Błaszczak w końcu przyznał, jaką "misję" powierzono mu w rządzie. "Myślę, że zakończy się sukcesem"
Po dymisji Antoniego Macierewicza politycy PiS przez długi czas zapewniali, że w sprawie wcale nie chodzi o konflikt z Andrzejem Dudą. Teraz sam nowy szef MON przyznaje: "Moje zadanie to doprowadzić do porozumienia z prezydentem".
Mariusz Błaszczak poinformował na antenie radiowej Jedynki, że złożył do prezydenta wniosek w sprawie nominacji generalskich. Podkreślił, że termin ich wręczenia zależy od Andrzeja Dudy.
Minister zapewnił, że resort obrony narodowej pozostaje w tej sprawie w stałym kontakcie z prezydenckim Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. - Przede wszystkim zmieniło się podejście, jest porozumienie. Uważam, że tak należy działać, aby zwierzchnik sił zbrojnych miał możliwości konsultacji tych spraw, bo to prezydent RP konstytucyjnie jest odpowiedzialny za te sprawy (nominacje generalskie) - tłumaczył.
Pytany o to, co zmieniło się po przejęciu sterów w MON po Antonim Macierewiczu, odpowiedział: "Mam nadzieję, że różnica będzie polegała na tym, że te zmiany w dowodzeniu armią zostaną przeprowadzone. Tak jak i nominacje generalskie. (…) Należy doprowadzić do porozumienia i to moje zadanie. Myślę, że zakończy się sukcesem".
Dopytywany o generałów, którzy odeszli za czasów ministra Macierewicza, odparł: "Stawiam na kompetencje, profesjonalizm i młode pokolenie. Skoro minęło już 30 lat od przełomu w Polsce, to uważam, że są także w Wojsku oficerowie i dowódcy profesjonalni, doświadczeni, sprawdzeni i na nich stawiam."
- Odmłodzenie kadry dowódczej to proces, ale nadszedł czas, by dowódcami w Wojsku Polskim byli profesjonalni oficerowie reprezentujący młodsze pokolenie. Ale to nie będzie rewolucja. To kontynuacja tego, co rozpoczął minister Macierewicz, bo i on takie działania podejmował - podkreślił Błaszczak.
Emocje po rekonstrukcji. Co mówiło PiS?
Błaszczak zastąpił Macierewicza na stanowisku szefa MON na początku stycznia. Dymisja wzbudziła wiele emocji. Szybko pojawiły się głosy, że "wymusił" ją skonfliktowany od miesięcy z byłym ministrem prezydent Andrzej Duda. Politycy PiS przez długi czas zapewniali jednak, że zmiany były wypracowywane w trójkącie: prezydent, premier i prezes PiS.
Tuż po rekonstrukcji rządu szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, odnosząc się do pogłosek, zapewniał, że w sprawie nie ma "nic nadzwyczajnego". Twierdził, że nie jest tak, że prezydent cokolwiek "wymusił", a jedynie skorzystał ze swoich uprawnień.