Bliski Wschód: napięcie rośnie
Izrael zamknął w czwartek wieczorem główne przejście graniczne z Egiptem w Rafah. Prowadzi ono do Strefy Gazy, kontrolowanej przez Palestyńczyków. Ma to związek z gwałtownym zaostrzeniem sytuacji w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu.
W czwartek grupa młodych Palestyńczyków zlinczowała w mieście Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu dwóch izraelskich żołnierzy i porwała czterech innych. Izrael odpowiedział atakiem śmigłowców bojowych na Ramallah i Gazę. Ostrzelano także - według źródeł palestyńskich - siedzibę Jasera Arafata, który uznał ataki za wypowiedzenie wojny i ogłosił mobilizację w szeregach podległego mu ugrupowania Al Fatah.
Premier Izraela Ehud Barak za nonsensowne uznał oskarżenia Palestyńczyków. Jego zdaniem, ataki helikopterów izraelskich nie były jednoznaczne z deklaracją wojny. Barak w piątek spotkał się z przywódcą prawicowej opozycji, Arielem Szaronem. Premier zwrócił się ku prawicy, proponując jej powołanie wspólnego kryzysowego rządu narodowego.
Tymczasem Irak wezwał kraje arabskie do "wyzwolenia Palestyny" oraz zerwania pokojowych układów z państwem żydowskim.
Sytuacja na Bliskim Wschodzie zaostrzyła się również po eksplozji na amerykańskim niszczycielu w jemeńskim porcie Aden. Amerykanie są przekonani, że był to atak terrorystyczny. Zginęło 6 marynarzy, 36 zostało rannych, a 11 uznano za zaginionych.
W czwartek prezydent USA, Bill Clinton wielokrotnie rozmawiał telefonicznie z przywódcami państw arabskich na temat powstrzymania przemocy na Bliskim Wschodzie. Amerykańskie władze wezwały Izrael i Palestyńczyków do natychmiastowego zaniechania przemocy i wznowienia dialogu. Mediacje prowadzili także inni politycy.
Rada Bezpieczeństwa ONZ wyraziła głębokie zaniepokojenie z powodu fali przemocy na Bliskim Wschodzie. Odłożyła jednak rozpatrzenie żądania Palestyńczyków w sprawie zwołania nadzwyczajnego posiedzenia i przegłosowania rezolucji, potępiającej Izrael.
W trwających od 28 września zamieszkach w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu zginęło już ponad 100 osób; zdecydowana większość to Palestyńczycy. Liczbę rannych ocenia się na ponad 3 tysiące. (miz)