Awantura na sejmowej komisji sprawiedliwości
Poseł PiS wyprosił dziennikarzy, bo było duszno
Poseł PiS wyprosił dziennikarzy, bo było duszno - zdjęcia
Podczas posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka wybuchła awantura. Przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) wyprosił reporterów z posiedzenia, na którym ma być wypracowana nowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym.
(WP, RMF FM, oprac.: mg)
Kamery telewizyjne, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka
Piotrowicz poprosił dziennikarzy o opuszczenie pomieszczenia, w którym trwają obrady komisji sprawiedliwości. Tłumaczył to małą salą i upałem.
- Ze względu na warunki ogłoszę teraz pół minuty przerwy, aby państwo mogli teraz opuścić salę - zwrócił się do dziennikarzy poseł PiS.
- W jakim trybie pan podejmuje taką decyzję? - pytali oburzeni reporterzy.
W przyszłości nie otrzymają akredytacji
Przedstawiciele mediów nie opuścili sali posiedzeń. Piotrowicz zagroził, że reporterzy, którzy nie zastosują się do polecenia, w przyszłości nie otrzymają akredytacji.
- Całe posiedzenie jest transmitowane w internecie (...) dziennikarze mogą pozostać i czynić sobie notatki i zapisy, natomiast utrudniają kamery i proszę o opuszczenie przez nie sali - argumentował przewodniczący komisji. Powołał się na zapis regulaminu Sejmu mówiący iż "na posiedzeniu komisji, za zgodą jej przewodniczącego, mogą być obecni pracownicy biur klubów poselskich oraz dziennikarze prasy, radia i telewizji".
Sprzeciw posłów opozycji
Decyzja taka wywołała sprzeciw posłów opozycji. - Kamery w niczym nie utrudniają pracy, stoją na końcu sali - mówiła Kamila Gasiuk-Pihowicz (Nowoczesna).
Robert Kropiwnicki (PO) dodał pod adresem Piotrowicza: - Nie ma pan prawa do takiej decyzji.
- Zostańcie na sali - zwracali się do operatorów kamer posłowie opozycji.
Gdy opadły emocje
Posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
W trakcie przerwy do sali obrad weszli funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej, ale po rozmowie z Kropiwnickim opuścili salę; pozostali jednak przed nią.
Gdy emocje opadły, poseł Piotrowicz znalazł jednak w Sejmie większą, klimatyzowaną salę i zrezygnował z wyproszenia dziennikarzy.