Kontrowersyjny bloger PiS nadal pracuje dla resortu sprawiedliwości

Kontrowersyjny bloger PiS nadal pracuje dla resortu sprawiedliwości

Kontrowersyjny bloger PiS nadal pracuje dla resortu sprawiedliwości
Źródło zdjęć: © East News | Robert Stachnik
Sylwester Ruszkiewicz
21.08.2019 12:28, aktualizacja: 21.08.2019 16:18

Jak ustaliła Wirtualna Polska, kontrowersyjny radny PiS, uważany za skrajnie prawicowego blogera Dariusz Matecki nadal pracuje dla resortu sprawiedliwości. Oficjalnie "wspomaga resort w mediach społecznościowych”, nieoficjalnie ma za zadanie chwalić działalność ministerstwa. Dostaje za to co miesiąc 3 tysiące złotych.

- Ministerstwo Sprawiedliwości zawarło z Dariuszem Mateckim umowę cywilno-prawną na okres od 10 czerwca do 9 stycznia 2020 r. Dotyczy ona usługi polegającej na wykonywaniu czynności wspomagających obsługę mediów w zakresie problematyki dotyczącej działalności resortu. Miesięczna kwota przewidziana do wypłaty zgodnie z ww. umową wynosi 3000,26 zł. Umowę zawarto 7 czerwca br. – informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe resortu sprawiedliwości. Podana kwota jest kwotą netto.

Matecki to kontrowersyjny bloger, radny PiS w Szczecinie i kandydat Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu w nadchodzących wyborach. O Mateckim zrobiło się głośno rok temu, przy okazji wyborów samorządowych w Warszawie. Aktywnie pomagał wówczas wiceministrowi sprawiedliwości Patrykowi Jakiemu w kampanii w wyborach prezydenckich w Warszawie.

Kiedy dziennikarze zaczęli dopytywać: na jakich zasadach pomaga i czy równolegle pracuje w resorcie, wyszło na jaw, że Matecki faktycznie pracował w ministerstwie sprawiedliwości. Od 12 czerwca 2017 do 3 sierpnia 2018 roku. W trakcie kampanii wyborczej poszedł na bezpłatny urlop. Wrócił do resortu 10 grudnia i podpisał umowę do 9 marca 2019 roku. Kolejną od 10 marca do 9 czerwca br. Były to umowy - zlecenia również za kwotę 3000,26 zł netto.

Obraz
© Sejm.gov.pl | sejm.gov.pl

- Obsługiwałem media społecznościowe w Ministerstwie Sprawiedliwości. Prowadziłem transmisję na żywo, przygotowywałem grafiki na konferencje prasowe, robiłem zdjęcia, zajmowałem się Twitterem i Facebookiem. Cała otoczka medialna spoczywała właściwie na jednej osobie – mówił w wywiadzie z 14 sierpnia ub. roku dla Wirtualnej Polski.

Aktywny bloger ministerstwa

Matecki jest znany z bardzo dużej aktywności w mediach społecznościowych. I jest to w dużej mierze skrajnie prawicowa aktywność. Prowadzi serwis PrawicowyInternet.pl., który śledzi blisko 150 tys.użytkowników. Niewiele mniejszym zainteresowaniem cieszy się jego kanał na youtubie o takiej samej nazwie.

Należał do Forum Młodych PiS, później działał w Solidarnej Polsce. Wielokrotnie w ciepłych słowach wypowiadał się o Ruchu Narodowym. Jego autorytetami - jak sam wskazuje - są Waldemar Łysiak, Rafał Ziemkiewicz, Tadeusz Isakowicz-Zaleski, ks. Stanisław Małkowski, Zbigniew Ziobro, Antoni Macierewicz oraz "cała Gazeta Polska” (którą czyta "już od młodych lat" i nawet pomagał zakładać pierwszy klub GP w Szczecinie).

W oficjalnym biogramie Matecki nie wspomina, że swego czasu gorliwie bronił skompromitowanego byłego już księdza-antysemity Jacka Międlara, a za wzór stawiał Grzegorza Brauna (tego od "rozstrzeliwania" dziennikarzy TVN i Gazety Wyborczej). On sam twierdzi, że ks. Międlara bronił nie za antysemickie poglądy, ale za działalność wśród najtrudniejszej młodzieży. Z kolei z Braunem robił jedynie wywiady.

Zawsze po jednej stronie

- Od czasów gimnazjum aktywnie działam społecznie i politycznie. Od zawsze po stronie konserwatywno-katolickiej – pisał na swojej stronie internetowej.

Według oko.press, agresywne wypowiedzi i spamowanie sieci swoimi linkami czyli metoda Mateckiego jest zbliżona do tego, co się dzieje w aferze hejterskiej, która miała zdyskredytować sędziów – przeciwników reformy wymiaru sprawiedliwości autorstwa PiS. Afera, którą ujawnił onet.pl, pozbawiła stanowiska wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, a także cofnięto delegację do resortu sprawidliwości Jakubowi Iwańcowi, współpracownikowi Piebiaka.

Nie znam ministra Piebiaka

- Nie mam kompletnie nic wspólnego z tą aferą, ani z profilem na Twitterze "KastaWatch". Nie prowadziłem z wymienianymi tam sędziami żadnej korespondencji, ani nie znam tych sędziów. Ministra Piebiaka nie znam osobiście, tylko wiem, jaką funkcję pełnił. Nie podlegałem mu w żadnej mierze, nie wykonywałem jego poleceń służbowych - mówi WP Dariusz Matecki.

- Za pieniądze ministerstwa zajmuję się obsługą mediów społecznościowych resortu sprawiedliwości. Prowadzę konto na Twitterze i na Facebooku. Wszystkie informacje na tych kontach są zamieszczane przeze mnie. Zdjęcia, video, transmisje na żywo - dodaje Matecki.

- Od wielu lat deklaruję poglądy konserwatywne. Jeżeli coś publikuję na moim blogu, to jest zgodne z moimi prywatnymi poglądami. Podobnie na Twiiterze. Za pieniądze resortu obsługuję tylko i wyłacznie media społecznościowe ministerstwa sprawiedliwości - twierdzi Dariusz Matecki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (201)
Zobacz także