66 lat temu w Kraśniku Fabrycznym wybuchły zamieszki. Dziś pamiętamy o walce o prawo do wiary
26 czerwca 2025 roku mija 66. rocznica dramatycznych wydarzeń w Kraśniku Fabrycznym. Tamtego dnia, w 1959 roku, mieszkańcy wyszli na ulice w obronie swojej wiary i prawa do budowy kościoła – przeciw represyjnej polityce komunistycznych władz PRL. Ich opór został brutalnie stłumiony przez milicję i ZOMO.
W czerwcu 1959 roku, Kraśnik Fabryczny – robotnicze miasto budowane na wzór socjalistycznego ideału – stał się areną buntu. Nie był to jednak protest o podwyżki czy warunki pracy. Ludzie wyszli na ulice, by bronić krzyża. Władze PRL chciały wykreślić religię z życia publicznego. Społeczność Kraśnika powiedziała: dość.
Krzyż na polanie, który zapalił iskrę
Wszystko zaczęło się od krzyża postawionego na podmiejskiej "Słonecznej Polanie" – miejscu, gdzie wierni od lat zabiegali o pozwolenie na budowę świątyni. Gdy prowizoryczna kapliczka została zniszczona przez funkcjonariuszy milicji, mieszkańcy Kraśnika nie wytrzymali.
Tłum – liczący ponad 1200 osób – ruszył pod komendę MO oraz budynek Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. W ruch poszły kamienie, doszło do prób wtargnięcia, ale najtragiczniejsze miało dopiero nadejść.
ZOMO wkroczyło nocą
Około godziny 23:00 do miasta dotarły oddziały ZOMO, które wcześniej pacyfikowały Poznań w 1956 roku. Użyto pałek, armatek wodnych i gazów łzawiących. Bito nie tylko protestujących – funkcjonariusze zatrzymywali także przypadkowych przechodniów i robotników wracających z nocnej zmiany. Rozpoczęły się przeszukania mieszkań i masowe zatrzymania.
Łącznie zatrzymano kilkadziesiąt osób. 61 z nich trafiło przed sąd – 22 osoby skazano na kary do 3 lat więzienia. Skazanych przewożono z zakładu karnego do zakładu karnego, często nie informując rodzin. Procesy toczyły się publicznie – z udziałem "widowni" dowożonej z zakładów pracy. Represje dotknęły również tych, którzy jedynie się modlili – byli zwalniani z pracy, piętnowani, zastraszani.
Kraśnik – "miasto bez Boga"?
W latach 50. władze PRL planowały przekształcić Kraśnik Fabryczny – podobnie jak Nową Hutę czy Starachowice – w modelowe socjalistyczne miasto bez Kościoła. Próbowano wykorzenić tradycję, religię i wspólnotowość.
Ale mieszkańcy się nie poddali. Tamten opór – mimo że brutalnie stłumiony – pokazał, że nie da się zbudować społeczeństwa, ignorując jego duchowe potrzeby.
Dziś: kościół jako symbol zwycięstwa
Dziś świątynia pw. św. Józefa Robotnika w Kraśniku Fabrycznym stoi tam, gdzie przez lata nie pozwalano postawić nawet fundamentów. To symbol uporu, wiary i ofiary tych, którzy 66 lat temu stanęli w obronie praw podstawowych. Pamięć o 26 czerwca 1959 roku to nie tylko historia – to także przestroga, że wolność religijna nie jest dana raz na zawsze.
Źródła: Radio Lublin, Historia Interia