Błaszczak nie zostawił na opozycji suchej nitki. "W BOR było dziadostwo”
- Miarą tego dziadostwa, jakie miało miejsce, jest chociażby to, że więcej funkcjonariuszy odchodziło do BOR, niż do niego przychodziło – grzmiał w Sejmie minister spraw wewnętrznych. Mariusz Błaszczak przedstawił założenia ustawy o Służbie Ochrony Państwa.
09.11.2017 | aktual.: 09.11.2017 14:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy, krytyczna wobec niej jest opozycja, Kukiz'15 jest za pracą nad nią w komisji. Zdaniem ministra nowa służba "zagwarantuje praktyczne narzędzie do skutecznej ochrony najważniejszych obiektów i osób w państwie, a także zagranicznych delegacji”. 3 tys. osób zatrudnionych w Służbie Ochrony Państwa będzie miało uprawnienia operacyjno-rozpoznawcze (w BOR jest ponad 2 tys. etatów).
Na sali plenarnej, gdy Błaszczak "grillował”opozycję, była garstka posłów. – W 2010 r. BOR nie był w stanie zapewnić ochrony głowie państwa. Wy – zamiast bezpieczeństwem - byliście zajęci ciągnięciem samolotu OLT Express albo oddawaniem kamienic w Warszawie mafii. Miarą tego dziadostwa, jakie miało miejsce, jest chociażby to, że więcej funkcjonariuszy odchodziło do BOR, niż do niego przychodziło. W 2013 r. zatrudniono 36 nowych funkcjonariuszy, a odeszło prawie 70. Sytuacja zmieniła się dopiero w 2016 r. – podkreślił Błaszczak.
Zdaniem Błaszczaka PiS zmodernizował służby mundurowe i poprawił ich sytuację finansową.
- Przez dwa lata nie zdecydowano o zwiększeniu środków finansowych dla BOR, choć wiedzieliście, że tam jest dramat - to jest wasza odpowiedzialność - powiedział Mirosław Suchoń z Nowoczesnej. Jego zdaniem powołanie nowej służby jest decyzją polityczną.
Aktualnie prowadzony jest nabór do służby przygotowawczej w Biurze Ochrony Rządu.
Przeczytaj też: BOR płaci niewiele, zatrudnia nowych ludzi, ale wakaty wciąż są