Mieszkali za ścianą. Teraz "boją się" i nie pójdą na pogrzeb Kamilka
Ciocia i wuj skatowanego Kamilka z Częstochowy, którzy mieszkają w tej samej kamienicy, gdzie zmarły ośmiolatek, obawiają się teraz linczu. Nie pojawią się na pogrzebie tragicznie zmarłego chłopca. 61-letni Wojciech J. zapowiedział nawet, że wyjedzie "na kilka dni" z Częstochowy.
Najnowsze doniesienia w sprawie bliskiej rodziny Kamilka z Częstochowy podał "Fakt". Tabloid ustalił, że mieszkająca w tej samej kamienicy - przy ulicy Kosynierskiej w Częstochowie - siostra matki zmarłego - Aneta J. i j jej mąż Wojciech J. - nie pojawią się na pogrzebie dziecka.
Tabloid podał informacje, które przekazali sąsiedzi małżeństwa J. 61-letni mężczyzna zapowiedział, że wyjeżdża z Częstochowy na kilka dni, co może mieć związek z zaplanowanym na sobotę pogrzebem dziecka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O planach jego żony wiadomo niewiele, ale sąsiedzi wskazali, że w ich mieszkaniu był niedawno dzielnicowy, który miał pytać, czy wujostwo wybiera się na pogrzeb. Małżeństwo miało wskazać, że "boją się pójść ze względu na reakcje ludzi".
Rzeczniczka częstochowskiej policji w rozmowie z "Faktem" podała, że rodzina nie wystąpiła do policji o ochronę podczas pogrzebu, choć ma do tego prawo.
8-letni Kamilek nie żyje
Maltretowany przez ojczyma 8-letni Kamil z Częstochowy był od ponad miesiąca leczony w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Zmarł w poniedziałek rano na skutek postępującej niewydolności wielonarządowej, do której doprowadziła poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi.
- Biegli stwierdzili, iż przyczyną śmierci Kamila były rozległe oparzenia ciała, w wyniku których doszło do wstrząsu pooparzeniowego i infekcji ogólnoustrojowej, a ostatecznie do niewydolności wielonarządowej - poinformował zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak.
Powodem agresywnego zachowania ojczyma Dawida B. miało być zrzucenie przez 8-latka telefonu sprawcy ze stołu na podłogę.
Źródło: Fakt/PAP/WP