Marszałek Sejmu Marek Kuchciński problemem dla PiS. "Uderzył w gen partii: wiarygodność i pokorę"
Marszałek Sejmu Marek Kuchciński i sprawa jego lotów rządowym samolotem z rodziną na pokładzie wstrząsnęła częścią opinii publicznej i stała się jednym z głównym politycznych tematów. A także dużym problemem wizerunkowym dla PiS. Politycy tej partii otwarcie bronią marszałka, ale część z nich robi to nieśmiało. W kuluarach mówią: ta sprawa będzie się ciągnąć aż do wyborów. W partii zapadła już decyzja, co dalej. Marszałek ma zwrócić koszta przelotu rodziny.
Mimo wcześniejszych zaprzeczeń Marek Kuchciński regularnie wozi żonę i dzieci samolotem specjalnym, przeznaczonym dla najważniejszych osób w państwie – ujawnił poseł PO Sławomir Nitras. – To absolutny skandal. Pan marszałek Kuchciński praktycznie co tydzień lata w celach prywatnych do Rzeszowa rządowym gulfstreamem – dodawał polityk Platformy.
Nitras przedstawił dowody na co najmniej pięć lotów marszałka Sejmu w towarzystwie rodziny.
Centrum Informacyjne Sejmu nie zakwestionowało dokumentów przedstawionych przez polityka. Mimo że kilka miesięcy temu w korespondencji z "Gazetą Wyborczą" biuro Kuchcińskiego zapewniało, że w podróżach samolotami rządowymi "nie towarzyszyli marszałkowi Sejmu członkowie jego rodziny”.
Okazało się to kłamstwem.
Marek Kuchciński jak żona Cezara
Dziś politycy PiS łapią się za głowy.
W Sejmie próżno spotkać polityka partii rządzącej, który zechciałby się wypowiadać na tzw. "tematy bieżące". Mimo że nikt zwykle nie ma z tym problemu. A jednym z tematów bieżących – a właściwie głównym tematem politycznym przed weekendem – są rodzinne loty marszałka Sejmu.
Korytarzem sejmowym w piątek przechadza się europoseł Ryszard Czarnecki. I jak na polityka PiS wypowiada się odważnie: – Gdybym ja wziął członka rodziny na pokład, to na pewno bym zapłacił za taki rejs, żeby nie było wątpliwości. Marszałek Sejmu powinien być jak żona Cezara, poza podejrzeniami – stwierdza.
Czarnecki głośno powiedział to, o czym politycy partii rządzącej mówią po cichu: że sprawa lotów Kuchcińskiego jest problemem, który uderza wizerunkowo w Prawo i Sprawiedliwość.
W PiS wiedzą, że to takie właśnie sytuacje najbardziej szkodzą ugrupowaniu. Przede wszystkim w oczach własnego elektoratu. Tak samo było w przypadku nagród dla członków rządu Beaty Szydło. Albo gdy na jaw wyszły gigantyczne zarobki i premie dla pracowników i prezesa NBP z ramienia PiS Adama Glapińskiego.
W oby dwu przypadkach interweniować musiał sam Jarosław Kaczyński.
– Takie historie to jak terapia wstrząsowa, bo uderzają w coś, czemu PiS chciało być wierne w 2015 r.: pokora, umiar, skromność. Takie akcje szkodzą bardziej, niż kolejne wzmożone akcje kampanijne opozycji – twierdzi jeden z naszych rozmówców.
To jak uderzenie w fundament PiS: wiarygodność i pilnowanie się zasad. Politycy PiS wzdrygają się, kiedy opozycja czy komentatorzy mówią im, że "odlecieli". A marszałek Sejmu właśnie odleciał – żartują gorzko politycy w kuluarach.
Rządzący pokazują takimi historiami, że w kwestii nadużywania przywilejów władzy nie są w żaden sposób lepsi od innych ekip.
Dosiąść się do marszałka
– To emanacja rozpasania tej ekipy – uważa członek sztabu PO/KO Bartosz Arłukowicz.
W odpowiedzi na to politycy PiS przypominają, że premier Donald Tusk też lubił polatać sobie rządowym samolotem z Warszawy do Sopotu. Paweł Szefernaker, wiceszef MSWiA, na Twitterze napisał: "Bezczelni są politycy PO atakujący drugą osobę w państwie za korzystanie z rządowego samolotu. Za rządów PO media informowały o przyszłym zięciu premiera, który latał rządowym samolotem i o marszałku Senatu, który wg doniesień mediów latał rządowym samolotem wyprowadzić psa...".
Tyle że nie o latanie rządowym samolotem tu chodzi, a o zabieranie na pokład rodziny czy znajomych. A to właśnie robił Marek Kuchciński – być może wzorujący się na byłym premierze. Ale przecież PiS miało być lepsze.
Publicysta WP i "Do Rzeczy" Marcin Makowski stwierdził: "Tłumaczenie PiS-u, że rodzina marszałka na pokładzie samolotu 'nie generuje dodatkowych kosztów', a "PO tak samo robiła" - słabe jak barszcz. Można się w takim razie dosiąść na pokład, jak akurat będę chciał skoczyć do Rzeszowa albo Warszawy? Nie wygeneruję dodatkowych kosztów."
Dlatego tak trudne jest dla polityków PiS tłumaczenie tego problemu. Wiedzą oni, że marszałek dopuścił się przekroczenia zasad etycznych obowiązujących – mimo wszystko nadal – w polskiej polityce. Publicyści zauważają: w innym kraju po takim skandalu marszałek już byłby zdymisjonowany.
Brak szans na odwołanie
Tego właśnie chce opozycja – dymisji Marka Kuchcińskiego.
Do niej – to wiemy – na pewno nie dojdzie.
Platforma Obywatelska ma jeszcze zamiar złożyć wniosek o odwołanie marszałka Sejmu.
Jak słyszymy w PiS, wniosek i tak upadnie. – Nie ma szans na odwołanie Marka. Przy całych naszych uwagach do tego, co się wydarzyło – twierdzi w rozmowie z WP ważny polityk partii rządzącej.
Temat będzie "grzany" przez opozycję i media w kolejnych dniach, a – jak uważa jeden z rozmówców z PiS – "na pewno będzie wracał do końca kampanii".
Zwłaszcza, że kolejne wypowiedzi przyjaciela Marka Kuchcińskiego, wicemarszałka Ryszarda Terleckiego tylko podgrzewają nastroje i mogą zdenerwować wyborców.
– Matko, to straszne... Marszałek może latać rządowym samolotem – ironizował bezceremonialnie przy dziennikarzach Terlecki w Sejmie. Albo mówił: – Żałuję, że nie leciałem z marszałkiem, bo bym mógł później opowiedzieć, jak było sympatycznie.
Potem Terlecki przyznał, że za latanie rządowym samolotem rodzina Kuchcińskiego... zwracać pieniędzy nie powinna.
Rozmówca WP: – Rozwiązania są dwa. Albo temat sam uschnie, albo wyjdzie prezes i go zamknie. Jak zwykle.
Czyli skończy się zapewne tym, że marszałek Kuchciński – inaczej niż sugeruje Terlecki – zwróci koszta przelotu. Jaka to będzie kwota? Nie wiadomo. Na pewno zapłaci za przelot rodziny. Pieniądze zostaną przeznaczone na cele charytatywne.