Bodnar zmienia front. Już nie chce skrócić kadencji sędziom z KRS
Po fali zastrzeżeń do projektu ustawy dotyczącej Krajowej Rady Sądownictwa autorstwa Ministerstwa Sprawiedliwości prof. Adam Bodnar doszedł do wniosku, że nie można skrócić kadencji członkom rady. A to dlatego, że - jego zdaniem - w ogóle się ona nie rozpoczęła.
Projekt nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa został opublikowany 12 stycznia 2024 r. Przygotowało go Ministerstwo Sprawiedliwości.
Naczelnym założeniem jest uporanie się z kłopotami związanymi z obecnym funkcjonowaniem rady.
Szkopuł w tym, że nawet w samym rządzie są różne koncepcje co do tego, w jaki sposób należy to uczynić.
Resort sprawiedliwości zaś w ciągu niespełna miesiąca postanowił fundamentalnie zmienić kluczowy element projektu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przejęcie rady
Przypomnijmy: w 2017 i 2018 r. rządzące wówczas Prawo i Sprawiedliwość postanowiło przejąć kontrolę nad Krajową Radą Sądownictwa.
W 2017 r. uchwalono ustawę, która doprowadziła do wygaszenia kadencji członków rady w trakcie jej sprawowania. Nie pozwolono więc wybranym osobom dokończyć ich czteroletniej kadencji.
PiS zmieniło sposób wyboru sędziowskich członków rady (w radzie bowiem, zgodnie z przepisami, zasiada 25 osób, w tym 15 sędziów z wyboru). Uznano, że sędziów zasiadających w radzie powinno wybierać nie samo środowisko sędziów, lecz Sejm.
W ten sposób rada została przejęta przez ludzi związanych z obozem władzy.
Taki stan utrzymuje się do dziś - w 2022 r. przeprowadzono kolejny wybór do rady i znów trafili do niej ludzie kojarzeni z PiS.
Wprowadzone rozwiązania w ocenie szeregu ekspertów, a także m.in. Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, są niezgodne z międzynarodowymi standardami oraz polską konstytucją.
Czytaj również: Wpis pojawił się wieczorem. Pokrzyżują plany Bodnara?
Przywracanie ładu
Adam Bodnar, który objął tekę ministra sprawiedliwości, dostał więc ważne zadanie: przywrócić ład w Krajowej Radzie Sądownictwa.
Przygotowany projekt, datowany na 11 stycznia 2024 r., przewiduje powrót do zasady, że sędziowskich członków rady będzie wybierało środowisko sędziowskie.
Jednocześnie zawarto przepis przejściowy, przewidujący wygaśnięcie mandatu członków KRS wybranych na podstawie przepisów uchwalonych w grudniu 2017 r., gdy tylko zostanie dokonany wybór nowych osób. Czyli najdalej w ciągu kilku miesięcy od wejścia w życie ustawy.
"Osoby wybrane w niekonstytucyjnym trybie, z rażącym naruszeniem prawa, nie mogą jednocześnie odwoływać się do konstytucyjnej ochrony trwałości czteroletniej kadencji wybieralnego członka KRS" - wskazano w uzasadnieniu projektu ustawy.
I dalej podkreślono, że nowe przepisy będą stanowiły realizację wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 8 listopada 2021 r., a zatem "regulacja nie budzi wątpliwości co do jej zgodności z konstytucją, prawem UE i europejską konwencją praw człowieka".
Zastrzeżenia z samego rządu
Wątpliwości w toku konsultacji jednak się pojawiły.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło uwagę, że resort sprawiedliwości nie przewidział prawa do odwołania do sądu dla członków obecnej KRS, których mandat ma wygasić projektowana ustawa. To zaś może stanowić naruszenie prawa do sądu wynikające z art. 6 europejskiej konwencji praw człowieka.
