ABW zatrzymała Polaka, który miał szpiegować na rzecz Rosji
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała Polaka, który miał szpiegować na rzecz rosyjskiego cywilnego wywiadu SWR - dowiedziała się PAP. Pracując w warszawskim urzędzie miał przekazywać Rosji cenne operacyjnie dane. Sąd aresztował go na trzy miesiące.
23.03.2022 | aktual.: 23.03.2022 11:50
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn powiedział w środę PAP, że mężczyzna pracował w jednym z warszawskich urzędów, gdzie kopiował dane i przekazywał je Rosjanom z cywilnego wywiadu zagranicznego SWR FR. Do zatrzymania doszło w Warszawie w czwartek 17 marca.
- Funkcjonariusze ABW dokonali szeregu przeszukań, w wyniku których zabezpieczono obszerny materiał dowodowy. Obecnie jest on poddawany analizom - powiedział PAP Żaryn.
Poinformował, że zatrzymany pracował w Wydziale Archiwalnym Ksiąg Stanu Cywilnego w Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy. Mężczyzna posiadał dostęp do zbiorów Archiwum USC oraz do zbiorów Archiwum Głównego Akt Dawnych i Archiwum Państwowego m. st. Warszawy - wyjaśnił.
Miał szpiegować na rzecz Rosji. Grozi mu 15 lat więzienia
- Z uwagi na charakter dokumentacji gromadzonej we wskazanych jednostkach, działalność podejrzanego stanowiła zagrożenie dla wewnętrznego i zewnętrznego bezpieczeństwa Polski - powiedział rzecznik. Zaznaczył, że sprawa się rozwija.
- Osoba zatrzymana w tym śledztwie usłyszała zarzuty z art. 130 ust. 2 kk, który mówi o przekazywaniu służbom obcym informacji. Są dowody na to, że ten człowiek realnie przekazywał informacje stronie rosyjskiej, czym wyrządził szkodę RP - powiedział na konferencji prasowej Żaryn. - Ocena, że ten człowiek realnie szkodził interesom RP jest związana m.in. z rodzajem dokumentacji, do której miał dostęp - dodał.
Art. 130. kk § 2 głosi, że "kto, biorąc udział w obcym wywiadzie albo działając na jego rzecz, udziela temu wywiadowi wiadomości, których przekazanie może wyrządzić szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3."
Nadzorujący śledztwo ABW mazowiecki wydział zamiejscowy departamentu ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie postawił mu zarzut szpiegostwa - prowadzenia działalności na rzecz obcego wywiadu oraz zarzut przestępstwa urzędniczego - przekroczenia uprawnień.
Za takie czyny grozi kara do 15 lat więzienia. Na wniosek prokuratora sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie wobec zatrzymanego przez ABW mężczyzny.
Do sprawy odniósł się w Radiu Zet rzecznik rządu Piotr Mueller. Jak ocenił, w tej chwili aktywność rosyjskiej agentury jest dużo większa. - Osoby stają się mniej ostrożne, nasze służby wyłapują każdy taki sygnał – podkreślił.
Wskazał też, że "ta osoba zbierała materiały, które mogą służyć do tworzenia nowych tożsamości". Chodzi o wykorzystanie m.in. aktów urodzenia, zgonu, małżeństwa. - Kiedyś służyło to do tego typu działań - tłumaczył Mueller.
Radio Zet podało, że zatrzymany przez ABW warszawski urzędnik Tomasz L., który miał szpiegować na rzecz rosyjskiego wywiadu, pracował w mieście od 19 lat.
W październiku 2003 roku został zatrudniony w biurze ówczesnego Prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego. Na początku lipca 2005 roku został przeniesiony do Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy. Dwa miesiące później został zastępcą kierownika tego urzędu. W latach 2004-2006 kierownikiem USC w stolicy był Jacek Sasin. Podejrzany o szpiegostwo Tomasz L. w 2007 roku został przeniesiony do Wydziału Archiwalnego Ksiąg Stanu Cywilnego w Archiwum Urzędu Stanu Cywilnego m.st. Warszawy, gdzie jest zatrudniony do dziś.
Jak napisał na portalu społecznościowym Facebook były pracownik Agencji Wywiadu, a obecnie pisarz Vincent V. Severski: "Agent w USC jest wyjątkowo cenny do produkcji wtórników. Ciekawe ilu nielegałów pomógł zasadzić w Polsce".
Do informacji Radia Zet odniósł się Żaryn na Twitterze. Zdaniem rzecznika, "ten urzędnik nie był cenny dla wywiadu rosyjskiego, z racji tego że pracował za czasów tego czy innego prezydenta – z żadnym nie miał bezpośredniego kontaktu, ale dlatego, że miał dostęp do ważnych archiwów i dokumentacji".