Afera wizowa. "Wawrzyk będzie jedną z pierwszych osób przed komisją"
Po tym jak były wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk (wyraził zgodę na publikację danych) usłyszał zarzuty, pojawiły się wątpliwości, czy polityk będzie mógł stawić się przed komisją śledczą ds. afery wizowej. - Będzie wśród osób, które zaprosimy na posiedzenie - mówi Wirtualnej Polsce Michał Szczerba, szef komisji i poseł Koalicji Obywatelskiej.
18.01.2024 17:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Przypomnijmy - w środę funkcjonariusze CBA zatrzymali byłego wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka. Zatrzymanie nastąpiło w śledztwie dotyczącym płatnej protekcji w związku z przyspieszaniem procedur wizowych, czyli w związku z tzw. aferą wizową. "Zarzuty dotyczą przekroczenia uprawnień służbowych w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez inną osobę oraz ujawnienia osobie nieuprawnionej informacji objętej tajemnicą służbową" poinformował Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej.
O zatrzymaniu i postawieniu zarzutów Wirtualna Polska informowała jako pierwsza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według śledczych nieprawidłowości dotyczą obiegu dokumentów w MSZ, a także podejmowania nieuzasadnionych interwencji w celu przyspieszenia procedur wizowych.
Jak wynika z informacji PK, podejrzany nie przyznał się do stawianych mu zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Miał do tego prawo.
Po postawieniu zarzutów polityk wydał oświadczenie. "Odmowa składania wyjaśnień wynikała tylko z ogromnego stresu, związanego wprost z czynnościami, a będąc pomnym wcześniejszych doświadczeń, w pełni szanuję swój organizm i zdrowie. Od początku deklarowałem chęć wyjaśnienia wszystkich okoliczności - przekazał Piotr Wawrzyk.
Jeszcze w środę, po prokuratorskich zarzutach dla byłego wiceministra w rządzie PiS, pojawiły się głosy, że działania prokuratury są spóźnione i mogą spowodować, że były wiceminister spraw zagranicznych nie będzie mógł stawić się przed komisją śledczą ds. afery wizowej.
Komisja ma formalnie zacząć działalność 6 lutego. Ma badać nadużycia, zaniedbania i zaniechania w zakresie legalizacji pobytu cudzoziemców na terytorium Polski oraz ustalić liczbę i tożsamość osób, które nielegalnie przekroczyły granicę RP.
- Piotr Wawrzyk będzie mógł zeznawać przed komisją - deklaruje w rozmowie z Wirtualną Polską Michał Szczerba, szef tej komisji. I jak dodaje, ma absolutne przekonanie, że powołanie komisji ds. afery wizowej przyspieszyło działania prokuratury i służb w tej sprawie.
- Celem komisji jest wyjaśnienie jak to się stało, że zwykli przestępcy i łapownicy dotarli do kierownictwa MSZ, a zarazem do znaczących polityków PiS. Musimy wyjaśnić jak to się stało, że było przyzwolenie na aferę i ten proceder, który trwał blisko 3 lata - mówi WP.
Polityk Koalicji Obywatelskiej podkreśla, że ustawa o komisjach śledczych nakłada obowiązek na stawiennictwo świadka. I tak np. artykuł 11 ustawy precyzuje, że jeżeli wezwany "nie może stawić się (...) z powodu choroby, kalectwa lub innej niedającej się pokonać przeszkody, komisja może go przesłuchać w miejscu pobytu". Prokuratorskie zarzuty w ogóle na to nie wpływają.
- Przepisy przewidują odpowiedzialność za składanie fałszywych zeznań, również za słowa "nie pamiętam" - przypomina poseł Szczerba.
Jak wynika z informacji Wirtualnej Polski, decyzję o dacie przesłuchania Wawrzyka komisja ma podjąć na pierwszym posiedzeniu 6 lutego.
Tymczasem, jak ustaliła Wirtualna Polska na liście świadków jest również Beata Brzywczy, była wicedyrektor Departamentu Konsularnego MSZ.
Jak podawały media, urzędniczka blisko współpracowała z wiceministrem Piotrem Wawrzykiem. To ona, jak wynikało z podpisanego przez nią pisma, zdecydowała o tym, że w procedurze wydawania wiz dla pracowników z zagranicy mieli być pomijani konsulowie, a decyzja miała należeć do wojewodów.
Dokument - dyplomatyczna korespondencja służbowa - datowany jest na 27 maja 2021 r. Pismo dotyczy "weryfikacji dokumentów uprawniających do podjęcia zatrudnienia na terytorium RP w procedurze wizowej".
Nowe stanowisko w MSZ
"W przypadku wydania wiz w celu wykonywania pracy, konsul nie jest uprawniony do oceny procedury wydania dokumentu pozwalającego na podjęcie pracy w Polsce, jak również kwestionowania zasadności wydania zezwolenia na pracę, czy warunków wykonywania przyszłej pracy przez cudzoziemca" - napisała Brzywczy.
Jej zdaniem, "konsulowie nie powinni zatem weryfikować kwalifikacji pracownika, ponieważ kwestie te należą do proceduralnych kompetencji wojewody". W listopadzie ub. roku MSZ (jeszcze za rządów PiS) dementował medialne informacje, jakoby Beata Brzywczy miała pośredniczyć w przerzucie nielegalnych migrantów z Indii.
Po wybuchu afery wizowej urzędniczka pożegnała się z posadą, ale nie z pracą. Okazuje się, że nadal jest w resorcie.
- (...) uprzejmie informujemy, że pani Beata Brzywczy została odwołania ze stanowiska zastępcy dyrektora Departamentu Konsularnego MSZ z dniem 26 października 2023 roku. Z dniem 27 października 2023 r. pani Beacie Brzywczy zostało wyznaczone stanowisko ds. repatriacji w Wydziale Karty Polaka i Repatriacji w Departamencie Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą - informuje Wirtualną Polskę biuro prasowe MSZ.
Jak przekazują nam urzędnicy resortu, zakres zadań na stanowisku p. Brzywczy obejmuje m.in. nadzór nad placówkami i monitoring sytuacji politycznej związanej z repatriacją.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualna Polska