Afera w podlaskiej policji. "Stewardessy w mundurach witają ministra". Nowe informacje od funkcjonariuszy
Dwóch funkcjonariuszy podlaskiej policji, były i obecny, zgłosiło się do polityków PO, by poinformować o nowych faktach dotyczących sytuacji mundurowych w regionie ministra Jarosława Zielińskiego – dowiaduje się WP. Zarzuty, jakie padają wobec nadzorującego policję wiceszefa MSWiA, są mocne. Ale sam minister odnosić się do nich nie zamierza.
13.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 00:33
Środa, Sejm, tuż po godz. 12. Korytarze budynku przy Wiejskiej dziarskim krokiem przemierza w otoczeniu ochroniarzy wiceszef MSWiA. Minister otworzy za chwilę wystawę upamiętniającą brawurową akcję polskich strażaków w Szwecji. Najpierw kilka zdjęć z mundurowymi i posłami PiS, słowa podziękowań.
Gdy briefing ministra się kończy, ten błyskawicznie zbiega schodami do sejmowych podziemi. Jarosław Zieliński dla dziennikarzy jest nieuchwytny.
A szkoda, bo pytań o opisywaną przez media od kilku miesięcy sytuację policjantów na Podlasiu – regionie wiceszefa MSWiA – jest bardzo wiele.
Kryzys narasta
Poseł PO Bożena Kamińska od ubiegłego roku gromadzi dziesiątki pism od funkcjonariuszy policji w Białymstoku i nie tylko. Ci skarżą się, że minister Zieliński wykorzystuje ich i tworzy w swoim regionie "prywatne księstwo".
Pierwsza skarga na wiceszefa MSWiA pojawiła się w połowie listopada. Funkcjonariusze w liście do posłanki PO stwierdzili, że mają dość bycia pogardzanymi i traktowanymi "zgodnie z potrzebami politycznymi wiceministra Jarosława Zielińskiego". Według autorów listu, od polityka zależy, kto zostaje dyrektorem oraz będzie zatrudniony na wolnych wakatach. Wiceszef MSWiA ma też mieć wpływ, kiedy odbywają się służbowe uroczystości i kogo można na nie zaprosić. Dyrektor Służby Więziennej ma być wobec niego "całkowicie dyspozycyjny", pojawiać się na wszystkich uroczystościach z Jarosławem Zielińskim – tych oficjalnych oraz partyjnych.
Policjanci całą dobę pilnują domu wiceministra Jarosława Zielińskiego. Funkcjonariusze – relacjonują anonimowo ich koledzy z zawodu – muszą się przebierać w garnitury i udawać SOP, gdy towarzyszą politykowi na oficjalnych uroczystościach. Muszą być na każde zawołanie.
– Minister Zieliński upokarza funkcjonariuszy. Dość już nadużyć i wykorzystywania policji do własnych propagandowych celów – mówi Wirtualnej Polsce posłanka Bożena Kamińska z PO, która upubliczniła zarzuty, jakie policjanci kierują pod adresem wiceministra spraw wewnętrznych i administracji.
Biuro MSWiA twierdzi, że wszystko jest zgodne z prawem, a rzecznik Komendy Głównej Policji zapewnia: – Wiceminister Jarosław Zieliński nigdy nie wykorzystywał funkcjonariuszy żadnej ze służb do promocji własnej osoby.
Sam wiceszef MSWiA nie chciał z nami rozmawiać. W Sejmie był nieuchwytny.
Były szef MSWiA Marek Biernacki w rozmowie z WP twierdzi, że dymisja obecnego wiceministra spraw wewnętrznych powinna nastąpić jak najszybciej.
– Policjanci nie mają autorytetu, bo są traktowani jak słudzy i chłopi pańszczyźniani. Jeśli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji nie dojdzie do zmian personalnych, kryzys państwa będzie narastał – mówi nam były minister.
Stewardessy w mundurach
Politycy PO, którzy uczestniczyli we wtorkowym, zamkniętym spotkaniu z chcącymi zachować anonimowość funkcjonariuszami, mówią o nowych informacjach dotyczących ich pracy.
