21 śmiertelnych ofiar walki wyborczej
Uzbrojeni porywacze zabili na południu Filipin co najmniej 21 zakładników z liczącej 30-40 osób grupy lokalnych polityków, ich zwolenników i dziennikarzy, których wzięli wcześniej jako zakładników - podały źródła wojskowe. Porywacze prawdopodobnie chcieli nie dopuścić do udziału rywali w wyborach regionalnych.
- Odnaleźliśmy 21 ciał - poinformował w radiu generał Afredo Cayton. - Kontynuujemy poszukiwania pozostałych zakładników - oświadczył. Generał dodał, że nie może obecnie przedstawić tożsamości zabójców. Istnieje obawa, że pozostali porwani także nie żyją, a ich ciała zostały ukryte. Do zabójstw doszło, zanim na miejsce przybyło wojsko.
Porwanie, które miało miejsce w zamieszkanej głównie przez muzułmanów prowincji Maguindanao na południowej wyspie Mindanao, może być związane z walką między obozem obecnego gubernatora prowincji a zwolennikami kandydata na to stanowisko.
Porywacze, których było ok. 100, prawdopodobnie chcieli uniemożliwić rywalom złożenie wniosku o udział w nadchodzących wyborach. Wśród porwanych była żona kandydata na gubernatora prowincji, jego asystenci i zwolennicy.
Niebezpieczne wybory
Okres wyborczy na Filipinach zaczyna się w lutym 2010 roku dla kandydatów ubiegających się o urząd prezydenta i 12 kandydatów do izby wyższej Kongresu. Kampania wyborcza przed wyborami lokalnymi i do Izby Reprezentantów rozpoczyna się pod koniec marca. Samo głosowanie zaplanowano na 10 maja.
Choć Filipiny są zamieszkane głównie przez katolików, na południu kraju dominują muzułmanie, domagający się od władz w Manili szerszej autonomii bądź nawet oderwania islamskiej części kraju od reszty archipelagu. O utworzenie na Mindanao i okolicznych mniejszych wyspach islamskiego państwa od kilkudziesięciu lat walczy szereg ugrupowań muzułmańskich, m.in. Islamski Front Wyzwolenia Moro (MILF).