Białoruś wystawia drewniane czołgi. "Operacja maskująca"
Białoruski przywódca spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Jak należy interpretować takie spotkanie w obliczu trwającej wojny w Ukrainie? - Moim zdaniem idzie tu o dwie rzeczy. Po pierwsze Rosja obawia się, aby Ukraina nie podjęła ryzykownej decyzji i przerzuciła siły, które utrzymuje w zachodniej i środkowej Ukrainie do osłony w kierunku białoruskim, aby nie stworzyła sobie korzystnych warunków, aby te rezerwowe, obwodowe oddziały, które są formowane i wyposażane w zachodnią broń nie wyszły za Dniepr - powiedział w programie "Newsroom" WP gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jak dodał ekspert, Rosja z Białorusią chcą zasiać "ogromną niepewność" dla Ukrainy, aby ta utrzymała siły w obecnym miejscu. Zdaniem generała, drugim istotnym aspektem jest również NATO. - Rosja, uaktywniając Białoruś i potencjalnie zwiększając aktywność wojskową, daje sygnał NATO: nie zajmuj się Ukrainą, bo zobacz, tutaj masz problemy na północy, przy krajach bałtyckich - tłumaczy. Gen. Koziej uważa, że Rosja "czuje zmęczenie" tą wojną i próbuje doprowadzić do pewnego przełomu. Ekspert pytany o bezpieczeństwo Polski stwierdził, że NATO pokazało swoje zaangażowanie. - NATO dużo mocniej zwiększyło swoją obecność, zainteresowanie i przyjęło bardziej realistyczną ocenę Rosji zgodnie z naszymi interesami - stwierdził generał, który drewniane, białoruskie czołgi nazwał "specjalną operacją maskującą".