Błaszczak chce zamknąć usta krytykom ws. czołgów Abrams. Podał ważne wyliczenia
- Wojsko Polskie powinno liczyć przynajmniej 250 tys. żołnierzy wojsk operacyjnych i 50 tys. żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej - powiedział Mariusz Błaszczak. Szef MON odniósł się także do krytycznych komentarzy, które pojawiły się po informacji o decyzji zakupu czołgów przez Polskę.
Minister Obrony Narodowej przekazał na antenie Programu I PR, że Wojsko Polskie powinno liczyć przynajmniej 250 tys. żołnierzy wojsk operacyjnych, a także 50 tys. żołnierzy WOT.
- To jest minimum, gwarantujące odstraszanie, które w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego będzie stało na straży niepodległości naszej ojczyzny, ale także będzie wspierało naszych sąsiadów, sojuszników z NATO. Do tego zmierzamy - podkreślił polityk.
Na antenie "Jedynki" szef MON odniósł się także do krytycznych komentarzy dotyczących zakupu czołgów.
Zobacz też: Unia nałoży karę na Polskę? Michał Woś wskazał rozwiązanie
Zakup czołgów przez Polskę. Błaszczak reaguje na krytykę
- Słychać ataki ze strony polityków opozycji i ze strony byłych dowódców, dziś emerytowanych, ale aktywnych politycznie. Ja to odbieram w ten sposób, że oni po prostu nie chcą, żeby Polska była bezpieczna - wskazał Błaszczak.
Szef MON dodał, że te osoby krytykujące "w imię swoich pożytków osobistych, politycznych" chcą doprowadzić do tego, aby proces modernizacji sił zbrojnych w Polsce został zatrzymany.
Błaszczak zadeklarował również, że PiS konsekwentnie będzie wzmacniać zdolności obronne Rzeczypospolitej Polski. Wymienił takie działanie jak zwiększanie liczebności Wojska Polskiego i wyposażanie go w najnowocześniejszy sprzęt.
Polityk poinformował, że czołgi Abrams będą na wyposażeniu wojsk amerykańskich, które stacjonują w Polsce. - Dzięki temu będziemy zacieśniać relacje wojskowe - stwierdził.
Pierwsze egzemplarze tych czołgów mają trafić do naszego kraju już w 2022 roku. Wyposażone nimi zostaną oddziały Wojska Polskiego, które stacjonują na wschód od Wisły.
Polska kupi nowe czołgi
W środę wicepremier Jarosław Kaczyński razem z szefem MON poinformowali o tym, że rząd chce kupić od USA 250 czołgów M1A2 Abrams SEPv3.
Docelowo mają one stacjonować na wschodzie kraju i być wyposażeniem 18. Dywizji Zmechanizowanej. Koszt tego zakupu razem z pakietem logistycznym i szkoleniowym wyceniono na kwotę 23 mld 300 mln zł.
Ten pomysł został skrytykowany m.in. przez gen. Mirosława Różańskiego, byłego Dowódcę Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
– To wycofane z armii USA i pozbawione systemów skorupy. Co z amunicją? W Polsce czołgi używają innej amunicji. Co z silnikiem, którego nikt w Polsce nie będzie potrafił serwisować, bo to inna technika? - powiedział gen. Różański w rozmowie z portalem o2.pl (dowodził 17. Wielkopolską Brygadą Zmechanizowaną i 11. Dywizją Kawalerii Pancernej).
Wątpliwości co do zakupu czołgów przez Polskę wyraził także Radosław Sikorski. W programie "Newsroom" WP były minister obrony narodowej przekazał, że prezes PiS Jarosław Kaczyński tą decyzją "próbuje przykryć powrót Tuska".
Źródło: Jedynka - Program Pierwszego Radia, PAP, o2, Wiadomości WP