Białoruś wezwała polskiego dyplomatę. Domaga się śledztwa
Polski chargé d'affaires na Białorusi został wezwany do MSZ w Mińsku. Złożony został mu "ostry protest" w związku z rzekomym naruszeniem przestrzeni powietrznej Białorusi przez polski śmigłowiec. Armia zaprzecza, że doszło do takiego incydentu.
29.09.2023 | aktual.: 29.09.2023 14:15
Wiele informacji, które przekazują rosyjskie oraz białoruskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej.
Jak poinformowało białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, polskiemu chargé d'affaires Marcinowi Wojciechowskiemu przekazano "ostry protest w związku z kolejnym naruszeniem przestrzeni powietrznej Republiki Białorusi przez polski śmigłowiec w dniu 28 września, zarejestrowanym za pomocą obiektywnych środków kontroli".
"W związku z tym zwraca się uwagę, że przemilczanie i zaprzeczanie oczywistemu faktowi będzie wyglądało ze strony polskich władz wręcz śmiesznie" - napisano w oświadczeniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mińsk domaga się niezwłocznego przeprowadzenia śledztwa w sprawie incydentu i poinformowania strony białoruskiej o jego wynikach, a także podjęciu działań, które mają zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.
Polskie wojsko dementuje
Przypomnijmy, że 28 września resort obrony Białorusi ogłosił naruszenie granicy państwowej przez polski helikopter. Zdaniem Mińska doszło do tego dwukrotnie - raz wleciał w głąb kraju na odległość 1,5 km, a drugi raz - 300 metrów.
Te informacje stanowczo dementuje polskie Dowództwo Operacyjne. "Informujemy, że dzisiejsze oświadczenie strony białoruskiej, o rzekomym przekroczeniu granicy przez polski śmigłowiec, jest nieprawdziwe. Potwierdzają to zapisy kontroli lotu i stacji radarowych - takie zdarzenie nie miało miejsca" - napisano w komunikacie.
Dowództwo Operacyjne przestrzega, że do informacji podawanych przez białoruski reżim trzeba podchodzić "z ostrożnością i rozwagą".
Incydenty na granicy
To kolejna sytuacja związana ze śmigłowcami przy granicy. 1 sierpnia białoruskie helikoptery zostały zauważone nad Białowieżą w województwie podlaskim. Początkowo polski MON zaprzeczał, że doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej kraju, ale potem stwierdzono, że incydent miał miejsce. Wezwano przedstawiciela Białorusi do MSZ. Mińsk odrzucał te oskarżenia.
Równo miesiąc później Białoruś oskarżyła Polskę o naruszenie granicy przy pomocy śmigłowca w obwodzie grodzieńskim. Wojsko zaprzeczyło, by do czegoś takiego doszło. Mińsk zareagował i wezwał polskiego dyplomatę do MSZ.
Czytaj więcej: