9 lat nauki, dziesiątki egzaminów i koniec marzeń. Młodzi asesorzy ofiarami walki sędziów i Ziobry

265 młodym ludziom właśnie załamało się życie. Krajowa Rada Sądownictwa stwierdziła, że nie mogą zostać asesorami sądowymi. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiadają, jak wyglądała ich niemal dziewięcioletnia droga usłana comiesięcznymi egzaminami, miesiącami praktyk, a także nerwów i wyrzeczeń. Odpowiadają też na zarzuty rzecznika KRS, który z jednej strony nazywa ich “młodymi zdolnymi ludźmi”, a z drugiej sugeruje, że mogą być podatni na wpływ polityków.

Konferencja KRS ws. asesorów sądowych
Źródło zdjęć: © PAP | Rafał Guz
Kamil Sikora

W poniedziałkowy wieczór wybuchła kolejna odsłona sporu między Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości a sędziami z Krajowej Rady Sądownictwa. Wypowiedziały się już obie strony sporu, i z jednej, i z drugiej strony padły mocne słowa. Ale w całej tej dyskusji nie słychać najważniejszego głosu - ofiar tej wojny.

Krajowa Rada Sądownictwa odrzuciła wszystkie 265 wniosków o dopuszczenie do wykonywania czynności sędziowskich przez nowych asesorów. To tacy prawie-sędziowie, ich praca jest jak jeżdżenie na rowerze z bocznymi kółeczkami: mogą orzekać w większości spraw, w dodatku później w procedurze powołania na urząd sędziego są oceniani przez doświadczonych sędziów. Do bycia pełnoprawnymi sędziami brakuje im zdobytego doświadczenia i mianowania na sędziego przez prezydenta RP.

”Jestem asesorem z listy”

Ale to nie znaczy, że to ludzie niewykształceni: mają za sobą nie tylko standardowe pięć lat studiów prawniczych, a przede wszystkim aplikację w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie i zdany egzamin sędziowski. Poprosiliśmy przyszłych sędziów, aby opowiedzieli nam, jak wygląda ta nauka i co sądzą o decyzji KRS, a przede wszystkim o argumentach podawanych przez jej rzecznika.

Zobacz też: Chmaj: ustawa o sądach powszechnych sprzeczna z konstytucją

- Jestem asesorem z listy - relacjonuje nasza rozmówczyni, prosząc o nieujawnianie imienia i nazwiska. - Nie jesteśmy w żaden sposób związani z partią rządzącą. Studia rozpoczynaliśmy ok. 2005-2007 r., następnie odbywaliśmy aplikację ogólną. Ja rozpoczęłam aplikację w 2012 r., a egzamin sędziowski zdałam w 2015 r., więc nazywanie nas "janczarami Ziobry" czy "politycznymi asesorami" uważam za niesprawiedliwe - dodaje.

10 na jedno miejsce

Nasz kolejny rozmówca, Łukasz Ciemiecki, który w tym roku zdał egzamin sędziowski, dodaje: - I mój rocznik, i osoby z roczników 1-4 zaczęły aplikację i olbrzymią jej większość odbywały podczas gdy była inna władza ustawodawcza i wykonawcza. Ale kompletnie to nie miało znaczenia, bo nikt w szkole się nad tym nie pochylał. Zarówno ci asesorzy, jak i wszyscy aplikanci, chcieliby być poważnie i rzetelnie potraktowani.

Jak wskazuje nasza rozmówczyni, aby dostać się na aplikację trzeba było pokonać nawet 1500-1900 osób, a więc na jedno miejsce jest nawet ponad 10 osób. - Egzamin był przeprowadzany uczciwie, o czym świadczy fakt, że na aplikację swego czasu nie dostała się córka wiceministra sprawiedliwości z PO - dodaje. A to był dopiero początek, bo pierwszy rok to aplikacja ogólna, na której co miesiąc ma się egzamin z kolejnej części systemu prawnego.

"Praca, nauka i stres"

Czas między egzaminami wypełniają praktyki w sądach, które od etatowej pracy różni właściwie tylko to, że są oceniane przez prowadzących je sędziów. Do tego dochodzi jeszcze nauka do kolejnego egzaminu. Po 7-8 godzinach pisania projektów uzasadnień do wyroków czy protokołowania rozpraw popołudnie i wieczór spędza się w książkach i kodeksach.

- Przez pierwszy rok, czyli w trakcie aplikacji ogólnej towarzyszył nam stres związany z tym, że część osób, która uzyska najgorsze sumaryczne wyniki ze sprawdzianów, odpadnie - tłumaczy nasza rozmówczyni. - Pozostałe osoby, w zależności od miejsca w rankingu, albo będą mogły wybierać między aplikacją sędziowską lub prokuratorską, albo będą musiały iść na tę aplikację, na której zostaną miejsca - wyjaśnia nasza rozmówczyni, asesor odrzucona przez KRS.

Gęste sito

Następne dwa i pół roku to znowu praca w sądzie przerywana pięciodniowymi zjazdami w Krakowie. Każdy z nich zaczyna się egzaminem, reszta to zajęcia z wykładowcami. - Po uzyskaniu pozytywnych ocen ze wszystkich 25 sprawdzianów podczas aplikacji sędziowskiej i zaliczeniu wszystkich praktyk odbywających się pomiędzy zjazdami zostaliśmy dopuszczeni do egzaminu sędziowskiego - opisuje Łukasz Ciemiecki.

Sam egzamin to także skomplikowana sprawa, bo najpierw jest dwudniowa część pisemna, a po zdobyciu co najmniej 72 ze 120 pkt. przechodzi się do części ustnej. W niej przed siedmioma różnymi sędziami trzeba rozwiązać w sumie 21 kazusów prawnych. Także na punkty. Po zdanym egzaminie dokonuje się wyboru miejsc asesorskich według listy klasyfikacyjnej i następnie według tej listy minister mianuje osobę na wybrane przez nią miejsce asesorskie.

Koniec kariery

- Z uwagi na zagrożenie koniecznością zwrotu stypendium w przypadku niezdania egzaminu końcowego, w trakcie aplikacji sędziowskiej poświęcaliśmy każdą wolną chwilę na naukę, analizę przepisów i rozwiązywanie kazusów, które są na części ustnej egzaminu. Myślę, że włożyliśmy w to bardzo dużo pracy i ja obecnie kolejny raz bym się na to nie zdecydowała - przyznaje nasza rozmówczyni.

Po tych ośmiu latach ciężkiej nauki nagle okazuje się, że nici z kariery, bo w dokumentach są braki. Rzecznik Krajowej Rady Sądownictwa Waldemar Żurek tłumaczył, że główny problem to braki w dokumentacji medycznej. Sędzia musi przedstawiać zaświadczenie od uprawnionego lekarza. Te, które minister Zbigniew Ziobro dołączył do wniosków, miały być nieaktualne.

“Braki w dokumentacji”

Dlaczego? Bo jak wskazują nasi rozmówcy, ci młodzi asesorzy, którzy skończyli Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury musieli złożyć takie zaświadczenia na początku nauki, czyli ponad 3 lata temu. - Zaświadczenia zostały wydane w chwili, gdy rozporządzenie o zaświadczeniach nie przewidywało, że mają one termin ważności. Fakt prowadzenia terminowego prawa jazdy nie powoduje, że te bezterminowe stają się terminowe - tłumaczy nasza rozmówczyni.

Z tą interpretacją nie zgodzili się rzecznik KRS i jego zastępca. Kiedy pytaliśmy go o sprawę na konferencji prasowej, tłumaczył, że zaświadczenia wydawane aplikantom sędziowskim miały tylko stwierdzić, czy są zdolni do udźwignięcia trudów nauki w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury, a nie, czy są zdolni do zostania sędziami.

Ofiary wojny

Nasi rozmówcy oglądali konferencję sędziów z KRS i zareagowali błyskawicznie. W odstępie kilkudziesięciu sekund dostałem na telefon ich wiadomości. "Zaświadczenia dotyczyły zdolności do bycia sędzią. Przepisy ustawy o KSSIP mówiły, że mamy dostarczyć zaświadczenie o zdolności do bycia sędzią, a nie aplikantem aplikacji sędziowskiej. Sami lekarze byli zdziwieni" - napisała mi asesor z listy odrzuconych.

