Bitwa o Siewierodonieck jak drugi Mariupol. "Czekam, aż jedna brygada powróci z hukiem"

Próba okrążenia i zdobycia przez Rosjan ufortyfikowanego miasta Siewierodonieck na wschodzie Ukrainy może wyglądać podobnie dramatycznie jak obrona Mariupola - uważa weteran misji w Iraku i Afganistanie płk Piotr Lewandowski. W tym regionie toczą się teraz najcięższe walki, w których może ginąć około setki obrońców dziennie.

Trwa bitwa o  Siewierodonieck. Straty ukraińskie mogą wynosić 100 żołnierzy dziennie. Na zdjęciu szkolenie kolejnych ochotniczych oddziałów
Trwa bitwa o Siewierodonieck. Straty ukraińskie mogą wynosić 100 żołnierzy dziennie. Na zdjęciu szkolenie kolejnych ochotniczych oddziałów
Źródło zdjęć: © East News | Yomiuri Shimbun
Tomasz Molga

- Sytuacja ukraińskich obrońców Siewierodoniecka jest bardzo trudna. Naprzeciw swoich pozycji mają około 10 tys. żołnierzy rosyjskich, czyli bardzo poważne siły. Za ich plecami jest rzeka, na której z trzech mostów prawdopodobnie został już jeden. Ich nadzieja to kolejny pas umocnień za rzeką, który góruje na rosyjskimi pozycjami i skąd można nękać atakujących - mówi płk rez Piotr Lewandowski, weteran misji w Iraku i Afganistanie, który obserwuje wydarzenia na wojnie w Ukrainie.

Miejsce, które opisuje, to aglomeracja dwóch miast. Siewierodonieck przed wojną liczył 103 tys. mieszkańców, za rzeką leży Lisiczańsk, który był zamieszkany przez 97 tys. osób. Opanowanie terenu jest kluczowe dla kontroli nad obwodem ługańskim i otworzyłoby Rosjanom drogę do kolejnych zdobyczy. Zdaniem wojskowego siły rosyjskie dążą do okrążenia obu miast podwójnym pierścieniem wojsk. W ostatnich dniach dokonali postępów, co widać na mapie opracowanej przez amerykańskich analityków Instytut Studiów Wojennych z Waszyngtonu.

Sytuacja pod Siewierodonieckiem według amerykańskich analityków ISW
Sytuacja pod Siewierodonieckiem według amerykańskich analityków ISW© Twitter | ISW

Wojna na wyniszczenie. Ilu żołnierzy ukraińskich może zginąć?

- Trwa teraz wojna na wyniszczenie. Dwie trzecie strat obu stron powoduje artyleria. Cudów tutaj nie może być. Sądzę, że po stronie ukraińskiej ginie około 100 żołnierzy dziennie - ocenia pułkownik.

Odniósł się do promowanych ostatnio przez Rosjan filmów, na których żołnierze ukraińskiej obrony terytorialnej skarżą się na słabe wyposażenie i mówią o własnych wysokich stratach. - Sądzę, że najbardziej "postrzelane" ukraińskie regularne jednostki, są na pewien czas zastępowane przez obronę terytorialną, a oni są rzeczywiście gorzej wyposażeni. Stąd się to bierze. Zjawisko jeszcze nie ma skali, która świadczyłaby o kryzysie ukraińskiej obrony. Na filmach zobaczyliśmy raptem stu żołnierzy, a liczy się wola walki u większości - ocenia płk. Piotr Lewandowski.

Jego zdaniem, momentem przełomowym na froncie wschodnim może okazać się powrót do walki 1. brygady pancernej, która na początku wojny broniła Czernichowa. - To terminatorzy, którzy bijąc się w okrążeniu, zadali ciężkie straty rosyjskiej 1. armii pancernej. Po cofnięciu się Rosjan oni także zniknęli. Ukraiński sztab nie ujawnia ich dalszych losów. Zapewne odtwarzane są zdolności bojowe tej jednostki. Spodziewam się, że wrócą na front z wielkim hukiem - komentuje rozmówca WP.

W opinii analityków rezerwą sił rosyjskich jest około 20 batalionowych grup bojowych wycofanych po pierwszej fazie wojny z miast Sumy, Czernichów i Charków. Jednostki te poniosły wysokie straty, co uczyniło je niezdatnymi do użycia w ataku. Trudno ocenić, jaką siłę reprezentują po uzupełnianiach. Według doniesień ukraińskiego wywiadu, Rosja po stracie 1293 czołgów wyciąga z magazynów przestarzałe maszyny T-62 z czasów sowieckich.

Postępy okiem pułkownika Girkina? "Wybitne partactwo"

Po stronie rosyjskiej postępy w wojnie nadal komentuje emerytowany pułkownik KGB Igor Girkin. Opisywaliśmy, że korzystając ze statusu "legendy pierwszej wojny o Donbas" pozwala sobie na krytykę poczynań aktualnych rosyjskich dowódców.

"Tak, jak się spodziewałem, wróg nie zamierza poddać Siewierodoniecka oraz Lisiczańska bez długiej bitwy, i to nawet pod groźbą okrążenia" - napisał na Telegramie Rosjanin. Komentuje, że postępy rosyjskiej ofensywy są zbyt powolne. Niektóre z potyczek nazywa "wybitnym partactwem".

"Nasze wojska są wciągane w wyczerpujące ofensywne bitwy, grają według zasad proponowanych przez wroga, na przygotowanym przez niego terenie. Straty ponoszone w tych codziennych bitwach, niekończących się na pokonaniu wroga, nie mogą być szybko kompensowane przez przeszkolonych zastępców. Naszym żołnierzom w końcu zabraknie pary" - utyskuje Girkin. Twierdzi, że bitwa od Donbas będzie trwać do lata, a Rosja niewiele robi, aby się na to przygotować.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie