Andrzej Duda: "Postąpiono wobec mnie bardzo nieuczciwie"
W przekrojowej rozmowie prezydent Andrzej Duda odniósł się do tematów minionej kampanii wyborczej, podwyżek dla posłów oraz praw osób LGBT. Prezydent podkreślał, że nie zawsze musi się zgadzać z obozem Zjednoczonej Prawicy. Pytany o ataki medialne, mówił o "krzywdzie".
Prezydent Andrzej Duda udzielił obszernego wywiadu tygodnikowi "Sieci". W rozmowie pytany był o bieżące sprawy polityczne, którymi w ostatnich tygodniach żyła Polska. M.in. o temat podwyżek dla najważniejszych państwowych urzędników - w tym dla siebie.
Andrzej Duda: Wiceministrowie powinni zarabiać więcej
Prezydent Andrzej Duda dał się poznać jako zwolennik podwyżek dla urzędników, ale nie wszystkich. Powiedział, że wyższe pensje powinni dostawać przede wszystkim wiceministrowie, którzy wykonują czarną, niewdzięczną i mało medialną "robotę". - Wiem, bo sam byłem wiceministrem - podkreślił. Dodał, że należy zatrzymać proces wypłukiwania parlamentu z fachowców, którzy lepsze pieniądze dostają w sektorze prywatnym.
Prezydent doprecyzował, że chodzi mu o prawników i ekonomistów. Pytany o pensje dla swojej małżonki, zauważył, że samej zainteresowanej ustawodawca nie pytał o zdanie w tej sprawie. - Nie byłaby entuzjastką - zakończył spekulacje.
Andrzej Duda: Kosiniak mógł wygrać bardzo dużo
Prezydent Andrzej Duda był pytany o trudy minionej kampanii wyborczej. Głowa państwa nie ukrywała, że przedłużający się wyścig o prezydenturę dawał mu się we znaki. Niepewność wobec tego, kiedy i w jakiej formie odbędą się wybory, miała "podcinać morale". Prezydent zaznaczył jednak, że tym razem sztab dbał o niego bardziej niż w 2015 roku.
Jako przejawy troski Andrzej Duda wyliczył regularne posiłki oraz mniej spotkań z wyborcami niż przed pięcioma laty. Zaznaczył, że krótkiej pokampanijnej przerwy, jaką sobie zrobił, "nie można nazwać urlopem" (to z niej pochodzą zdjęcia Andrzeja Dudy na skuterze).
O swoich rywalach wyborczych prezydent wypowiadał się z szacunkiem. Szczególnie ciepłe słowa adresował do Władysława Kosiniaka-Kamysza. Prezydent zauważył, że gdyby wybory odbyły się 10 maja, to lider ludowców miałby szansę zostać szefem całej opozycji, a tak jego elektorat odpłynął do Rafała Trzaskowskiego. Duda zaznaczył, że do Kosiniaka zna z Krakowa, gdzie obaj panowie chodzili do tego samego liceum (choć w innych latach).
Następnie rozmowa o kampanii wyborczej zeszła na mniej przyjemne tory. Przedstawiciele tygodnika pytali prezydenta o to, czy nie chowa urazy do "tabloidu wydawanego przez niemiecki kapitał" (chodzi o dziennik "Fakt” wydawany przez Ringer Axel Springer Polska).
Według prowadzącego gazetę "Sieci" Jacka Karnowskiego i samego Dudy, a także bardzo wielu polityków obozu rządzącego, "Fakt" miał w newralgicznym momencie kampanii zaatakować prezydenta i poprzez niefortunny układ graficzny na pierwszej stronie pisma zasugerować, że Andrzej Duda dopuścił się czynów pedofilskich.
Odpowiadając na pytanie o ten "atak medialny" Andrzej Duda zaznaczył najpierw, że "nie wolno się obrażać w polityce". Następnie dodał, że mediów to już nie dotyczy. - Postąpiono wobec mnie bardzo nieuczciwie. To było bardzo krzywdzące. Moja żona jak to zobaczyła, była zszokowana, że można się posunąć do czegoś takiego – komentował prezydent.
Andrzej Duda: Ustawa o statusie osoby najbliższej
Z kolei pytany o prawa osób LGBT, Andrzej Duda powtarzał, że stoi na straży tradycyjnych wartości, ale zaznaczył, że nie miałby nic przeciwko podpisaniu ustawy o "statusie osoby najbliższej" (chodzi np. o dwie opiekujące się sobą siostry). Dodał, że nie zgadza się z każdym radykalnym pomysłem, jaki powstanie wewnątrz Zjednoczonej Prawicy.
Duda wspomniał przy tym o Zjednoczonej Prawicy, a nie Prawie i Sprawiedliwości. W ten sposób zasugerował, że nie chodzi o pomysły wychodzące od Jarosława Kaczyńskiego czy Mateusza Morawieckiego, a od któregoś z koalicjantów PiS.