Błaszczak narzeka na wielkość armii. Rząd reaktywuje pobór?
Mariusz Błaszczak nie ukrywa, że w jego opinii liczebność polskiej armii jest zbyt mała. Szef MON chciałby, by Polsce służyło 300 tysięcy żołnierzy. By osiągnąć te liczbę konieczny może być jednak powrót powszechnego obowiązku wojskowego.
- Wojsko Polskie powinno liczyć przynajmniej 250 tysięcy żołnierzy wojsk operacyjnych i 50 tysięcy żołnierzy wojsk obrony terytorialnej. To jest minimum, które gwarantuje odstraszanie, które w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego będzie stało na straży niepodległości naszej ojczyzny - stwierdził Mariusz Błaszczak na antenie Polskiego Radia.
Błaszczak chce większej armii. Wróci pobór?
Wypowiedź ministra obrony narodowej wywołała pytania o to, czy polityk nie ma przypadkiem w planach przywrócenia powszechnego obowiązku wojskowego. Realizacja założeń Błaszczaka wymagałaby wcielenia do wojska kolejnych 150 tys. żołnierzy.
Obowiązek odbycia zasadniczej służby wojskowej został prawnie zniesiony 1 stycznia 2010 roku. Celem tej decyzji było uzawodowienie służby wojskowej. Obecnie do armii wcielani są jedynie kandydaci, którzy sami zdecydowali o podjęciu służby wojskowej. Polsce służy łącznie 116 tys. żołnierzy zawodowych, 32 tys. żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, a 15 tysięcy osób ma status kandydata na żołnierza.
Poza spekulacjami dotyczącymi przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej, pojawiły się pytania o to, w jaki sposób MON planuje sfinansować tak daleko idące zwiększenie liczebności żołnierzy. Według wyliczeń faktu już w tej chwili utrzymanie armii kosztuje polskich podatników 52 miliardy złotych. Podwojenie tej kwoty mogłoby mieć fatalne skutki dla budżetu.