Pensja dla Agaty Dudy. Nieoficjalnie: pierwsza dama nie chce 18 tys. zł
18 tys. zł brutto ma wynosić pensja Agaty Kornhauser-Dudy, o ile uchwalana w parlamencie ustawa o podwyżkach dla osób sprawujących funkcje publiczne wejdzie w życie. Tymczasem współpracownicy prezydenta odcinają się od tego pomysłu. Nieoficjalnie usłyszeliśmy, że Agata Duda zamiast pensji oczekuje innej gratyfikacji.
17.08.2020 14:16
- Kancelaria Prezydenta nie zabiegała o przyznanie pierwszej damie 18 tys. złotych miesięcznej pensji. Sama Agata Duda nie chce otrzymywać wynagrodzenia za pełnione funkcje. Jedyne co warto uregulować w statusie małżonki prezydenta to opłacanie składek ZUS za czas, kiedy rezygnuje ona z pracy zawodowej - mówi WP nieoficjalnie jeden z urzędników Kancelarii Prezydenta.
Ujawnia, że po tym, jak Agata Duda zrezygnowała z pracy nauczycielki języka niemieckiego, to prezydent z własnej kieszeni finansuje jej składkę ZUS. W przeciwnym wypadku pierwsza dama byłaby podwójnie poszkodowana. Przez 10 lat (dwie kadencje Andrzeja Dudy) nie jest nigdzie zatrudniona i nie otrzymuje wynagrodzenia. Dla ZUS-u jest to tzw. okres nieskładkowy, który jest na tyle długi, że ma wpływ na obniżenie późniejszej emerytury.
Podwyżki dla polityków i urzędników
Projekt ustawy o wynagrodzeniach osób sprawujących funkcje publiczne zyskał już miano kontrowersyjnego. Według proponowanych przepisów prezydent, premier i wiceministrowie otrzymają po 100 procent podwyżki. Wynagrodzenie posłów urośnie z około 8 do ponad 12 tys. zł. Projekt ustawy gładko przegłosowano w Sejmie (godzina i siedem minut dyskusji oraz kilkanaście minut na głosowanie poprawek). Obecnie zajmują się nim senatorzy.
Pierwszy raz politycy stojący za projektem przepisów (Kazimierz Smoliński i Jarosław Zieliński, obaj z PiS) postanowili wycenić pracę małżonki prezydenta. Zaproponowali 18 tys. brutto miesięcznie, czyli około 13 tys. złotych na rękę.
"Jakkolwiek osoba małżonka Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej nie jest osobą zajmującą kierownicze stanowisko państwowe, to jednak realizuje, jak dotąd nieodpłatnie, ważne zadania o charakterze reprezentacyjnym i wspomagającym Prezydenta RP, także kosztem własnej kariery zawodowej i czasu prywatnego" - czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.
Za co ewentualnie będziemy płacić małżonce prezydenta?
Kancelaria Prezydenta co roku przedstawia raporty z aktywności pierwszej damy. "W ciągu pięciu lat działalności Agata Kornhauser-Duda wzięła udział w 1449 aktywnościach oraz spotkała się z ponad 50 tysiącami osób. Uczestniczyła w 258 wizytach odrębnych oraz 268 wspólnie z prezydentem. Za granicę małżonka prezydenta odbyła 7 wizyt indywidualnych, a mężowi towarzyszyła w 59 wydarzeniach. 37 razy Agata Kornhasuser-Duda przyjęła zagranicznych gości w kraju - czytamy w podsumowaniu Kancelarii Prezydenta.
- Po wybuchu pandemii koronawirusa z inicjatywy pierwszej damy produkowano przyłbice medyczne, które trafiły do domów pomocy społecznej, hospicjów i szpitali. Małżonka prezydenta zachęcała także do własnoręcznego przygotowywania maseczek ochronnych - podkreślają dalej autorzy.
Jak wycenić pracę małżonki prezydenta?
Problem w tym, że nawet eksperci od wynagrodzeń mają problem z wyceną pracy związanej z funkcjami reprezentacyjnymi. - Zwykle wartość pracy wycenia się na podstawie korzyści, jakie ona przynosi. Tu pojawia się kwestia, jakie korzyści odnosi społeczeństwo, zatrudniając małżonkę prezydenta. Pracodawca zazwyczaj wyznacza zakres zadań do wykonania i rozlicza ich realizację. W tym przypadku trudno mówić o zadaniach, obowiązkach czy korzyściach - mówi Kazimierz Sedlak, założyciel portalu Wynagrodzenia.pl.
Podkreśla, że parlamentarzyści nie wskazali wyraźnego punktu odniesienia dla pensji pierwszej damy. Dlaczego wynagrodzenie jej oraz polityków i urzędników miałoby być powiązane akurat z pensją sędziów Sądu Najwyższego?
- Zawsze porównujemy wynagrodzenia do jakiegoś kontekstu np. zarobków innych, naszego oceny wkładu pracy itp. W czasach kryzysu społeczeństwo ponosi jego koszty i w związku z tym oczekuje, że władze będą oszczędzać publiczne pieniądze. Tu mamy do czynienia z diametralnie przeciwnym przypadkiem. Tu chyba powstał największy dysonans - dodaje.
Z kolei dr Janusz Sibora, ekspert protokołu dyplomatycznego zwraca uwagę, że formalnie żona prezydenta "nie jest osobą urzędową". Nie ma ustalonego zakresu obowiązków. - Byłaby to dziwaczna sytuacja, gdyby osoba bez określonych obowiązków otrzymywała wynagrodzenie. Kiedyś w kwestii wynagrodzenia dla pierwszej damy wypowiedziała się Laura Bush. Stwierdziła, że jest to zajęcie honorowe, którego nie potrafiłaby pełnić za pieniądze - mówi Sibora.
Przekonuje, że nie widzi powodów, dla których małżonka prezydenta miałaby porzucać własną aktywność zawodową. - Joachim Sauer, czyli mąż kanclerz Niemiec Angeli Merkel prowadzi jak zwykle zajęcia na swoim uniwersytecie. Podobnie Maria Cavaco Silva, która przez 10 lat była pierwszą damą w Portugalii, pracowała w tym czasie jako nauczyciel akademicki - wylicza ekspert.