"W opinii Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby zapobiec skargom członków obecnej KRS do ETPC, należy przewidzieć w projektowanej ustawie ściśle określoną ścieżkę odwoławczą do sądu dla członków KRS, których mandat ma zostać wygaszony, celem zapewnienia im możliwości zbadania zgodności z prawem wygaszenia ich mandatów" - zauważyło MSZ.
Maciej Berek, minister-członek Rady Ministrów, poprosił o "pogłębienie wyjaśnienia" w zakresie uzasadnienia zgodności z konstytucją skrócenia kadencji członków obecnej KRS.
Zastrzeżenia sformułowało też m.in. Biuro Studiów i Analiz Sądu Najwyższego.
W obszernej opinii powołano się na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka z 15 marca 2022 r., w którym oceniano dopuszczalność skrócenia kadencji sędziego-członka KRS, którego dokonano za rządów PiS.
Europejscy sędziowie uznali wówczas, że skarżący miał prawo do odbycia pełnej kadencji jako członek KRS oraz że skrócenie kadencji urzędujących członków KRS będących sędziami jest możliwe wyłącznie wobec zaistnienia nadzwyczajnych, konstytucyjnie ważnych powodów.
"Kategoryczne uznanie przez projektodawcę dotychczasowego trybu wyłaniania składu KRS jako dokonanego z 'rażącym naruszeniem prawa' (...) trudno uznać za wiążący prawnie argument spełniający przytaczane wyżej kryterium 'nadzwyczajnych, konstytucyjnie uzasadnionych okoliczności'" - stwierdził w swojej opinii SN. I dodał, że może to stanowić, co najwyżej, wstęp do posłużenia się bardziej rozbudowaną argumentacją.
Dla jasności: niektórzy w ramach konsultacji koncepcję Adama Bodnara poparli. Wśród aprobujących zaproponowane rozwiązanie była m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która z tych samych europejskich orzeczeń wywiodła wniosek, że teraźniejsza sytuacja w KRS uzasadniania skrócenie kadencji obecnym jej członkom.
Rady nie ma i nie było
Okazuje się jednak, że minister sprawiedliwości Adam Bodnar nie chce już skracać kadencji członkom KRS. Doszedł do wniosku, że ich kadencja w ogóle się nie rozpoczęła.
W odpowiedzi na uwagi koleżanek i kolegów z rządu Adam Bodnar poinformował o zmianie w projekcie - "projektodawca doszedł bowiem do wniosku, że nie sposób uznać, by osoby te (sędziowscy członkowie KRS - red.) zostały prawidłowo wybrane do zasiadania w KRS, a tym samym by istotnie sprawowały w niej mandaty".
Droga sądowa więc, w ocenie Adama Bodnara, także będzie zbędna.
"Nie zachodzi potrzeba zapewnienia drogi sądowej, bowiem brak jest substratu uzasadniającego wniesienie odwołania, jak również odnoszenia się do zagadnienia skracania kadencji osób, które - wybrane przez Sejm - nie posiadały mandatu do pełnienia funkcji członka Krajowej Rady Sądownictwa" - stwierdził minister sprawiedliwości w odpowiedzi do ministra Macieja Berka.
Kłopot z podpisem
Obecnie sprawujący funkcję sędziowscy członkowie KRS, zgodnie z własnym przekonaniem oraz stanowiskiem większości w radzie (czyli swoim własnym), powinni zakończyć kadencję w 2026 r.
Wejście w życie ustawy, której projekt przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, wymagać będzie podpisu prezydenta. Tym do drugiej połowy 2025 r. będzie Andrzej Duda, który zapewne nie podpisze ustawy przewidującej uznanie, że 15 sędziów wybranych przez Sejm za rządów PiS tak naprawdę nie zostało nigdy członkami KRS.
Prawidłowo ukształtowana KRS jest niezbędna w procesie powołań i awansów sędziowskich. Od zakończenia sporu o jej kształt zależy więc pośrednio choćby to, ile czasu Polacy będą czekali na orzeczenia sądu w prostych sprawach życia codziennego, jak np. spór przedsiębiorców o zapłatę, rozwód czy skazanie złodzieja.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl