PolskaAndrzej Duda o sprawie Misiewicza: to nie jest sytuacja poważna

Andrzej Duda o sprawie Misiewicza: to nie jest sytuacja poważna

Nie jest zachowaniem dojrzałym, kiedy człowiek chodzi na dyskotekę, a jednocześnie ma dostęp do dokumentów - powiedział prezydent Andrzej Duda o sprawie Bartłomieja Misiewicza.

Andrzej Duda o sprawie Misiewicza: to nie jest sytuacja poważna
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Dawid Zuchowicz
Adam Przegaliński

25.03.2017 | aktual.: 25.03.2017 21:10

Komentując sprawę Bartłomieja Misiewicza, zatrudnionego w MON, prezydent powiedział w TVP Info, że "sytuacja nie jest poważna". - Nie jest zachowaniem dojrzałym, kiedy człowiek chodzi na dyskotekę, a jednocześnie ma dostęp do dokumentów - podkreślił Andrzej Duda.

Kilka dni temu w programie "Graffiti" Polsat News Szydło dopytywana o to, czy Misiewicz pozostanie szefem gabinetu politycznego w MON, odpowiedziała: "Nie, nie sądzę". Jednek biuro prasowe MON informowało WP, że Misiewicz nadal pełni w MON te funkcje, które pełnił. - Nic się nie zmieniło. Pan Misiewicz nadal przebywa na urlopie - usłyszeliśmy. W obowiązkach zastępuje go Krzysztof Łączyński. Na jakim stanowisku będzie Misiewicz, okaże się dopiero, gdy wróci z urlopu.

"Generałowie sami podają się do dymisji. To ich proszę pytać"

Prezydent tłumaczył, czemu wysłał pismo do ministra obrony narodowej. - Jest kwestia kandydata na attache w USA, który jest nowo mianowanym dowódcą sił powietrznych, jestem tym zaskoczony, premier Szydło też. Są też pytania związane z jednostką dowództwa wielonarodowego w Elblągu, która ma mieć wstępną gotowość w czerwcu. Są w armii pewne rzeczy niezałatwione, jako zwierzchnik armii mam prawo o to pytać - mówi Duda. Jednocześnie bagatelizował sprawę dymisji 30 generałów. - Generałowie sami podają się do dymisji, z powodów osobistych i rodzinnych, o przyczyny proszę zapytać panów generałów - tłumaczył prezydent. Dodał, że "problem obsady stanowisk w polskiej armii nie istnieje; nie ma wakatów - stanowiska, które są zwalniane, są natychmiast obsadzane".

Prezydent podkreślił, że nie chce dymisji Macierewicza. - Gdybym chciał jego odwołania, to pismo w tej sprawie byłoby skierowane do premier - powiedział.

Na pytanie Danuty Choleckiej, czemu nie porozmawia z ministrem, prezydent odpowiedział, że spotkanie się odbędzie. - Będziemy rozmawiać, ale rozmowa będzie elementem uzupełniającym do pism. Droga pisemna była drogą uzasadnioną. Dziwię się, że niektóre osoby, które powinny się znać, opowiadają banialuki na ten temat, wprowadzają opinię publiczną w błąd. Jeśli np. gen. Koziej wszystko załatwiał ustnie, to nie jest to najlepsza praktyka - podkreślił Duda.

Prezydent Andrzej Duda skierował pismo do szefa MON: oczekiwał wyjaśnień od Antoniego Macierewicza w sprawie braku obsady stanowisk attache obrony w kluczowych państwach oraz stopnia zaawansowania prac nad utworzeniem Dowództwa Wielonarodowej Dywizji w Elblągu. Rzecznik kancelarii prezydenta Marek Magierowski tłumaczył, że odpowiedź ministra nie usatysfakcjonowała Andrzeja Dudy. Spotkanie z Macierewiczem ma się odbyć w przyszłym tygodniu.

Tuska trudno było poprzeć, bo ingerował w sprawy Polski?

Zdaniem prezydenta, "trudno popierać kandydaturę szefa RE, który ingeruje w wewnętrzne sprawy innego państwa". W ten sposób Andrzej Duda odniósł się do tego, że polski rząd, w przeciwieństwie do innych krajów członkowskich UE, nie poparł Donalda Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej. - Ja bym prosił, żeby spojrzeć na tę sytuację obiektywnie. Gdyby przywódcy UE spojrzeli na sprawę wyboru Tuska na chłodno, musieliby przyznać rację premier Szydło. Mówimy o sytuacji, gdy ktoś ingeruje w wewnętrzne sprawy polityki naszego kraju. Tusk robił to, a nie wolno mu tego robić. Trzeba polskie stanowisko w tej kwestii zrozumieć - tłumaczył prezydent.

Andrzej Duda przypomniał, że "słowa Merkel zapowiadającej wcześniej wybór Tuska też nie stowrzyły dobrej atomosfery", a gdy wybierano "pana Junckera, też nie było jednomyślnej decyzji".

Mówiąc o Deklaracji Rzymskiej prezydent wyraził zadowolenie, że "to kompromisowe rozwiązanie zostało przyjęte przez członków UE". - Deklaracja Rzymska wytycza kierunki UE w sposób, w jaki tego chcieliśmy. Chodziło o to, by nie było Europy różnych prędkości, by zachować jednolity rynek, rozmawiałem o tym z premier i ministrem Szymańskim. To jest dokument, na który będzie można się powołać, gdy pojawią się tendencje odśrodkowe rozbijające UE - tłumaczył prezydent.

Andrzej Duda zdradził, że w sprawie Deklaracji rozmawiał w środę z Donaldem Tuskiem. - Pytał mnie, czy polski rząd podpisze dokument. - Powiedziałem: "panie przewodniczący, czy można formalnie powiedzieć, że treść deklaracji jest zamknieta? Nie. Negocjacje się finalnie nie zakończyły. Podpisać można tekst, który jest gotowy". Tusk zapewnił mnie, że negocjacje z Grecją się zakończyły i tekst jest zamknięty - podkreślił Duda. Pytany, czy PiS chce wyprowadzić Polskę z UE, stanowczo zaprzeczył. - Polska ma prawo walczyć o swoje, dążąc do kompromisu z innymi krajami. Nie widzę chęci wyprowadzania Polski z UE - powiedział, krytykując Grzegorza Schetynę, który uważał, że "do deklaracji nie powinno się wnosić żadnych zastrzeżeń".

,

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (560)