak), tam trzeci korzysta" sprawdzi się w przypadku walki o przywództwo w Platformie? - Nad rzeką Wisłą zdarzają się cuda, ale nie zbyt często i nie aż tak wielkie - ocenia szanse Budki dr hab. Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
25.11.2015 | aktual.: 25.11.2015 16:56
Borys Budka pochodzi ze Śląska, legitymuje się wykształceniem prawniczym i ekonomicznym. Od 2011 roku sprawuje mandat poselski z ramienia Platformy Obywatelskiej. Wcześniej trzykrotnie był wybierany do rady miasta w Zabrzu. W politycznej Lidze Mistrzów zaczął grać w maju tego roku, kiedy objął stanowisko szefa resortu sprawiedliwości w rządzie Ewy Kopacz. - Pan minister jest również maratończykiem, długodystansowcem, więc chciałem wyrazić głębokie przekonanie, że teraz jest to bieg na krótki dystans z konieczności wynikającej z kalendarza, ale oby był zapowiedzią właśnie tego długiego dystansu - w ten sposób ówczesny prezydent Bronisław Komorowski zarekomendował Borysa Budkę, wręczając mu nominację ministerialną.
Kariera Budki w resorcie sprawiedliwości zakończyła się wraz z końcem kadencji rządu Kopacz. Jako minister nie wyróżnił się niczym szczególnym, a przez tych Polaków, którzy w ogóle zdążyli odnotować jego obecność w życiu publicznym, zostanie zapamiętany przede wszystkim jako polityk od maratonów - Budka z powodzeniem startuje w biegach długodystansowych. Eksperci, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, nie mają wątpliwości, że taktykę z maratonów były minister sprawiedliwości zamierza zastosować w politycznym życiu, stąd decyzja o starcie w wyścigu do fotela szefa PO.
- Kandyduje po to, aby wypromować swoją osobę. Nawet jeśli zajmie trzecie miejsce i zdobędzie tylko kilka procent głosów, to uzyska rozgłos, który w przyszłości pozwoli mu odegrać znaczącą rolę w strukturze partii - tłumaczy dr Piotr Borowiec, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podobnie uważa dr hab. Chwedoruk. - Dzięki temu zostanie zauważony przez wyborców, którzy zapamiętają go jako młodego polityka startującego na szefa PO - tłumaczy ekspert UW. I dodaje, że rozpoznawalność odgrywa kluczową rolę we współczesnej polityce.
Chwedoruk zwraca uwagę na jeszcze jedną korzyść, jaką może osiągnąć Budka, biorąc udział w tych wyborach. - Jeśli w ostatniej chwili wesprze zwycięskiego kandydata, może otrzymać od niego wewnątrzpartyjną funkcję, która pozwoli mu mocniej usadowić się w polityce pisanej wielką literą - tłumaczy politolog UW.
Budka zapewnia, że wierzy w swoje zwycięstwo, a ekspertom, którzy go skreślają, przypomina, że w tym roku ich prognozy już kilka razy okazały się błędne. - W styczniu tego roku przekonywali, że Andrzej Duda nie ma szans na to, aby zostać prezydentem. Przekreślano również kandydaturę Beaty Szydło na premiera - wylicza były minister sprawiedliwości. I dodaje, że ceni uwagi ekspertów, ale nie zamierza rezygnować ze swoich starań.
- Wierzę, że członkowie PO zdecydują się na to, aby odejść od klasycznego podziału w partii, do którego próbuje się wrócić jako do czegoś atrakcyjnego. Na Platformę należy patrzeć jak na zespół ludzi, którzy będą w przyszłości wygrywać wybory - mówi Budka. I przekonuje, że ma pomysł na to, jak zrealizować ten cel. Były minister sprawiedliwości zamierza nie tylko zmienić wizerunek PO, ale również wprowadzić nowe podejście zarządzania partią.
- Chciałbym do tego wykorzystać drogi wewnątrz PO. Jedną stricte polityczną, a drugą ekspercką. Powinniśmy wzorować się na dobrych przykładach, np. niemieckiej CDU, dlatego zaproponuję podobny schemat organizacyjny partii - tłumaczy Budka. Jako przywódca Platformy zamierza wzmocnić regiony, wprowadzając funkcję menedżerów pomagających w zarządzaniu ugrupowaniem. Były minister sprawiedliwości chce, aby program partii opierał się na liberalizmie gospodarczym, natomiast w kwestiach światopoglądowych nie zamierza niczego narzucać członkom PO. - Do tej pory słynęliśmy ze skrzydeł, które wzajemnie się uzupełniały, i niech tak zostanie. Polacy nie lubią, jeśli coś im się narzuca - tłumaczy Budka.
Politolodzy, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska nie dają jednak Budce żadnych szans na zwycięstwo i wyliczają, co działa na jego niekorzyść. - Argument, który pojawia się w ustach Grzegorza Schetyny wobec Tomasza Siemoniaka o tym, że nie posiada on dużego doświadczenia w życiu politycznym, aby zostać liderem, tym bardziej można zastosować w odniesieniu do Budki - mówi Chwedoruk. W jego ocenie jest to kandydat mało rozpoznawalny, a duża część szeregowych członków PO dopiero teraz dowie się o jego istnieniu, co przekreśla jego szansę na zwycięstwo.
Politolog UW podnosi jeszcze jeden argument, który działa na niekorzyść Budki. - Deklaracje, jakie złoży w tej kampanii, w dużym stopniu pokryją się z tym, o czym będzie mówił Siemoniak, np. kwestią odmłodzenia partii - mówi Chwedoruk. Ekspert uważa, że jeśli Budka chce liczyć się w walce o przywództwo w Platformie, musi w wyraźny sposób wskazać alternatywność swojego myślenia na temat wizji partii. A to może być zadaniem niemożliwym do zrealizowania.
Zdaniem dr. Borowca były minister sprawiedliwości jest za słabo usytuowany w strukturze partii, aby mógł liczyć się w walce o przywództwo. - Nie sądzę, aby członkowie poszczególnych kół, którzy są mocno związani z lokalnymi liderami ugrupowania, zdecydowali się powierzyć partię Budce. Schetyna i Siemoniak są mocniej usytuowani w strukturze, dlatego to między nimi rozstrzygnie się walka o fotel szefa PO - mówi politolog UJ. I dodaje, że Budka jest osobą mniej medialną, od swoich konkurentów, co jest dodatkowym minusem - Zarówno w sferze publicznej jak i partyjnej trudno szukać atutów, które przemawiałyby na jego korzyść, dlatego uważam, że szansę tego kandydata są niewielkie - kończy Borowiec.
Budka niewiele robi sobie z tych opinii i zapewnia, że tanio skóry sprzedać nie zamierza. Być może w pamięci wciąż ma słowa byłego prezydenta - "teraz jest to bieg na krótki dystans (...) oby był zapowiedzią długiego dystansu", czyli wielkiej politycznej kariery.