Wraca sprawa uprowadzenia samolotu przez Białorusinów. Będą listy gończe

W 2021 roku polski samolot linii Ryanair, przelatując nad Białorusią, został zmuszony do lądowania pod fałszywym pretekstem zagrożenia. W ten sposób tamtejsze służby aresztowały opozycyjnego dziennikarza Ramana Protasiewicza. Polska prokuratura będzie ścigać międzynarodowymi listami gończymi białoruskich funkcjonariuszy za uprowadzenie samolotu. O sprawie śledczy dowiedzieli się dzięki nagraniom dostarczonym przez kontrolera lotów z Mińska.

Polskie śledztwo dotyczyło wydarzeń z 23 maja 2021 roku, kiedy samolot linii Ryanair (należący do jej spółki córki Ryanair Sun), lecący z Aten do Wilna, został zmuszony do awaryjnego lądowania na lotnisku w Mińsku
Polskie śledztwo dotyczyło wydarzeń z 23 maja 2021 roku, kiedy samolot linii Ryanair (należący do jej spółki córki Ryanair Sun), lecący z Aten do Wilna, został zmuszony do awaryjnego lądowania na lotnisku w Mińsku
Źródło zdjęć: © East News | -
oprac. PAB

06.09.2024 | aktual.: 06.09.2024 09:45

4 września Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o aresztowaniu byłego szefa białoruskiej żeglugi powietrznej Leonida Churo, szefa zmiany w białoruskiej kontroli lotów Jewgienija Ciganowa oraz wysokiego rangą oficera białoruskiego KGB - informuje "Gazeta Wyborcza".

Cała trójka została oskarżona przez Prokuraturę Krajową o akt terroru. Chodzi o podstępne przejęcie kontroli nad samolotem linii Ryanair oraz bezprawne pozbawienie wolności pasażerów i członków załogi. Śledczy zapowiadają wystawienie międzynarodowych listów gończych za mężczyznami. W planach jest także ściganie za pomocą czerwonej noty Interpolu.

Polskie śledztwo dotyczyło wydarzeń z 23 maja 2021 roku, kiedy samolot linii Ryanair (należący do jej spółki córki Ryanair Sun), lecący z Aten do Wilna, został zmuszony do awaryjnego lądowania na lotnisku w Mińsku. Akcję przeprowadziły białoruskie władze po to, by zatrzymać i aresztować białoruskiego opozycjonistę Ramana Pratasiewicza. Mężczyzna był w Grecji ze swoją partnerką na krótkich wakacjach.

Kiedy samolot wleciał w przestrzeń powietrzną Białorusi, z załogą skontaktował się kontroler lotów Oleg. Jego słowa relacjonuje "Gazeta Wyborcza":

- Mamy informację od służb bezpieczeństwa. Macie na pokładzie bombę. Zostanie aktywowana nad Wilnem - powiedział Oleg i polecił lądować na lotnisku w Mińsku.

Później wyszło na jaw, że taki komunikat Olegowi kazali wydać przełożeni i oficer białoruskiego KGB, którzy tego dnia pojawili się w wieży kontroli lotów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Raman Pratasiewicz szybko zorientował się, że chodzi o niego. - Tu czeka mnie kara śmierci - miał powiedzieć swoim współpasażerom. Mężczyzna był aktywistą i dziennikarzem opozycyjnego białoruskiego portalu Nexta, który opisuje działania reżimu Alaksandra Łukaszenki. Śledzony był już na lotnisku w Atenach, gdzie jakiś mężczyzna próbował zrobić zdjęcie jego dokumentów. Z Grecji wracał do Wilna, gdzie mieszkał po ucieczce z Białorusi.

Oleg ucieka z Białorusi przez Gruzję

O tym co wydarzyło się w wieży kontroli lotów, polska prokuratura dowiedziała się od Olega. Zeznał, że w akcji przejęcia samolotu uczestniczyli wspomniani wcześniej trzej mężczyźni, którzy pojawili się tam niedługo przed wlotem samolotu nad Białoruś.

Oleg szybko zaczął podejrzewać, że nie ma żadnego zagrożenia terrorystycznego, a w całej operacji chodzi o aresztowanie kogoś na pokładzie. Właśnie dlatego, używając dyktafonu w telefonie, nagrywa swoje rozmowy z przełożonymi. Jednocześnie wykonuje ich polecenia i przekazuje pilotowi samolotu wymyślony komunikat. O wszystkim opowie później polskim śledczym, dzięki czemu jego akt oskarżenia nie obejmie.

Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", pilot nie wykonał od razu polecenia o lądowaniu w Mińsku. Chciał uzyskać więcej informacji, m.in. o tym, skąd wiadomo o zagrożeniu bombowym. W końcu, po 17 minutach rozmowy, zdecydował się na lądowanie w Białorusi.

Kiedy Raman Protasiewicz zrozumiał, że celem operacji jest jego aresztowanie, próbował usuwać dane ze swojego telefonu i laptopa. Potem przekazał sprzęt znajdującej się z nim na pokładzie partnerce. Sprzęt został jednak przejęty przez białoruskie służby po lądowaniu. Zarówno Protasiewicz jak i jego partnerka zostali zatrzymani.

Po tym jak rusza międzynarodowe śledztwo, białoruskie służby nakłaniają Olega do sfabrykowania swojego raportu na temat sytuacji w wieży kontroli lotów. Oleg postanawia jednak uciec z kraju. Pod pretekstem wakacji zabiera rodzinę do Gruzji.

Jak podaje "Gazeta Wyborcza" w czerwcu 2021 roku Oleg dotarł do Polski, a na początku lipca skontaktował się z polskimi służbami. Miał ze sobą telefon, na którym nagrał wszystkie rozmowy. "Zeznania kontrolera - obok nagrań - stają się kluczowym dowodem w śledztwie ABW i Prokuratury Krajowej" - czytamy w "GW".

Po zatrzymaniu Raman Protasiewicz przyznał się do winy, został skazany na 8 lat więzienia, a następnie ułaskawiony przez Alaksandra Łukaszenkę. Podobnie stało się z jego partnerką Sofią Sapiegą, która została skazana na 6 lat więzienia.

ICAO: Fałszywe zagrożenie bombowe

Już w 2022 roku polski MSZ informował, że Rada Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego ((ICAO) przyznała w swoim raporcie, że przedstawiony jej materiał dowodowy w niepodważalny sposób wskazuje, że działania władz Białorusi naruszały międzynarodowe przepisy lotnictwa cywilnego (Konwencji Chicagowskiej i Konwencji Montrealskiej), oraz że władze białoruskie celowo zakomunikowały fałszywe zagrożenie bombowe, aby spowodować lądowanie samolotu Ryanair w Mińsku, czym naraziły na niebezpieczeństwo pasażerów.

Czytaj także:

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Źródło artykułu:WP Wiadomości
uprowadzeniesamolotryanair
Zobacz także
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski