Armia Kim Dzong Una zaangażowana do walki z epidemią. Dramatyczna sytuacja w Korei Północnej
Korea Północna walczy z COVID-19. Ze względu na coraz poważniejszą sytuację, w stolicy kraju, Pjongjangu, zmobilizowano wojskowych medyków. Od tygodnia państwo zmaga się z coraz większą falą zachorowań. Pierwotnie mówiło się o "tajemniczej gorączce". Krajowa centrala antywirusowa ogłosiła 18 maja 232 880 nowych przypadków gorączki i kolejnych sześć zgonów. Od końca kwietnia odnotowano 62 zgony i ponad 1,7 miliona przypadków gorączki. Szacuje się, że co najmniej 692 tys. osób pozostaje na kwarantannie. Na początku tygodnia Kim Dzong Un wydał rozkaz, by żołnierze-medycy zostali zmobilizowani, a w siedzibie Ministerstwa Obrony Narodowej odbyła się dla nich specjalna uroczystość. Sanitariusze eksponowali opaski z czerwonym krzyżem na mundurach. Wszystko z odpowiednimi efektami wizualnymi pokazała rządowa telewizja. Widzowie mogli oglądać medyków biegnących w zwolnionym tempie do ciężarówek, a następnie jadących ulicami stolicy wśród wiwatów żołnierzy i cywilów. Zadaniem medyków ma być dostawa lekarstw. Tu jednak pojawia się pytanie – jakie to miałyby być leki? Korea Północna ogranicza dostęp do nowoczesnych preparatów zachodniej produkcji. Mieszkańcy stosują zwykle tradycyjne koreańskie środki zaradcze. Sytuację komplikuje fakt, że ten hermetyczny kraj przez cały okres trwania epidemii odrzucał oferty szczepionek na COVID-19. Korea Północna jako pierwsza – bo już w styczniu 2020 r. - zamknęła swoje granice, gdy tylko pojawiły się niepokojące doniesienia o wirusie z sąsiednich Chin. Dopiero w tym miesiącu w kraju Kim Dzong Una oficjalnie ogłoszono pierwszy przypadek COVID-19.