"Prowokacja". Ambasador Rosji po wyjściu z Departamentu Stanu
Rosyjski ambasador w USA Anatolij Antonow po wizycie w Departamencie Stanu w Waszyngtonie przekazał sprzeczne komunikaty. Dyplomata w rozmowie z reżimowymi agencjami z Rosji stwierdził, że Moskwa incydent nad Morzem Czarnym uznaje za prowokację. W wywiadzie dla CNN Antonow był bardziej ostrożny.
Wiele informacji podawanych przez rosyjskie media lub przedstawicieli władzy to element propagandy. Takie doniesienia są częścią wojny informacyjnej prowadzonej przez Federację Rosyjską.
- Moskwa postrzega incydent z udziałem rosyjskiego myśliwca Su-27 i amerykańskiego drona wojskowego nad Morzem Czarnym jako prowokację - stwierdził ambasador Rosji w USA Antonow, cytowany przez państwową agencję z Rosji RIA Novosti. Antonow został poproszony we wtorek wieczorem polskiego czasu o wizytę w Departamencie Stanu w Waszyngtonie.
"Wolimy nie tworzyć takich sytuacji"
W rozmowie z amerykańską stacją CNN, Rosjanin mówił z kolei, że jego kraj nie chce konfrontacji z USA.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Obawy Ukraińców. "Za kilkanaście lat pojawi się nowy Putin"
- Wolimy nie tworzyć sytuacji, w której możemy stawić czoła niezamierzonym starciom lub niezamierzonym incydentom między Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi - powiedział Antonow.
Jak relacjonuje CNN, wizyta ambasadora Rosji w Departamencie Stanu trwała nieco ponad pół godziny. Antonow stwierdził, że asystentka sekretarza stanu ds. europejskich Karen Donfried przekazała stanowisko USA w sprawie incydentu.
- Wymieniliśmy nasze uwagi w tej sprawie, są pewne różnice - powiedział Antonow.
"Totalne amatorstwo". Rosjanie strącili amerykańskiego drona
Do zdarzenia doszło nad Morzem Czarnym we wtorek ok. 7.03 czasu polskiego. Dwa rosyjskie myśliwce Su-27 przechwyciły amerykańskiego drona MQ-9 Reaper i jeden z nich zderzył się z nim.
- Dron prowadził rutynowe operacje w przestrzeni międzynarodowej, kiedy został przechwycony i uderzony przez rosyjski samolot, powodując jego rozbicie i całkowitą stratę - poinformował dowódca sił powietrznych w Europie i Afryce gen. James Hecker. Jak dodał, w wyniku wypadku omal nie doszło też do rozbicia się Su-27.
- Mamy do czynienia z próbą zastraszenia Amerykanów przez Rosjan, całość akcji wygląda jednak na totalne amatorstwo. Zdarzenie nie kwalifikuje się do odpowiedzi militarnej, można to rozpatrywać jedynie jako "nieprofesjonalne" i "błędne" działanie Rosjan - mówi w rozmowie z WP gen. dyw. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie klikając TUTAJ
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski