PolitykaAfera samolotowa. Jest reakcja dziennikarza "DGP" na wywiad Witolda Waszczykowskiego dla WP. "Tezy ministra są nieuzasadnione"

Afera samolotowa. Jest reakcja dziennikarza "DGP" na wywiad Witolda Waszczykowskiego dla WP. "Tezy ministra są nieuzasadnione"

- Waszczykowski wszedł jako jeden z ostatnich na pokład. Nie miał okazji widzieć tego, co ja. Miałem okazję dwa razy przejść się po tym pokładzie w tę i z powrotem, co samo w sobie jest absurdem, że miałem możliwość podróżowania między salonką VIP-owską a pokładem - mówił na antenie radia Tok FM Zbigniew Parafianowicz, dziennikarz, który na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" opisał powrót polskiej delegacji rządowej z Londynu. To reakcja na słowa szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który w rozmowie z WP stwierdził, że artykuł jest nieprawdziwy.

Afera samolotowa. Jest reakcja dziennikarza "DGP" na wywiad Witolda Waszczykowskiego dla WP. "Tezy ministra są nieuzasadnione"
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | STEPHANIE LECOCQ

06.12.2016 | aktual.: 16.12.2016 14:02

Publikacja "DGP" wywołała prawdziwą burzę w mediach. Parafianowicz opisywał jak na pokładzie źle wyważonej maszyny o mały włos nie znaleźli się: premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki oraz szef MON Antoni Macierewicz. Na pokładzie embraera był również szef MSZ.

"Po kilku minutach wchodzą przedstawiciele rządu. Szybko na jaw wychodzi prosta prawda: dwóch samolotów nie da się zapakować do jednego. Brakuje miejsc. Kilka osób stoi. Zaczynają się nerwowe negocjacje: kto leci, kto zostaje na CASĘ, która wystartuje za sześć godzin" - relacjonował Parafianowicz zamieszanie na lotnisku Luton.

Waszczykowski dla WP: ten dziennikarz siedział z tyłu, nic nie słyszał

Witold Waszczykowski w rozmowie z WPprzedstawił zajście w zupełnie innym świetle. - Wyglądało to tak. Kilka miejsc w samolocie było wolnych. Zaproponowano więc dziennikarzom, by z nami polecieli, ale mieli duże bagaże i ostatecznie przesiedli się do CASY - relacjonował szef MSZ. Podkreślił, że cała sytuacja trwała kilkanaście minut.

Pytany o opisane przez Parafianowicza zachowanie kapitana embraera, Waszczykowski powiedział, że "to on siedział przy pani premier, a ten dziennikarz z tyłu i nic w porównaniu do niego nie słyszał". Podsumował, że "nie było żadnej afery".

Dziennikarz "DGP": minister ma taką skłonność

- Minister ma taką skłonność do tworzenia pewnych setek i sytuacji, twierdząc, że to jest rzeczywistość opisana przez dziennikarzy, a potem je komentuje - skomentował wypowiedź Waszczykowskiego Parafianowicz. Podkreślił na antenie radia TOK FM, że sam fakt podjęcia próby "dokwaterowania" dziennikarzy do samolotu rządowego wydaje mu się niepoważny.

- W tej instrukcji HEAD, MON-owskiej, nie tej cywilnej, której nie ma (o której mówi minister Kempa), jest zapis, że na pokładzie nie może być pierwszy wicepremier i premier jednocześnie - wyjaśnił Parafianowicz.

- Przy czym - zaznaczył - w polskim systemie konstytucyjnym nie ma instytucji pierwszego wicepremiera. Nawet na poziomie takich szczegółów są błędy, które powodują, że potem można bardzo różnie interpretować te instrukcje - dodał dziennikarz.

Kownacki kontra Kempa. Obnażył jej niewiedzę?

Beata Kempa mówiła we wtorek rano w radiowej Jedynce, że są dwie instrukcje: jawna i z klauzulą zastrzeżoną, o której nie może mówić publicznie. - Za każdym razem, gdy jest zapotrzebowanie na lot, muszą być układane te kwestie zgodnie z instrukcjami, to jest oczywiste, tak się stało teraz - zaznaczyła. - Natomiast jeśli czytam, że ktoś miał lecieć na stojąco, albo ktoś się buntował, bo nie chce wykonać polecenia pilota (...), my tej sytuacji tolerować nie będziemy i te gorzkie żale pozostawimy na boku - powiedziała minister.

Według Kempy inną kwestią jest, że niektórym, którzy nie chcieli opuścić miejsc w samolocie, to się nie podobało. - Ja z tym dyskutować nie będę. Dla mnie świętą wolą, i dla koordynatora lotu, była decyzja pilota, mimo iż wcześniej zgodnie z prawem i zgodnie oczywiście z instrukcją HEAD dla lotów cywilnych wszystko zostało wykonane prawidłowo - powiedziała Kempa.

Do jej wypowiedzi na temat instrukcji HEAD odniósł się później na antenie Radia Zet Bartosz Kownacki, który stwierdził, że jest jedna instrukcja HEAD - wojskowa. - Nie ma dwóch instrukcji HEAD. Kempa mówi językiem potocznym (...) Proszę nie oczekiwać od osób, które nie mają nic wspólnego z wojskiem, żeby potrafiły rozróżnić pewne rzeczy - oznajmił.

- Nie mogę dokładnie powiedzieć tego, o co chodziło minister Kempie. Najprawdopodobniej miała na myśli przewóz najważniejszych osób w państwie. Niezależnie od tego są przepisy wojskowe dotyczące przewozu żołnierzy, etc. - dodał.

Rzecznik rządu Rafał Bochenek, pytany o kulisy powrotu polskiej delegacji rządowej z wizyty w Londynie, oznajmił następnie w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że istnieje druga, tajna instrukcja HEAD - została "bezdyskusyjnie" zawarta w 2013 r. pomiędzy inspektoratem uzbrojenia a przewoźnikiem, a utajnił ja poprzedni rząd. Zaznaczył że lot został zorganizowany zgodnie z jej przepisami.

Rzecznik poinformował, że cywilna instrukcja określa między innymi konfiguracje osób, które mogą znaleźć się na pokładzie jednego samolotu. Dodał, że delegacja rządowa chciała ułatwić powrót z Londynu dziennikarzom.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (282)