Bójka księży w Mnichowie. Przyjechał biskup, udawał, że nie widzi pobitego księdza

Bójka księży w Mnichowie. Przyjechał biskup, udawał, że nie widzi pobitego księdza

Bójka księży w Mnichowie. Przyjechał biskup, udawał, że nie widzi pobitego księdza
Źródło zdjęć: © Polska Press | fot. Dorota Pietrus
Tomasz Molga
28.06.2018 11:27, aktualizacja: 28.06.2018 14:07

Mieszkańcy Mnichowa są rozczarowani i mają żal do biskupa Diecezji Kieleckiej, Jana Piotrowskiego. Zamiast zrobić porządek z podwładnymi i dodać otuchy parafianom, przemilczał aferę bójki księży w parafii. Niektórzy wierni wrzucali na tacę po złotówce.

Tak żenujących scen chyba nie było w polskim kościele. Uroczystością przyjęcia sakramentu bierzmowania przez młodzież w Mnichowie kierował ks. Dariusz, pobity wikary. Podbite oczy i szramę na policzku próbował zamaskować makijażem. Ukrywał twarz przed przełożonymi. Biskup, ksiądz dziekan, wysłannicy kurii, którzy odwiedzili Mnichów robili wszystko, aby nie skomentować i przemilczeć aferę. Tymczasem rzekomy sprawca przemocy na plebanii, ks. Grzegorz Kaliszewski zorganizował konferencję prasową. Prezentując swoje podbite oko oskarżał, że to on jest ofiarą agresji.

- Tu mieszkają sami porządni i pracowici ludzie. Przez bójkę księży staliśmy się pośmiewiskiem w całej Polsce. Biskup powinien zrobić z tym porządek, a nie udawać, że nic się nie stało - mówi WP pan Jerzy, którego siostrzenica przyjmowała sakrament bierzmowania. - Co za wstyd. Godzina 23, a na plebanii zamiast spać, księża urządzają spotkanie z obcymi ludźmi i dochodzi do bijatyki. Chcemy wyjaśnień - komentuje pani Anna, mieszkanka Mnichowa.

W środę wieczorem we wsi Mnichów, niedaleko Kielc odbyła się msza. Pierwsza od niedzieli, kiedy po nabożeństwie mieszkańcy przegonili proboszcza Kaliszewskiego. Oskarżyli go o pobicie 30-letniego wikarego ks. Dariusza. Na prośbę dostojników uzgodniono, że podczas uroczystości parafianie powstrzymają się od protestów. Emocje i tak były ogromne. Pół godziny przed wydarzeniem kościół był już wypełniony ludźmi. Przyszło około 200 osób. Wszyscy czekali, co podczas kazania powie biskup Jan Piotrowski. Ten jednak nie zająknął się o aferze ani słowem. Wygłosił kazanie posiłkując się kartką, z której przeczytał m.in. cytaty Jana Pawła II.

- Wyrzeknijcie się współpracy ze złem. To droga do rynsztoków tego świata: alkoholu, pornografii, przemocy wobec bliźniego - zaapelował biskup. Wtedy wierni nie wytrzymali. Przez kościół przeszedł pomruk niezadowolenia.
- No no, w naszej parafii by się przydało, żeby księża wyzbyli się przemocy - komentuje spalony słońcem rolnik.
- Nas poucza? Jurek, ja idę zapalić, bo nie wytrzymam - dodaje inny parafianin.

Obraz
© WP.PL | WP

Złotówka na tacę

To nie był koniec oburzenia. Gdy pomiędzy wiernych ruszył organista z tacą, komentowano, aby nie dawać, do czasu wyjaśnienia powodów bójki księży. Niektórzy parafianie w ramach protestu wrzucali złotówkę. Pod koniec zbiórki na tacy znalazły się dwie garście drobniaków i trzy banknoty 10-złotowe.

Zaraz potem przyjmujący sakrament wygłosili podziękowania: - Szczególnie dziękujemy księdzu Dariuszowi, za to, że tak nas wspierał podczas przygotowań. Księdzu proboszczowi mówimy, odejdź z Bogiem - oświadczyła młoda parafianka. W kościele znowu rozległy się szepty. - Tak jest! Z Bogiem i nie wracaj! - odkrzyknął ktoś z ostatniego rzędu.

Dopiero na koniec mszy biskup Piotrowski ogłosił: - Wydarzenia, jakie ostatnio rozegrały w tej parafii zawierzam Najświętszej Maryi Pannie. Mam nadzieję, że w waszych sercach powróci radość.

To jednak nie wystarczyło. Mieszkańcy wsi Mnichów wciąż przeżywają wydarzenia z ostatniego weekendu i domagają się wyjaśnień. Afera, o której głośno już w całej Polsce nadwyręża autorytet Kościoła.

Mnichów. Parafianie przegonili proboszcza

W sobotni wieczór 23 czerwca w plebanii odbywało się towarzyskie spotkanie. W jego trakcie doszło do awantury i wymiany ciosów pomiędzy proboszczem, a wikarym. Ten ostatni pojawił się w niedzielę na mszy, wyglądając jak po walce bokserskiej. Miał podbite oczy, otarcia na policzku, utykał. Ponieważ nie był to pierwszy taki przypadek, parafianie otoczyli plebanię, domagając się opuszczenia jej przez proboszcza Grzegorza Kaliszewskiego. W nagraniach z awantury słychać jak wierni krzyczą, by oddał pieniądze zebrane wcześniej na bierzmowanie. 3700 zł miało być przeznaczone na dary dla biskupa. Proboszcz spakował się i wyjechał w asyście policji, przy okrzykach i gwizdach tłumu.

Obraz
© East News | East News

27 czerwca zwołał konferencję prasową. - To ja jestem ofiarą agresji ze strony księdza Dariusza. Po chrześcijańsku nadstawiałem mu policzek, ale bił mnie po jednym. Dlatego, tak wyglądam. Gdyby nie świadkowie zdarzenia, mogłoby mnie tu już nie być - powiedział prezentując podbite oko.

Większość mieszkańców nazywa proboszcza kłamcą i wspiera wikarego. Ks. Dariusz został wyznaczony do dalszego prowadzenia parafii. Mieszkańcy snują jednak kolejne domysły, dopatrując się w sprawie wątków obyczajowych. Księży miała łączyć szczególna relacja. 44-letni ks. kanonik Grzegorz Kaliszewski, był sekretarzem biskupa i rektorem seminarium w Kielcach. 30-letni wikary to jego były uczeń. W 2017 roku obaj rozpoczęli pracę w parafii w miejscowości Mnichów. Na jakim tle dochodziło między nimi do konfliktów, oficjalnie nie wiadomo.

- Za jakie grzechy proboszcz został zesłany do wiejskiej parafii? Co robili w sobotę wieczorem, że doszło do bójki przy jakichś obcych ludziach? - oburza się jeden z wiernych. Dodaje, że po jednej z awantur wikary przy dzieciach, nazwał proboszcza bandytą i złodziejem.

"Ubolewamy, że w Mnichowie doszło do gorszącej sytuacji między księżmi. Ksiądz biskup będzie dążył do rozwiązania tej sytuacji wszelkimi możliwymi środkami, które są przewidziane w prawie kanonicznym" - czytamy w oficjalnym stanowisku kurii.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (557)
Zobacz także