Białoruś. Drugi dzień protestów po wyborach. Służby strzelają do tłumu, używają granatów hukowych. Jest wielu zatrzymanych
Protesty na Białorusi trwają od niedzielnych wyborów prezydenckich. Zgodnie z oficjalnymi danymi miał je wygrać Aleksander Łukaszenka. Protestujący są jednak przekonani, że wybory sfałszowano. Po raz kolejny wyszli na ulice Mińska i innych miast, by zaprotestować przeciw fałszowaniu wyniku. Chwilę po godzinie 22 udało uzyskać się kontakt z kontrkandydatką Łukaszenki Swiatłaną Cichanouskają. Przez 5 godzin nikt nie wiedział, gdzie przebywa.
10.08.2020 | aktual.: 10.08.2020 23:11
W poniedziałek po godzinie 16 kandydatka na prezydenta Swiatłana Cichanouskaja złożyła w Centralnej Komisji Wyborczej protest na wynik wyborów. Exit poll poza granicami Białorusi, wyniki na platformach liczenia głosów oraz protokoły głosowania z części lokali wyborczych świadczą o zwycięstwie opozycjonistki. CKW twierdzi jednak, że zwyciężył, z ogromną przewagą, dotychczasowy prezydent.
Wkrótce po tym, jak Cichanouskaja wkroczyła do CKW, pojawiła się plotka, że została ona zatrzymana. Wkrótce okazało się, że jest to nieprawda. Według białoruskich mediów mogła to być prowokacja służąca zaostrzeniu sytuacji na ulicach białoruskich miast.
Chwilę po godzinie 22:30 pojawiła się informacja, że Cichanouskaja skontaktowała się z przedstawicielami mediów. Informację przekazała telewizja Bielsat. Wcześniej, jak informował sztab kontarakndydatki Łukaszenki, nie było z nią kontaktu przez ponad 5 godzin.
Niezależne białoruskie media od kilku godzin informują o tłumach ludzi, które w różnych miastach próbują się zgromadzić, by zamanifestować swój sprzeciw wobec wyborczych fałszerstw. W Mińsku gromady ludzi z różnych dzielnic miasta próbowały dotrzeć do centrum. To jednak było szczelnie otoczone przez służby: milicję, oddziały OMON-u, a także specjalne oddziały MSW.
Protest w centrum odwołano. Ludzie gromadzą się więc przy lokalnych centrach handlowych i sklepach.
Wielu kierowców wyjechało na ulice i przyciskając klakson wyraża poparcie dla protestujących.
Dochodzi do starć z protestującymi. Milicjanci wyciągają z tłumu ludzi i biją ich - informuje Reuters. Lokalne media piszą o akcji w pobliżu hotelu Jubilejnaja i hotelu Swoboda.
Do ostrzału, prawdopodobnie kulami gumowymi, doszło w rejonie ulicy Kalwaryjskiej. Strzelającymi byli ludzie w strojach koloru khaki - podała gazeta "Nasza Niwa". Dziennikarka tej gazety została ranna w nogę.
Chwilę po godzinie 23 pojawiła się informacja o śmierci jeden osoby. Jak wynika z komunikatu MSW Białorusi, na który powoływał się Bielsat, protestujący zginął od wybuchu w rejonie ulicy Prytyckiego w Mińsku.
Wciąż na Białorusi są potężne problemy z działaniem internetu. Mimo to w sieci można znaleźć wiele dramatycznych filmów, ilustrujących to, co dzieje się w tym kraju.
Agencja TASS informuje o licznych zatrzymaniach protestujących i udziale Wojsk Wewnętrznych Białorusi w akcji ich rozpraszania.