Andrzej Duda to największy wygrany rekonstrukcji. I nie tylko z powodu Antoniego Macierewicza
Prezydent nie mógł chcieć więcej. Rekonstrukcja rządu usuwa jego największego wroga, a także ministrów, których Andrzej Duda uważał za słabych i obwiniał ich za część wizerunkowych problemów. Będzie musiał zapłacić cenę, zarówno polityczną Jarosławowi Kaczyńskiemu, jak i wizerunkową, przyjmując ataki obrońców Antoniego Macierewicza. Ale i tak jest to cena warta zapłaty, a Andrzej Duda jest jednym z głównych wygranych rekonstrukcji.
09.01.2018 | aktual.: 09.01.2018 18:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W Pałacu Prezydenckim stałem kilkanaście metrów od Andrzeja Dudy, nieco dalej byli jego ministrowie. Z trudem ukrywali uśmiech, widząc, że w rzędzie na przeciwko nie ma Antoniego Macierewicza. Rozradowany był Andrzej Duda wręczając nominację Mariuszowi Błaszczakowi, a także gen. Jarosław Kraszewski, któremu służby specjalne zabrały dostęp do informacji niejawnych.
Niewątpliwie Andrzej Duda może czuć się usatysfakcjonowany rekonstrukcją. Prezydent nie mógł oczekiwać więcej po tej rekonstrukcji. Zniknął jego największy wróg Antoni Macierewicz. Zniknął Witold Waszczykowski, z którym prezydent słabo dogadywał się przy realizacji polityki zagranicznej. Zniknął też Konstanty Radziwiłł, do którego pozbycia się Duda namawiał Kaczyńskiego jeszcze pod koniec lata.
Obrona Macierewicza
Wydawało się, że przy zmianie premiera wymienieni zostaną też ministrowie, a Andrzej Duda nie dopuści do ponownego powołania Antoniego Macierewicza. Wszak wraz z wręczeniem mu ponownej nominacji tracił jakikolwiek wpływ na ministra. Widocznie jednak zawarto wówczas układ polityczny, a Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki obiecali Andrzejowi Dudzie, że Antoni Macierewicz z rządu odejdzie.
Ale minister jeszcze walczył, zwiększając obecność w mediach, odgrzewając temat Smoleńska i przede wszystkim załatwiając sobie spotkanie z doradcą Donalda Trumpa. Miało to mniej więcej taki sam skutek jak wywiady z Anną Streżyńską, które zalały media kilka tygodni temu, gdy pojawiły się pierwsze informacje o możliwości jej odwołania. Odwołanie Antoniego Macierewicza to też poważna zmiana w polityce wewnątrz obozu PiS, bardzo ryzykowna dla Jarosława Kaczyńskiego. Więcej na ten temat piszemy tutaj. Z tych powodów cena, oczywiście ta polityczna, za odwołanie szefa MON musiała być wysoka.
Cena
Dymisja Witolda Waszczykowskiego i postawienie na jego miejscu naukowca dotychczas niezwiązanego z polityką prof. Jacka Czaputowicza to sygnał, że prezydent będzie miał więcej do powiedzenia w polityce zagranicznej. Może nie tyle, ile miałby przy nominacji Krzysztofa Szczerskiego ze swojej kancelarii, ale więcej niż dzisiaj.
Jako, że Duda dużo ugrał, musiał też dużo zapłacić. Zaliczką było podpisanie ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym, bardzo podobnych do zawetowanych w lipcu. Zapewne prezydent podpisze też kilka innych kontrowersyjnych ustaw, na przykład nowelizację prawa wyborczego, która daje politykom możliwość wyboru członków Państwowej Komisji Wyborczej. A w kolejce jest przecież jeszcze np. dekoncentracja mediów.
Skazani na siebie
Rekonstrukcja wskazuje na to, że okres burzy między Pałacem a Nowogrodzką się skończył. Panowie przypomnieli sobie, że są na siebie skazani. Prezydent nie wywalczy reelekcji za darmo, a tylko PiS ma pieniądze i struktury. Z drugiej strony wykreowanie nowego kandydata, wbrew Andrzejowi Dudzie byłoby niezwykle ryzykowne i mogłoby doprowadzić do przegranej obu w 2020 r.
Wróci też wizerunkowa jedność między dwoma płucami obozu PiS - rząd będzie teraz bardziej jak Duda, przynajmniej w warstwie wizerunkowo-personalnej. Mniejsza liczba konfliktów wewnętrznych pomoże przekonać wyborców, że PiS i Duda to jedność, która może dalej zmieniać Polskę, dlatego wyborcy powinni im zaufać w 2019 i 2020 roku. Sygnałem ocieplenia jest też niewątpliwie spotkanie prezydenta z klubem PiS w wieczór po rekonstrukcji rządu.
Wygrany
Duda za ten sukces zapłaci cenę wizerunkową, i to sporą. Dla twardego elektoratu Jarosław Kaczyński jest nieomylny i koniec. Ale jednocześnie to ten Jarosław Kaczyński zgodził się na odwołanie Macierewicza. Jak prawica poradzi sobie z tym dysonansem poznawczym? Bez problemu - Jarosław Kaczyński został zaszantażowany i zmuszony przez Andrzeja Dudę.
Nawet jeśli na prezydenta wylewają się teraz pomyje, jest porównywany do ZOMO, oddaje się mu medale (tym razem nie przez lewicowych, a prawicowych odznaczonych) czy słyszy, że nie dostanie czyjegoś głosu, dzisiaj Andrzej Duda tryumfuje. Wie, że ugrał tyle ile mógł. Nowi ministrowie także mogą okazać się trudnymi partnerami, ale Andrzej Duda wie, że gorzej niż na Macierewicza już nie trafi.