Bartłomiej Misiewicz wzywa generałów "na dywanik"? Jest reakcja Marka Magierowskiego
- Nic nie wiem o tym, by dyrektor Misiewicz wzywał wojskowych na dywanik - oznajmił na antenie TOK FM szef biura prasowego prezydenta Andrzeja Dudy, Marek Magierowski. Skomentował w ten słowa Tomasza Siemoniaka, które padły w rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym".
23.01.2017 | aktual.: 23.01.2017 14:46
Były szef MON stwierdził na łamach tygodnika, że resortem w praktyce na co dzień zarządza Misiewicz, podczas gdy jego szef - Antoni Macierewicz - zajęty jest "wielką polityką, przemówieniami, mediami".
Pytany, czy to prawda, że rzecznik wzywa generałów na dywanik, odpowiedział: "Tak, i generał musi przyjść. Niektórzy się nie zgadzali i zapłacili stanowiskiem".
Według Siemoniaka, 26-letni urzędnik ma także wydawać polecenia, domagać się, by otwierać przed nim drzwi, jeździć po mieście rządową limuzyną na sygnale oraz żądać, by do niego mówić: "Czołem, panie ministrze".
MON pod kierownictwem Macierewicza podsumował krótko: "Brak wiarygodności, fatalna polityka personalna. Nie powinienem właściwie mówić: 'polityka personalna', tylko: 'spustoszenie'. Minister sieje wokół siebie spustoszenie". Siemoniak wyraził obawę, że armię zrujnują "lizusy i potakiwacze" obecnego ministra.
Turbulencje w MON? Magierowski uspokaja
Magierowski oznajmił na antenie TOK FM, że nic mu nie wiadomo o tym, by Misiewicz wzywał wojskowych na dywanik. Zabrał też głos w sprawie zmian personalnych w resorcie.
- Odejścia nie niepokoją mnie dopóki, dopóty te zmiany w armii odbywają się bez turbulencji - stwierdził Magierowski. Uspokajał, że na miejsca doświadczonych dowódców przychodzą "ludzie z podobnym doświadczeniem i równie godni zaufania".
W ocenie Magierowskiego, dowódcy mają prawo odchodzić z pracy. - I na pewno nie można tego wiązać z obecną sytuacją w MON, którym kieruje Antoni Macierewicz - podkreślił.
W ostatnim czasie z wojskiem rozstał się dowódca generalny sił zbrojnych gen. Mirosław Różański. Szef Sztabu Generalnego gen. Adam Gocuł ma skończyć pracę w styczniu.