Co dalej? Większość odrzuconych asesorów zapewne odwoła się od decyzji KRS do Sądu Najwyższego. Czekają teraz na uzasadnienia, bo KRS nie odrzuciła całej listy w jednym głosowaniu, tylko każdą kandydaturę z osobna. Odrzuceni asesorzy boją się, że przy obecnym stanie prawa, wielokrotnie zmienianego i z licznymi przepisami przejściowymi, po prostu mogą już zapomnieć o pracy sędziego. Bo według ich interpretacji, wybranie ścieżki asesorskiej uniemożliwia im startowanie w konkursach na sędziów. A asesorami mogą nie zostać, bo KRS właśnie odrzuciła ich wnioski.

Co dalej?

Waldemar Żurek mówi o “ciągu technologicznym” ministra do produkcji sędziów, a także o “asesorach ze stemplem konkretnego ministra sprawiedliwości”, czym moi rozmówcy czują się urażeni. Z drugiej przekonuje, że w sądach potrzebni są asesorzy i sędziowie, bo liczba nieobsadzonych etatów jest ogromna. - Prowadziłem egzaminy w Krajowej Szkole, wiem, że są tam młodzi zdolni ludzie - mówi sędzia Żurek w rozmowie z WP. - Politycy ciągle majstrują przy ustawie i dostosowują ją do swoich potrzeb, a ci młodzi ludzie, którzy zamiast zarabiać w wolnych zawodach, wybrali służbę państwu, cierpią na tym, bo ciągle zmienia się reguły gry - tłumaczy.

Dlatego wzywa ministra sprawiedliwości i prezydenta do rozwiązania problemu. Proponuje, aby tak przebudować system asesur, żeby uniezależnić go od ministra sprawiedliwości. - Trzeba natychmiast usiąść z przedstawicielami ministerstwa, tylko do tanga trzeba dwojga. Można to załatwić inicjatywą ministerstwa, można to załatwić inicjatywą rządową, we współpracy z panem prezydentem. Ale to jest niezbędne, żebyśmy szybko tę sytuację rozwiązali - mówi sędzia Żurek.

Może niektórym młodym adeptom prawa da to jakąś nadzieję, ale znając poziom napięcia między sędziami a ministerstwem sprawiedliwości trudno spodziewać się spokojnej i merytorycznej dyskusji. Bardziej prawdopodobny scenariusz to kolejne demonstracje siły przez obie strony, szukanie kruczków prawnych i wzajemne zarzucanie sobie niekompetencji i złej woli. A cierpieć na tym będą świetnie (i za spore pieniądze) wykształceni młodzi ludzie, którzy po prostu chcieli służyć państwu pracując w sądach. Oraz ci, których sprawy utknęły w kolejkach, bo brakuje sędziów do ich osądzenia.

Wybrane dla Ciebie

Zaatakował policjanta mieczem samurajskim. Został zatrzymany
Zaatakował policjanta mieczem samurajskim. Został zatrzymany
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
SOP strącił drona. "Funkcjonariusze ujęli dwie osoby i przekazali je policji"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Wojewoda o nocy, gdy nadleciały drony. "Sytuacja bez precedensu"
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Mówi, dlaczego nie zestrzelili wszystkich rosyjskich dronów
Tusk z jasnym przesłaniem. "Nie szukajcie wroga"
Tusk z jasnym przesłaniem. "Nie szukajcie wroga"
Chińskie MSZ po rozmowach z Nawrockim: Pekin liczy na Polskę
Chińskie MSZ po rozmowach z Nawrockim: Pekin liczy na Polskę
Dron nad budynkami rządowymi. Komunikat premiera. Są zatrzymani
Dron nad budynkami rządowymi. Komunikat premiera. Są zatrzymani
"Jesteśmy pewni". Apel papieża do światowych przywódców
"Jesteśmy pewni". Apel papieża do światowych przywódców
Trwają manewry Zapad. Rosja ćwiczy artylerię w obwodzie królewieckim
Trwają manewry Zapad. Rosja ćwiczy artylerię w obwodzie królewieckim
Runął podwieszany w sufit. 1400 ewakuowanych w Toruniu
Runął podwieszany w sufit. 1400 ewakuowanych w Toruniu
Prezes PiS: Konfederacja pokazuje, kim naprawdę jest
Prezes PiS: Konfederacja pokazuje, kim naprawdę jest
Turysta spadł ze szlaku w Tatrach. Zginął na miejscu
Turysta spadł ze szlaku w Tatrach. Zginął na miejscu