Bożena Kamińska: – Zadawaliśmy im pytania nie pod kątem zgłoszeń, które docierają do nas od policjantów od dwóch lat tak naprawdę, chcieliśmy dowiedzieć się nowych rzeczy. Okazuje się, że ci funkcjonariusze brali lub biorą nadal udział chociażby w akcji "Błysk" na potrzeby przyjazdów na różne wydarzenia i uroczystości z udziałem ministra Zielińskiego. Akcje były organizowane tylko dla niego i rodziły ogromne koszty. Garnizon podlaski jest na to wściekły.
Relację posłanki kontruje Komenda Wojewódzka Policji w Białymstoku: – Akcja „Błysk” została za zainicjowana kilka lat temu, gdy obecny wiceminister nie pełnił funkcji w rządzie. Obecnie działania "Błysk" prowadzone są nie tylko w województwie podlaskim, ale również w innych garnizonach. Przedsięwzięcie, którego zadaniem jest poprawa bezpieczeństwa w ruchu drogowym, prowadzone są niemal każdego dnia w województwie podlaskim – mówi nam nadkom. Tomasz Krupa, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji.
Kamińska: – Mieliśmy też rozmowę z funkcjonariuszami z Podkarpacia. Potwierdzili wszystko to, co dzieje się na Podlasiu. Tam nie ma żadnych zasad.
B. minister Tomasz Siemoniak, również uczestniczący w spotkaniu: – Degrengolada sięgnęła najniższych szczebli. Przez deprawację "góry". Sięgnęło to komisariatów. Oni toną w papierach, trudno im robić coś innego.
Kamińska: – Łamie się ustawę o policji, nie przestrzega się zasad dotyczących kodeksu moralnego w policji. Nie ma nawet jasnych zasad, jeśli chodzi o wynagradzanie, bo o awansach decydują minister Zieliński i jego ludzie. A funkcjonariusze są nękani lub karani. Nie otrzymują awansów nawet ci, którzy mają wysługę lat, są zmuszani do odejść na rentę czy emeryturę. Patologia.
Nadkom. Tomasz Krupa przekonuje jednak, że "o mianowaniu na wyższe stanowisko decydują przełożeni w sprawach osobowych poszczególnych funkcjonariuszy, zgodnie z przepisami obowiązującymi w tym zakresie".
– Znaczenie mają również efekty w służbie, zaangażowanie i dyspozycyjność, nikt też nie jest zmuszany do odejścia na rentę czy emeryturę – wyjaśnia rozmówca WP z Komendy Wojewódzkiej Policji.
– Dlaczego policjanci nie chcą z otwartą przyłbicą opowiedzieć o swojej sytuacji? – pytamy posłankę Kamińską.
– Utajniliśmy zespół ds. bezpieczeństwa, by ich nie narazić. To oczywiste, sami pragną anonimowości. Jeden z nich wciąż pracuje w policji, drugi trzy miesiące temu został zwolniony – odpowiada nasza rozmówczyni.
– Czego nowego jeszcze się dowiedzieliście? – dopytujemy.
– Wciąż słyszymy o nowych historiach – mówi posłanka. – Na przykład tego, że kiedy pan minister przyjeżdża pociągiem do swojego regionu, to peron i dworzec patrolują nie tylko SOK-iści, ludzie z SOP, ale właśnie policjanci, a nawet... stewardessy w mundurach. Obłęd. Doszło nawet do tego, że funkcjonariusze są śledzeni, sprawdzani, że są im robione zdjęcia, a same patrole... też są kontrolowane.
Rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji prosi, by uszczegołowić, "skąd były stewardessy i w jakich mundurach występowały". Białostocka policja bowiem nie przypomina sobie, by tego typu sytuacje miały miejsce. Posłanka Kamińska "uszczegółowić" relacji o stewardessach nie potrafi, a sama opiera się jedynie na tym, co usłyszała anonimowo od funkcjonariuszy.
