Białoruskie wojsko na granicy z Ukrainą. "Eskalacja". Przewidują, w co gra Łukaszenka

Najpierw dotarł wojskowy szpital, potem "co najmniej tysiąc żołnierzy", ale pod koniec sierpnia również białoruskie jednostki rakietowe przemieściły się w stronę granicy w Ukrainą - alarmuje białoruska opozycja. Oficjalnie to tylko ćwiczenia, ale eksperci zastanawiają się, czy tym razem Łukaszenka może włączyć się do wojny.

Alaksandr Łukaszenka białoruski przywódca oraz mapa jego wojsk
Alaksandr Łukaszenka białoruski przywódca oraz mapa jego wojsk
Źródło zdjęć: © East News | AFP, Gavriil GRIGOROV
Tomasz Molga

Od 10 sierpnia Siły Zbrojne Republiki Białorusi i Siły Powietrzne Republiki Białorusi zaczęły przemieszczać się do obwodu homelskiego, graniczącego z Ukrainą. Powodem przeniesienia wojsk na południe była sytuacja w Ukrainie i obwodzie kurskim w Rosji - relacjonują autorzy telegramowego kanału "Biełoruski Hajun".

Ich zdaniem na południu obecna jest dodatkowa, co najmniej tysiącosobowa, grupa żołnierzy. W ostatnim czasie w rejon miasta Homel wysłano kilka śmigłowców i samolotów szturmowych, a także kilka jednostek z transporterami opancerzonymi, czołgami i systemami obrony powietrznej S-300PS. Według ostatnich doniesień "Biełoruskiego Hajuna" w pobliże Ukrainy przemieściły się również wydzielone części jednostek artylerii rakietowej uzbrojone w systemy Polonez-M i Iskander-M (odpowiednio 300 i 700 km zasięgu).

- Łukaszenka zdaje sobie sprawę, że nie ma pełnego poparcia dla wojny w armii i w społeczeństwie. Dlatego ja się nie martwię o formacje piechoty zmechanizowanej oraz wojsk pancernych. Oni po wydaniu rozkazu ataku mogliby obrócić lufy nie tam, gdzie chce reżim - komentuje w rozmowie z Wirtualną Polską Siarhiej Pielasa, p.o. wicedyrektora Telewizji Biełsat, opozycyjnego medium nadającego z Polski. Nawiązuje w ten sposób do niedawnych przypadków aresztowań młodych białoruskich oficerów, którzy w serwisie społecznościowym Telegram obserwowali antyrosyjskie kanały informacyjne.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Realne zagrożenie dla Ukrainy stwarzają jednostki rakietowe, które są bardzo blisko Kijowa. W razie wystrzelenia rakiety ukraińska obrona ma znacznie mniej czasu na reakcję, niż w przypadku rakiet wystrzeliwanych z dalekich dystansów nad terytorium Rosji - mówi Pielasa. Jego zdaniem aktywność tych jednostek zmusi Ukrainę do większego zaangażowania w obronę przeciwrakietową.

Siarhiej Pielasa uważa, że ruchy białoruskich wojsk to gra reżimu i kampania dezinformacyjna skierowana zarówno do Rosji, jak i Ukrainy. W pierwszym przypadku celem kampanii może być pokazanie zaangażowania Łukaszenki w wojnę z Ukrainą, czego oczekuje Kreml. Innym celem może być utrzymywanie napięcia w ukraińskim dowództwie ze względu na "zagrożenie z północy".

- Wcześniej, czyli w połowie lipca, Łukaszenka zdecydował o wycofaniu dodatkowych sił zbrojnych z granicy. Był za to ostro krytykowany przez propagandystów Kremla. Ta zaskakująca decyzja stworzyła warunki do zluzowania części wojsk Ukrainy, a później ataku na obwód kurski - przypomina Pielasa.

"Eskalacja sytuacji ma cele informacyjne i polityczne, a nie militarne. Liczba rozmieszczonych sił nie stwarza zagrożenia dla Ukrainy" - komentuje "Biełoruski Hajun".

Przegrupowanie wojsk na Białorusi. Jak reaguje Ukraina?

25 sierpnia ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym bezpośrednio wskazano na zagrożenie, jakie stwarza obecność białoruskiej armii w pobliżu granic. "Wszelkie koncentracje wojsk, obiekty wojskowe i szlaki zaopatrzenia na terytorium Białorusi staną się pełnoprawnymi celami dla Sił Zbrojnych Ukrainy" - padło w ostrzeżeniu skierowanym do reżimu w Mińsku. Ukraińska dyplomacja zapowiedziała, że "w przypadku naruszenia przez Białoruś granicy państwowej Ukrainy Kijów podejmie wszelkie niezbędne środki w celu realizacji prawa do samoobrony".

- Skąd tak ostry ton? Pamiętamy, jak w 2022 roku właśnie z obwodu homelskiego na Białorusi wyszedł jeden z rosyjskich ataków w kierunku Kijowa. Przygotowania wyglądały podobnie, czyli koncentrację wojsk uzasadniano ćwiczeniami - przypomina Siarhiej Pielasa.

Rosjanom pomagała wtedy białoruska kolej, podstawiając tysiące wagonów na użytek przewozów zaopatrzenia rosyjskiej armii.

- Gdyby teraz doszło do akcji wojskowej, tym uprawnionym celem Ukrainy może stać się rafineria w Mozyrzu, która ma zaopatrywać rosyjskie wojsko w paliwa. Zakład jest położony niedaleko granicy, znajduje się zasięgu artylerii lufowej. W razie takiego ostrzału jest właściwie bezbronny - wskazuje rozmówca WP.

Jak informowaliśmy, oficjalnym powodem przegrupowania białoruskich wojsk była "prowokacja z ukraińskim dronem", który według Mińska wleciał na terytorium obwodu mohylewskiego i został zestrzelony przez systemy obrony powietrznej. Tak naprawdę incydent wydarzył się podczas zmasowanego ataku rakietowego Rosji, wymierzonego w Ukrainę. Mińsk postanowił potraktować to jako pretekst, aby "zapewnić bezpieczeństwo Białorusi".

- Nie było rozkazu wyjazdu poza nasz kraj i nie będzie. Będziemy walczyć tylko wtedy, gdy przyjdą do nas ze złymi intencjami. To wszystko - zapewniał niedawno w państwowych mediach Alaksandr Łukaszenka.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Wyłączono komentarze

Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.

Redakcja Wirtualnej Polski