Alarm w zegarku zadzwonił w programie na żywo. Jak wybrnął Leszek Miller?
- W pani obecności nie ma nic ważniejszego niż taka dama - powiedział europoseł Leszek Miller do Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i" w TVN24. To reakcja na pytanie dziennikarki o dzwoniące urządzenie u polityka.
W trakcie czwartkowej "Kropki nad i" w TVN24 coś nagle zaczęło dzwonić. - Zauważył pan? To pana telefon? Czy pana zegarek? Przypomina, że coś trzeba wziąć? - śmiała się Monika Olejnik.
- To zegarek. W pani obecności nie ma nic ważniejszego niż taka dama. Udajemy, że tego nie ma, zapomniałem to wyłączyć - odpowiedział Leszek Miller, po czym wrócili do głównych tematów rozmowy.
Leszek Miller: elektorat PiS-u nie chce się szczepić
Monika Olejnik zaczęła program od pytania o ocenę rządu Mateusza Morawieckiego, który jej zdaniem nic nie robi na rzecz walki z epidemią. Przypomniała wypowiedź wiceministra zdrowia Waldemara Kraski o polskim genie sprzeciwu wobec restrykcji. Leszek Miller stwierdził, że rząd postanowił przeczekać "z nadzieją, że ci co mają umrzeć, umrą".
- Umarli nie głosują, a rząd jest zainteresowany tymi, którzy będą głosować. Elektorat PiS-u to ludzie, którzy nie chcą się szczepić. Różne badania socjologiczne pokazują, że na tych terenach, na których wygrywa PiS, stopień zaszczepienia jest niższy. To ludzie, którzy zachowują się podobnie jak pan prezydent, który powiedział, że jak widzi igłę od strzykawki, to się boi - skomentował były szef SLD.
Zobacz także: Donald Tusk spotkał się z lekarzami ws. pandemii. Karauda o najważniejszych punktach
"Już dawno był czas, żeby podjąć radykalne decyzje"
Europoseł skrytykował udział opozycji w spotkaniu z marszałek Sejmu Elżbietą Witek. Jego zdaniem to rząd, jako odpowiedzialny za zarządzanie państwem, powinien przedstawić propozycje.
- To rząd odpowiada za zdrowie i życie obywateli, a nie grupy posłów. Jestem zdumiony, że opozycja łapie się na tak proste chwyty. Pani marszałek chciała pokazać się na tle opozycji i pokazać, że biorą razem odpowiedzialność - ocenił Leszek Miller. Jego zdaniem rząd powinien wprowadzić restrykcje.
- Pan premier ma swojego szefa, pana wicepremiera, ale to jego odpowiedzialność konstytucyjna jest bezdyskusyjna. Już dawno był czas, żeby podjąć radykalne decyzje. Jeżeli w ciągu najbliższych dni rząd nie zdecyduje się, by pójść pod prąd części opinii publicznej i zastosować restrykcje, to będziemy mieli trudną sytuację i śmierci będą szły w liczby ogromne. Trzeba wprowadzić mechanizmy, które sprawią, że będzie 80 proc. zaszczepionych. Potrzeba odwagi. Trzeba przeciwstawić się własnemu wyborcy i klubowi. Trzeba podejmować odpowiedzialne decyzje - dodał.
Miller: jeżeli Kaczyński to toleruje, to nie może być patriotą
Leszek Miller skomentował też sprawę Łukasza Mejzy. Wirtualna Polska opisała, jak wiceminister sportu namawiał rodziny śmiertelnie chorych dzieci do korzystania z podejrzanych metod leczenia. Wobec polityka nadal nie wyciągnięto konsekwencji.
- To niesłychane, że tego rodzaju indywidua są na tak wysokich stanowiskach. Wielokrotnie słyszałem, że Jarosław Kaczyński przy wszystkich swoich wadach jest państwowcem. Ale interes państwa nie może być skorelowany z obecnością w Radzie Ministrów tego typu osobników. Jeżeli Jarosław Kaczyński to toleruje, to nie może być polskim patriotą. Nastąpiła demoralizacja klasy politycznej i wyborców, którzy tę klasę windują na tego typu stanowiska - ocenił były premier.
Źródło: TVN24