Agent Tomek zabrał głos ws. Wąsika i Kamińskiego. Mocne oskarżenia
Tomasz Kaczmarek, były agent CBA znany jako "agent Tomek", zdradził kulisy swojej pracy za czasów, gdy jego przełożonymi byli Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. - Chodziło im o to, aby osoby niewygodne dla PiS umoczyć, żeby je zniszczyć - powiedział w programie "Superwizjer" TVN. Według Kaczmarka, dyrektorzy w CBA za swoją pracę byli wówczas nagradzani wizytami w domach publicznych w Wiedniu, co miało być finansowane z pieniędzy podatników.
21.01.2024 | aktual.: 21.01.2024 07:51
W latach 2006-2009 Kamiński był szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego, a Wąsik jego zastępcą. To w tym czasie wybuchła afera gruntowa, za którą politycy Prawa i sprawiedliwości zostali skazani prawomocnym wyrokiem. Wtedy też służbę w CBA pełnił Tomasz Kaczmarek, który brał udział m.in. w operacjach dotyczących posłanki Beaty Sawickiej oraz rzekomej willi Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich w Kazimierzu Dolnym.
"Agent Tomek" stwierdził w "Superwizjerze", że Kamińskiemu i Wąsikowi "obryzganie błotem w oczach opinii publicznej sprawiało ogromną satysfakcję". Były poseł PiS zapewnił też, że zerwał z jakąkolwiek podległością wobec polityków Prawa i Sprawiedliwości
- Odnosząc się do swoich zeznań chcę wskazać, że są one wynikiem rozkazów i poleceń, jakie dostałem od Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika w zakresie prowadzenia przez mnie czynności operacyjnych oraz sporządzanej dokumentacji, to jest w taki sposób, że miałem wytworzyć przeświadczenie, że dom w Kazimierzu Dolnym należy do Jolanty i Aleksandra Kwaśniewskich - mówi Kaczmarek.
Twierdzi, że sporządzone przez niego w tej sprawie notatki oraz zeznania są efektem "nacisków" ze strony byłych przełożonych.
- W tamtym okresie informowałem o tym bezpośrednio Macieja Wąsika, jednakże nakazał mi on, abym w ten sposób zeznawał i sporządzał dokumenty, aby wytworzyć przeświadczenie że dom w Kazimierzu Dolnym mógłby w jakiś sposób nielegalny należeć do małżeństwa Kwaśniewskich (...). Nigdy takiego materiału dowodowego nie powziąłem, a były to tylko i wyłącznie insynuacje ze strony Macieja Wąsika - twierdzi "agent Tomek".
Według niego Wąsik zapewniał wówczas, że "posiada inne dowody, które o tym świadczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: porażka PiS. "Więźniów politycznych" nie "kupuje" nawet ich elektorat
Tak działał Kamiński i Wąsik? "Polecenia pod wpływem alkoholu"
Kaczmarek powiedział ponadto, że byli szefowie CBA działali często w niestandardowych okolicznościach. Według niego zdarzało się, że polecenia służbowe otrzymywał od niech "podczas imprez, gdzie był spożywany alkohol".
- Pod wpływem upojenia alkoholowego Maciej Wąsik, a w szczególności Mariusz Kamiński wydawali mi polecenia, ale byli w tym o tyle zachowawczy, że starali się aby inni funkcjonariusze przy tym nie uczestniczyli - mówi i wprost stwierdza, że skazani byli ministrowie rządu PiS dopuszczali się "przestępstw".
- Kamińskiemu i Wąsikowi chodziło o to, aby osoby niewygodne dla PiS umoczyć, żeby je zniszczyć, zdyskredytować - oświadczył Kaczmarek.
Dom publiczny w Wiedniu nagrodą dla dyrektorów CBA? Szokujące słowa agenta Tomka
Kaczmarek opowiedział ponadto, jak w latach 2006-2009 miały być wydawane pieniądze z "funduszu operacyjnego" CBA.
- Pamiętam taką sytuację, była to kwestia afery hazardowej. Na polecenie Kamińskiego i Wąsika, pojechałem z dwoma dyrektorami zarządu operacyjno-śledczego, którzy także są skazani w aferze gruntowej, do Wiednia. Cel był pozorny. Mieliśmy odnaleźć fabrykę produkującą maszyny do gier losowych. To był tylko pretekst do tego, aby ci panowie zostali wynagrodzeni za swoje wierne działania poprzez spędzenie dwóch dni w domu publicznym. Pobyt w Wiedniu płacony był z pieniędzy polskich podatników. Dostałem polecenie służbowe - relacjonuje Kaczmarek.
Jak zapewnia, jego motywacją obecnie nie jest "zemsta", a jedynie ujawnienie prawdy.
"Agent Tomek" idzie do prokuratury. Twierdzi, że ma dowody
Pod koniec listopada Tomasz Kaczmarek ujawnił w olsztyńskiej prokuraturze, że otrzymywał tajne informacje nt. członków opozycji i przekazywał je dziennikarzom różnych mediów przychylnych dla PiS. Celem miało być niszczenie opozycji.
Ponadto, według agenta Tomka", będąc w opozycji (w latach 2007-2015) grupa posłów PiS otrzymywała od lojalnych wobec partii agentów służb specjalnych materiały operacyjne. Politycy mieli je później wykorzystywać do prowadzenia akcji medialnych przeciwko rządowi PO-PSL.
Po ujawnieniu tego mechanizmu w mediach, głos zabrało biuro koordynatora służb specjalnych. Relację "agenta Tomka" określono jako "kłamstwo".
Źródło TVN24/WP Wiadomości