Aresztowano trzeciego podejrzanego ws. zbiorowego gwałtu w Łodzi
Do aresztu trafił 36-latek, który jest zamieszany w zbiorowy gwałt na 26-letniej łodziance. Kobieta była więziona, bita i gwałcona. Gdy udało jej się uciec, trafiła do szpitala. Mimo starań lekarzy zmarła.
W czwartek prokuratura poinformowała, że do sądu trafił wniosek o areszt dla trzeciego podejrzanego w sprawie gwałtu na 26-letniej mieszkance Łodzi. Mężczyźnie postawiono zarzuty zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem wspólnie z innymi osobami oraz spowodowania ciężkiego uszkodzenia ciała oraz pozbawienia wolności połączonego ze szczególnym udręczeniem.
Leszek Pękalski. Gwałciciel, zabójca, nekrofil…
Wcześniej na trzy miesiące do aresztu – z zarzutami gwałtu - trafili dwaj pozostali podejrzani w sprawie: 33- i 36-letni. Wobec 36-latka, który usłyszał nowe zarzuty w czwartek, prokurator zastosował początkowo dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Środek zapobiegawczy został zmieniony po tym, jak dzień wcześniej śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową Łódź Widzew zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową. Mężczyzna został zatrzymany i ponownie przesłuchany.
Kobietę zaproszono do mieszkania
Do zdarzenia doszło 17 lipca. Tego dnia ofiara poznała sprawców w autobusie. Jeden z nich zaprosił ją do swojego mieszkania. Tam 26-latka była przetrzymywana i została zgwałcona. Po kilku dniach kobiecie udało się uciec i zawiadomić policję. Trafiła do szpitala, gdzie mimo kilku operacji zmarła.
Jak podał wcześniej prokurator Jacek Pakuła z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, przeprowadzona w czwartek sekcja zwłok kobiety nie dała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o przyczynę jej zgonu. Biegła ma wydać opinię na ten temat po uzyskaniu badań histopatologicznych.
Prokurator dodał też, że według biegłej obrażenia ciała pokrzywdzonej stwierdzone w trakcie sekcji kwalifikują się jako "zazwyczaj zagrażające życiu". Wyjaśnił, że chodzi o ciężkie uszkodzenie ciała. - Ta okoliczność jest już brana przez nas pod uwagę, w kontekście możliwości modyfikacji zarzutów przedstawionych podejrzanym – powiedział.
Podejrzanym grozi do 15 lat więzienia.
Źródło: dzienniklodzki.pl, PAP, WP