Talibowie nie dopuścili prezenterki telewizji do pracy. Zamieściła nagranie
Afgańska prezenterka telewizyjna i dziennikarka Shabnam Dawran apeluje o pomoc. Po tym, jak Afganistan został opanowany przez talibów, nie mogła wrócić do swojej pracy w telewizji publicznej. Dawran zamieściła w sieci wideo, w którym opisuje swoją sytuację. - Powiedziano mi, że nie mogę pozostać na moim stanowisku, bo zmienił się system - relacjonuje.
O sytuacji Shabnam Dawran pisze między innymi agencja AFP. Dziennikarka afgańskiej telewizji publicznej RTA opublikowała w czwartek wstrząsające nagranie, w którym mówi, że talibowie uniemożliwili jej powrót do pracy. Prezenterka apeluje też do całego świata.
W filmie zamieszczonym w mediach społecznościowych widzimy ją z osłoniętą twarzą i przypiętą kartą identyfikacyjną telewizji RTA. Dawran jest pracowniczką stacji od sześciu lat. Dziennikarka wskazuje, że w przeciwieństwie do niej, jej kolegom umożliwiono dalsze wykonywanie zawodu.
Afganistan. Dziennikarka RTA niedopuszczona do pracy. "Nasze życie jest zagrożone"
- Poszłam do mojego biura, ale niestety nie wpuszczono mnie (...). Powiedziano mi, że nie mogę pozostać na moim stanowisku, bo zmienił się system - relacjonuje prezenterka.
- Jeśli świat mnie słyszy, proszę pomóżcie nam, bo nasze życie jest zagrożone - apeluje.
Odezwę Shabnam Dawran udostępniła na Twitterze m.in. redaktor naczelna Tolo New, Miraka Popal. Dzień wcześniej dziennikarka opublikowała zdjęcie Dawran, opatrzone podpisem: "Rozpoczęliśmy dzisiaj ponownie nasze transmisje z udziałem prezenterek".
Jak deklaruje rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid, fundamentaliści religijni mają zamiar szanować prawa kobiet i dopuścić je do pracy oraz edukacji - w "ramach podstawowych zasad prawa muzułmańskiego". Z kolei inny przedstawiciel bojówki Enamullah Samangan przekonywał Afganki do aktywnego udziału w formowaniu nowego rządu.
Afganistan. Talibowie zmuszają do małżeństw samotne kobiety. Zażądali wydania list
Ani międzynarodowa opinia publiczna, ani sami obywatele Afganistanu nie wierzą w te deklaracje. Kiedy talibowie w 1996 roku opanowali kraj, wprowadzono bardzo restrykcyjnie interpretowane prawo szariatu. Kobiety praktycznie pozbawiono praw. Nie mogły się uczyć ani pracować, musiały nosić burkę zakrywającą całe ciało z wyjątkiem oczu i nie mogły opuszczać miejsca zamieszkania bez mężczyzny. Mężczyznom z kolei mierzono brody, aby sprawdzić, czy są wystarczające długie - takie jak broda proroka Mahometa. Nie wolno było także m.in. oglądać telewizji, słuchać muzyki i korzystać z internetu.
Krótko po przejęciu władzy przez talibów zagraniczne agencje podają już informacje o tym, że w niektórych miejscowościach talibowie zażądali od lokalnych władz wydania list samotnych kobiet od 12. do 45. roku życia. Pojawiają się też doniesienia o zmuszaniu ich do małżeństw z talibańskimi bojówkarzami.
Protesty na ulicach Kabulu
Na ulicach Kabulu, który w niedzielę opanowali talibowie, z witryn sklepowych oraz salonów kosmetycznych usuwane są wizerunki kobiet. To odzwierciedla głębokie przerażenie mieszkańców przed represjami z rąk fundamentalistycznych bojowników, pomimo ich medialnych zapewnień.
W piątek w stolicy Afganistanu wybuchły demonstracje przeciwko przejmowaniu władzy przez talibów. Jak donoszą źródła wywiadowcze, rozpoczęto sporządzenie "czarnych list", na których mają znaleźć się m.in. współpracownicy rządu USA.
Źródło: AFP, Twitter, wirtualnemedia.pl
Przeczytaj także: