"A pomyśleć, że Marek latać nie lubił". Kuchciński "oszukał" Kaczyńskiego
Marek Kuchciński tłumaczył się przed Jarosławem Kaczyńskim za kosztujące podatników wiele milionów złotych "rodzinne loty" rządowym odrzutowcem. Prezes PiS – jak słyszymy – miał zostać wprowadzony w błąd przez marszałka Sejmu. Niektórzy twierdzą, że Kuchciński Kaczyńskiego – człowieka, z którym politycznie związany jest od ćwierć wieku – po prostu oszukał.
05.08.2019 | aktual.: 08.08.2019 15:23
– Prezes nie był świadomy skali zjawiska. Oczywiście miał świadomość, że marszałkowie latają sporo, że kosztuje to krocie, ale nie miał pojęcia, że Kuchciński wykorzystywał samolot jak taksówkę – przyznaje rozmówca z PiS, bliski Kaczyńskiemu.
– Mówiąc wprost: Kuchciński prezesa po prostu oszukał – dodaje. – Partia nie miała pojęcia o rodzinie na pokładzie samolotu z marszałkiem. Prezes nie wiedział na pewno. Jest bardzo rozczarowany. Przecież nie jest w stanie wszystkiego kontrolować.
Ulga
– Dymisja? Nie mam pojęcia – odpowiadał w poniedziałek rano zagadnięty przez nas o sprawę marszałka w Sejmie polityk PiS.
Europoseł Ryszard Czarnecki – członek Komitetu Politycznego PiS – nabierał wody w usta: – Zgadzam się, że słowo "przepraszam" powinno paść ze strony marszałka. Ale proszę nie pytać mnie o polityczne konsekwencje, bo nie jestem kompetentną osobą w tej sprawie. Mogę powiedziec tyle, że słowa szefa sztabu PiS Joachima Brudzińskiego, są wymowne.
To Brudziński właśnie – były wicemarszałek Sejmu, dziś odpowiedzialny za kampanię PiS – jako pierwszy z polityków partii rządzącej wezwał publicznie Marka Kuchcińskiego do przeprosin. Jeden z naszych rozmówców odetchnął z ulgą: – Wreszcie ktoś to zrobił. I tak uważam, że za późno – mówi nam.
CZYTAJ TEŻ: Marszałek Sejmu Marek Kuchciński problemem dla PiS. "Uderzył w gen partii: wiarygodność i pokorę"
Zobacz także
– Na pewno należy dodać słowo "przepraszam" wobec tych wszystkich, którzy całą tą sytuacją czują się zniesmaczeni czy zażenowani. To słowo na pewno powinno paść. Szczególnie wobec tych wszystkich, którzy słusznie uważali, że od naszej władzy i naszych polityków należy wymagać więcej – stwierdził Brudziński w rozmowie z dziennikarzami na "Pikniku rodzinnym" PiS w weekend.
Czy to preludium do rychłej dymisji Kuchcińskiego, o której pisała "Gazeta Wyborcza"? Nasz rozmówca z PiS w poniedziałek rano stwierdził, że "informatorom gazety z Czerskiej może wydawać się, że coś wiedzą, ale wiedzą mało albo coś im się wydaje". – Nie wierzę w to, żeby Kuchciński został odwołany. Nie przesądzam, że tak się może stać, ale myślę, że nie – słyszymy.
Nasz informator nie pomylił się. Kuchciński nie podał się do dymisji. Przeprosił na briefingu w Sejmie. Ale marszałek jednocześnie zapewniał: wszystko, co robiłem, robiłem legalnie.
Opozycja marszałkowi odpuszczać nie zamierza. Media także.
Szydło i Morawiecki musieli czekać
Platforma Obywatelska uważa, że jedyną instytucją, która posiada komplet danych o podniebnych wyczynach Marka Kuchcińskiego, jest Kancelaria Sejmu. "Dopóki Kuchciński jest marszałkiem, te dokumenty nie będą okazane. Dlatego właśnie powinna być dymisja. Potem kontrola dokumentów i ewentualna odpowiedzialność karna Kuchcińskiego" – pisze na Twitterze poseł PO Marcin Kierwiński.
Pokazujemy tego tweeta współpracownikowi jednego z premierów. – Kierwiński się myli. Za loty odpowiada nawet kilkadziesiąt insytucji. Informacje o lotach da się "wyciągnąć" z wielu miejsc – tłumaczy nasz rozmówca.
Inny człowiek z otoczenia jednego z premierów przyznaje: – Rządowe samoloty dla Kuchcińskiego były zarezerwowane bez przerwy. To też efekt tego absurdu, że marszałek Sejmu jest niby drugą osobą w państwie. Kuchciński woził się "gulfami" albo embraerami, a Szydło czy Morawiecki musieli czekać na samoloty w kolejce.
Przypomnijmy: chodzi o prawie sto podniebnych podróży marszałka Marka Kuchcińskiego w okresie od marca 2018 r. do maja 2019 r. Są to loty z Warszawy do Rzeszowa i z powrotem.Tylko te loty i tylko w tym okresie kosztowały budżet państwa – jak wyliczyli dziennikarze – ponad 4 mln zł.
Blisko 400 stron dokumentujących loty marszałka Sejmu od marca 2018 do lipca 2019 r. na trasie Rzeszów–Warszawa i Warszawa–Rzeszów otrzymali w ramach interwencji poselskiej posłowie Platformy Obywatelskiej od Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Choć pokazują, jak często Marek Kuchciński latał do i z Rzeszowa, nie wyjaśniły wszystkich wątpliwości.
Kolejną wątpliwością jest fakt, że Baza Lotnictwa Transportowego nie posiada dokumentów sprzed marca 2018 r. na temat zrealizowanych lotów marszałka – miały one zostać już zniszczone. – Oczywiście zapytaliśmy, dlaczego, na podstawie jakich przepisów? Okazało się, że taki okres przyjęto w dowództwie – mówił "Rzeczpospolitej" poseł PO Marcin Kierwiński, który zajmuje się lotami Kuchcińskiego.
To tylko jeden z przykładów, jak wiele wątpliwości jest nadal wokół sprawy lotów marszałka.
Latać nie lubił
Kuchciński został upomniany mniej lub bardziej dosadnie przez wszystkich najważniejszych polityków obozu władzy.
Prezes Kaczyński kazał mu przeznaczyć 15 tys. złotych na cele charytatywne, prezydent Duda polecił korzystanie z regularnych linii rejsowych, premier Morawiecki na pikniku PiS wspomniał o błędach tej ekipy, a szef kampanii nakazał przeprosić.
– A pomyśleć, że Marek za naszych rządów właściwie w ogóle nie latał. Bo nie lubił – mówi nam jedna z osób z Prezydium Sejmu za rządów PO-PSL.
Michał Wróblewski
Zobacz także
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl