Aleksiej Nawalny. Sekretarz Mike Pompeo zabiera głos. "Poprzemy dochodzenie"
Aleksiej Nawalny wciąż przebywa w niemieckim szpitalu. Głos ws. wstępnych doniesień o jego zatruciu zabrał sekretarz stanu USA Mike Pompeo.
25.08.2020 21:45
Aleksiej Nawalny od soboty przebywa w szpitalu w Niemczech. Klinika Charite informuje, że Nawalny jest na oddziale intensywnej terapii i nadal jest w sztucznej śpiączce.
Aleksiej Nawalny otruty? Mike Pompeo zabiera głos
Tymczasem po dniach ciszy administracja USA zabiera wreszcie głos. Zapowiedź poparcia międzynarodowego śledztwa ws. otrucia Aleksieja Nawalnego we wtorek przekazał sekretarz stanu USA Mike Pompeo.
"Stany Zjednoczone są głęboko zaniepokojone wstępnymi wynikami przekazanymi przez niemieckich lekarzy, które sugerują, że rosyjski opozycjonista Aleksiej Nawalny został otruty" - czytamy w oświadczeniu.
Aleksiej Nawalny otruty? Mike Pompeo: USA poprą śledztwo
Mike Pompeo dodał, że w przypadku potwierdzenia doniesień o otruciu Nawalnego, "Stany Zjednoczone poprą wezwanie Unii Europejskiej do przeprowadzenia śledztwa i będą w gotowości do wspólnej pracy przy śledztwie".
Aleksiej Nawalny, jego rodzina oraz społeczeństwo Rosji, zdaniem Mike'a Pompeo, zasługują na przeprowadzenie śledztwa, które będzie charakteryzowało się transparentnością.
"Nasze myśli są przy rodzinie Aleksieja Nawalnego. Mamy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia" - dodał Mike Pompeo.
Aleksiej Nawalny otruty? Mike Pompeo reaguje. Wcześniej głos zabrał Kreml
Nagłe włączenie się Stanów Zjednoczonych może być odpowiedzią na wtorkowe oświadczenie rzecznika Kremla Dimitria Pieskowa.Ten poinformował, że władze Rosji nie będą badały sprawy "rzekomego otrucia Aleksieja Nawalnego".
Pieskow odpowiedział w ten sposób na wezwanie Angeli Merkel, która domaga się od Moskwy śledztwa ws. Nawalnego. Zdaniem rzecznika Kremla, przed wszczęciem śledztwa należy zidentyfikować osobę, która wprowadziła Aleksieja Nawalnego w śpiączkę.
"Aby prowadzić badania, potrzebny jest powód. Do tej pory mamy tylko pacjenta w śpiączce. Nie możemy traktować takich zarzutów poważnie" - dodał Pieskow.