Bałtyk. Martwe morświny zapowiedzią apokalipsy. "Zostało 20 lat"
W środę Bałtyk wyrzucił na plażę ciało martwego morświna. To ósmy taki przypadek od początku lipca. Biolodzy nie są wstanie podać przyczyn śmierci zwierząt, ale dla zagrożonego gatunku to katastrofa. - To początek nieodwracalnych zmian w Bałtyku – ocenia w rozmowie z WP Michał Krause z WWF.
18.07.2019 | aktual.: 18.07.2019 15:25
O martwym morświnie poinformowała Stacja Morska na Helu. Morze wyrzuciło zwierzę na plażę między Wisełką a Międzyzdrojami. Wiadomo, że był to samiec. Nie można natomiast ustalić przyczyn śmierci morświna. Podobnie jak pozostałych siedmiu osobników znalezionych w lipcu na Bałtykiem.
– Ciała zwierząt były w takim stanie rozkładu, że nie możemy przeprowadzić sekcji zwłok – powiedziała w rozmowie z WP Iwona Pawliczka vel Pawlik, kierownik Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego.
Nigdy nie poznamy przyczyn śmierci morświnów
W Bałtyku żyje ok. 500 morświnów. Naukowcy oceniają, że strata jednego lub dwóch osobników w czasie 10 lat, z winy człowieka, będzie zagrożeniem dla populacji bałtyckiej. – Wtedy można mówić już o poważnym niebezpieczeństwie. A teraz morze wyrzuciło już ósmego morświna w czasie zaledwie 3 tygodni – wylicza kierowniczka Stacji na Helu.
Iwona Pawliczka vel Pawlik dodaje, że jedyna nadzieja w tym, że martwe zwierzęta nie pochodziły z populacji bałtyckiej. – Ich szczątki są wyrzucane na zachodnim wybrzeżu, więc mogą pochodzić z populacji sąsiedniej, która może znieść większą śmiertelność. Ale tego już się nie dowiemy, bo ciała morświnów są na takim etapie rozkładu, że nie sposób przeprowadzić badań – podkreśla szefowa Stacji Morskiej.
WWF: Bałtyk to autostrada
Ekolodzy z WWF oceniają, że śmierć morświnów nie były przypadkowa. - To nie było wymieranie, ale nie możemy tego potwierdzić w sekcji zwłok. 8 osobników to bardzo poważne uszczuplenie gatunku. Morświn to najbardziej zagrożony ssak morski, który na stałe żyje w Bałtyku – mówi nam Michał Krause, z Błękitnego Patrolu WWF i dodaje, że to bardzo niepokojące.
- Taka liczba może świadczyć o tym, że nie była to naturalna śmierć – mówi Krause. – Niedawno w pobliżu Świnoujścia przeprowadzono detonację miny. Zagrożenie na lądzie było w promieniu 8 km, a w wodzie – jeszcze więcej. Wszystkie zwierzęta, która były w obrębie wybuchu mogły zginąć, wybuch mógł uszkodzić ich narządy słuchu, echolokacji. Niewykluczone, że padłe morświny zginęły właśnie wtedy – relacjonuje przyrodnik WWF.
Bałtyk robi się coraz bardziej ciasny. – Przybywa inwestycji, powstają kolejne farmy wiatrowe, rurociąg, który jest budowany, ruch statków. Bałtyk to jedna wielka autostrada – wylicza Krause.
– Bałtyk to ekosystem bardzo zachwiany, eksploatacja morza jest bardzo duża. Kończą się zasoby ryb. Widzą to wszyscy od rybaków, którzy mają ich coraz mniej w sieciach po konsumentów, którzy nie do końca mają świadomość, że ryby, które kupują nie są z Bałtyku - podkreśla Krause.
To ma również wpływ na drapieżniki i zwierzęta, które w łańcuchu pokarmowym są najwyżej, morświny, foki.
WWF: za 20 lat wszystko w Bałtyku zginie
Katastrofa ekologiczna wisi nad nami. A w zasadzie – pod nami. Bałtyk jest pełen niebezpiecznych pozostałości z czasów II wojny światowej, np. znajdujący się u wybrzeży Helu tankowiec Franken. Statek zatonął w 1945 r., prawdopodobnie pełen paliwa lotniczego.
- Za 20 lat materiał, z którego jest wykonany ten statek ostatecznie się rozpadnie. Ropa i inne substancje ropopochodne wypłyną na Bałtyku. Katastrofa jest pewna – przestrzega ekolog WWF. - Sinice przestaną istnieć, to będzie koniec dla całej gospodarki nadmorskiej i dla mieszkańców. Czeka nas eksterminacja zwierząt, roślin, całego Bałtyku - prognozuje Michał Krause.
Patrolujący plaże przyrodnicy i naukowcy apelują, by zgłaszać każdy przypadek żywego, przypadkowo złowionego lub martwego morświna. Na informacje czeka Stacja Morska im. Profesora Krzysztofa Skóry w Helu oraz Błękitny Patrol WWF.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl