Białoruś. Adam Michnik chwali rząd PiS za reakcję na protesty
"Od pięciu lat nie dawali mi okazji do pochwał. Ale dziś chwalę PiS" - pisze Adam Michnik. Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" jest pełen uznania dla rządu za przeprowadzanie rozmów międzynarodowych ws. sytuacji na Białorusi.
Legendarny opozycjonista antykomunistyczny wylicza ostatnie rozmowy premiera Mateusza Morawieckiego, który domagał się zwołania pilnego szczytu Unii Europejskiej ws. powyborczego krajobrazu u naszego wschodniego sąsiada. Pochwały zebrał też szef MSZ za propozycję rozwiązania sporu w stylu obrad Okrągłego Stołu w Polsce w 1989.
"Nie wiem, jaki będzie rezultat tych słów i tych inicjatyw. Jednak ważne jest, że te słowa padły. Są one zgodne z aspiracjami wolnościowymi społeczeństwa białoruskiego, z interesem polskiej racji stanu i polskiej demokracji, wreszcie - z interesem i systemem wartości UE" Adam Michnik. Naczelny "Wyborczej" przekonuje, że ludzie wychodzący protestować w reżimach autorytarnych są oskarżani o stosowanie techniki "ulica i zagranica" - taki motyw ma towarzyszyć historii od czasów II wojny światowej.
Białoruś. Liderka opozycji apeluje o "uszanowanie wyników wyborów"
"Chciałbym tylko, by pamiętali oni (politycy PiS - red.), że oprócz Białorusi jest inny kraj, w którym miliony ludzi też wolą słuchać o dialogu w duchu Okrągłego Stołu, niż oglądać brutalność policji wobec pokojowych demonstrantów i słuchać szczujących nagonek na LGBT. To jest doprawdy smutne widowisko zarówno na ulicach Mińska, jak i na ulicach Warszawy" - pisze były poseł z ramienia Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie apeluje także do polityków. Mimo to publicysta chwali rząd PiS za ostatnie reakcje na kryzys na Białorusi, choć rządzący "choć od pięciu lat nie dawali mu okazji do pochwał".
Od niedzielnego wieczora na ulicach wielu miast na Białorusi protestują niezadowoleni obywatele. To pokłosie wyników wyborów prezydenckich, które według reżimu miał wygrać urzędujący Aleksander Łukaszenka (gromadząc 80 proc. wszystkich głosów). Jego kontrkandydatka - opozycjonistka Swietłana Cichanouska - miała uzyskać co dziesiąty głos. Podczas starć z milicją zginął jeden mężczyzna - według MSW miała mu wybuchnąć odpalona w ręce petarda.
Kilkanaście godzin później o Cichanouskiej słuch zaginął, a wielu dopatrywało się w tym kolejnych represji ze strony autorytarnej władzy. Jednak polityczka dość szybko odnalazła się na Litwę, dokąd uciekła po przegranej elekcji. Później w mediach pojawiło się nagranie, w którym Swiatłana Cichanouska zachęca rodaków do uszanowania wyników wyborów prezydenckich. Według komentatorów białoruska opozycjonistka mogła zostać zastraszona i zmuszona, by opuścić Białoruś.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"