Polityk PO mówi nam – bazując na relacjach funkcjonariuszy – że patrole policyjne pilnują "non stop" biura wiceministra Zielińskiego.
– Myśli pani, że ktoś im każe to robić?
Kamińska: – Oni są tam celowo wysyłani przez komendanta. Wywierana jest na nich presja. Nawet na statystyki dotyczące choćby mandatów! Dostają za dobre wyniki gratyfikacje finansowe, np. 100 zł więcej do wypłaty.
Komenda Wojewódzka w Białymstoku zaprzecza: – Nie jest prawdą, że policjanci pilnują biura. Nie wiemy nawet, o które biuro chodzi posłance, czy też który z przełożonych podjął taką decyzję. Powyższe w korelacji z zapisami monitoringu miejskiego i informacją z właściwej jednostki policji pozwoliłoby przedstawić szczegółowo stan faktyczny.
Nadkom. Tomasz Krupa przekonuje, że "insynuacje" polityków PO "godzą w dobre imię policjantów garnizonu podlaskiego".
Polityk PO mówi z kolei, że planowane są kolejne spotkania z funkcjonariuszami. Nie tylko z Podlasia.
Ochrona z góry
Problem na Podlasiu wywołuje sam nadinspektor Daniel Kołnierowicz, tamtejszy szef policji.
– Funkcjonariuszom jest wstyd, że ktoś taki ich nadzoruje – mówi Kamińska. – Liczą, że poda się do dymisji. Ale obserwując jego zachowanie, nie spodziewam się tego. A wiceminister Zieliński go chroni.
Siemoniak: – A sam Zieliński ma nieprawdopodobnie silną pozycję i ochronę Kaczyńskiego.
Przypomnijmy: w tym tygodniu szef podlaskiej policji złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy po tym, jak zapadła decyzja o ukaraniu go naganą. Kara jest konsekwencją za ogłoszony w lokalnym radiu przez komendanta "konkurs na anonimy", dotyczące posłanki Bożeny Kamińskiej.
Jak podkreśla Komenda Główna Policji, postępowanie dyscyplinarne jeszcze prawomocnie się nie zakończyło.
Zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kołnierowicza złożyli w grudniu posłowie PO. Dotyczyło ono wypowiedzi komendanta w lokalnej rozgłośni radiowej. Kołnierowicz ogłosił wówczas "konkurs na najlepszy anonim o pani Kamińskiej, o majątku, o podróżach służbowych, o działalności dotychczasowej".
Według zawiadamiających, komendant złamał art. 231 par. 1 kodeksu karnego dotyczący przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego.
Minister pewny swego
– Będziecie wnosić o dymisję wiceszefa MSWiA? – pytamy polityków PO.
Tomasz Siemoniak: – My mamy związane ręce, możemy nagłaśniać patologie. Tylko Jarosław Kaczyński może zdecydować o usunięciu z rządu wiceministra Zielińskiego.
– Przed wyborami do PE ma być rekonstrukcja rządu. Może wtedy? – dopytujemy.
– Rok temu też było nowe rozdanie w rządzie, zmiana szefa MSWiA. Ale wiceminister Zieliński się uchował – odpowiada były szef MON.
Na razie Jarosław Zieliński jest pewny swego. A policjanci? Według polityków opozycji, "funkcjonariusze tańczą, jak im minister zagra". Zmuszeni.
– Ale to się kiedyś skończy – zapewniają.
Sam minister Zieliński w mediach publicznych twierdzi, że padł ofiarą nagonki mediów i opozycji. I że wszystkie zarzuty wobec niego są wyssane z palca.
– Naruszyłem interesy wpływowych i uprzywilejowanych dotąd osób i grup. Mam nadzieję, że mimo zorganizowanej przeciwko mnie akcji medialnej, a można nawet powiedzieć, pewnemu zleceniu, zostanę oceniony w sposób merytoryczny i obiektywny – mówił w rozmowie z Klaudią Dadurą z portalu PolskieRadio24.pl wiceszef MSWiA.