21-latek wyniósł tajne dane wywiadu USA? "Pomyślałem, że to jakieś kuriozum"
Jak to możliwe, że amerykański żołnierz Gwardii Narodowej miał dostęp do tajnych dokumentów i najprawdopodobniej był autorem wycieku danych? Kontrowersje budzi nie tylko sama sprawa, ale także okoliczności jego zatrzymania. – Pomyślałem, że to jakiś absurd i fake news – mówi WP Marcin Faliński, były oficer wywiadu.
- Pierwsze moje skojarzenie było takie, że to jakieś kuriozum. Do ściśle tajnych informacji na tym poziomie taka osoba nie powinna mieć w ogóle dostępu. A w tej wojskowej formacji: Gwardii Narodowej tym bardziej. Wystarczy to przełożyć na jakąkolwiek inną armię na świecie. To tak jakby w Polsce żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej miał stać za wyciekiem tajnych danych…. – komentuje płk Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu i autor książek szpiegowskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Putin liczy na Trumpa. Ekspert mówi o wojnie
Afera z wyciekiem danych wybuchła w ubiegłym tygodniu. Wówczas cały świat obiegła wiadomość o opublikowaniu w mediach społecznościowych ściśle tajnych dokumentów m.in. z Pentagonu. Wiele z nich zawierało informacje nt. wojny w Ukrainie. Amerykańskie służby oceniły wyciek jako "bardzo poważny". W czwartek uzbrojeni agenci FBI aresztowali 21-letniego Jacka Teixeirę, żołnierza jednostki wywiadowczej Sił Powietrznych Gwardii Narodowej.
Na filmie z aresztowania widać prowadzonego przez dwóch funkcjonariuszy młodego mężczyznę z krótkimi, ciemnymi włosami, ubranego w oliwkowy T-shirt i czerwone szorty. " Według "Washington Post", 21-latek miał się chwalić pracą w bazie wojskowej Otwis, gdzie część dnia spędzał w pomieszczeniach z tajnymi danymi. Był odpowiedzialny za sieci internetowe swojej jednostki. 21-latek ma stanąć w piątek przed sądem, już usłyszał zarzuty. Grozi mu wieloletnie więzienie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
W jaki sposób niepozorny żołnierz miał tak szeroki dostęp do tajnych informacji o wojnie w Ukrainie, raportów wywiadowczych CIA czy dokumentów wywiadu elektronicznego NSA i biura dyrektora Wywiadu Narodowego? Pentagon dopiero bada sprawę i rozpoczął przegląd uprawnień.
"Mógł wprowadzić w błąd Rosję"
- Jeśli ten żołnierz faktycznie coś wyniósł, to musiały być informacje ogólnej natury. Być może miał dostęp do informacji poufnych, ale nie dysponował dostępem do ściśle tajnych danych. Jeśli amerykański wywiad namierzył go wcześniej, to mógł podrzucać spreparowane informacje. Tak, żeby wprowadzić w błąd Rosję – mówi WP płk Marcin Faliński.
Jego zdaniem, "cała sytuacja jest grubymi nićmi szyta" i nadal bardzo niejasna. - Przykładem niech będą informacje, które wyciekły, mówiące o tym, że Ukraina nie dysponuje amunicją przeciwlotniczą. To "najlepsza" informacja, gdybyśmy chcieli Rosjanom strącić dużo samolotów. Mogło to wywołać reakcję Kremla, który pomyślał, że Ukraina nie ma już czym strzelać, więc wyśle na front myśliwce – ocenia były oficer wywiadu.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z kolei płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu uważa, że cała sprawa to "ogromny cios w reputację Amerykanów".
- Dopiero po tej wpadce Amerykanie doszli do wniosku, że zasięg osób z klauzulą jest za duży. Jeśli rzesza ludzi ma dostęp do tajnych dokumentów i poświadczenie bezpieczeństwa, to prawdopodobieństwo, że któraś z osób zachowa się niezgodnie z procedurami jest duże. To poważny sygnał do twórców systemu zabezpieczeń i jego administratorów. Ponad wszelką wątpliwość okazuje się, że system jest nieszczelny i niedoskonały – mówi Wirtualnej Polsce były szef AW.
I podobnie – jak Marcin Faliński – podkreśla, że nadal nie mamy pełnej jasności sytuacji. - Nie wiemy do końca, na ile dokumenty, które opublikowano, były prawdziwe. W sieci ukazały się ich zdjęcia, a nie - oryginały. Ten żołnierz nie miał możliwości ekstrakcji danych w wersji oryginalnej. Miał do nich dostęp, ale nie wiemy w jakim stopniu. Możliwe, że na jakimś etapie nastąpiła ingerencja w ich treść – uważa płk Grzegorz Małecki.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Byli oficerowie wywiadu zwracają uwagę też na powszechnie dostępne informacje, które były zawarte w ujawnionych danych. W sumie w sieci ukazało się ok. 100 stron dokumentów. Teixeira miał je najpierw udostępniać w ramach grupy nastolatków na popularnej platformie gier komputerowych Discord. Kiedy jeden z uczestników grupy umieścił ją na innych kontach m.in. na rosyjskim Telegramie, sprawa trafiła na biurko Pentagonu. Według "Washington Post", wśród członków grupy byli obcokrajowcy, w tym z Rosji i Ukrainy, co rodzi pytania o penetrację obcych wywiadów.
"Kombinacje jak w książce szpiegowskiej"
- Wygląda na to, że zanim dokumenty ujrzały światło dzienne, poszczególne wywiady mogły coś do informacji "dołożyć". Nie zapominajmy też informacjach o planowanej ukraińskiej kontrofensywie, które zaczęły krążyć wraz z wyciekiem danych. I choć nie było w nich dat, miejsc i szczegółów, to podnoszą one alert po stronie Kremla – zauważa Marcin Faliński, były oficer Agencji Wywiadu.
Jego zdaniem, wszystko jest przy tym wycieku danych możliwe.
- Może to być też wieloźródłowa informacja. Można sobie wyobrazić, że za rozpowszechnianiem danych Rosjanie przykryli jeszcze jedno źródło. Można mnożyć kombinacje jak w książce szpiegowskiej. Równie dobrze 21-letni gwardzista mógł zostać wystawiony na wabika przez rosyjskie służby, a oni chronią poważnego agenta. W Ukrainie mamy wojnę, wojna dezinformacyjna jest jednym z jej kluczowych elementów – przypomina rozmówca WP.
Według Falińskiego, dużych strat z "działalności" 21-letniego gwardzisty nie było. - Wygląda na to, że miał jedynie dostęp do informacji przeznaczonych do użytku wewnętrznego, z klauzulą "on official use" (do użytku służbowego – przyp. red.)– mówi Faliński.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z kolei były szef Agencji Wywiadu płk Grzegorz Małecki ocenia, że opublikowane dokumenty nie mają takiej siły rażenia jak te, które zostały ujawnione przez Edwarda Snowdena (byłego pracownika CIA, który ujawnił m.in. skalę inwigilacji, jakiej dopuszczają się Stany Zjednoczone wobec swoich obywateli – przyp. red.).
"Amerykański wywiad popełnił duży błąd"
- Dane, które zdobył Texeira miały charakter briefów, komunikatów, cytatów prezentujących różne stanowiska. To nie były oryginalne, źródłowe dokumenty, a dane przetworzone, ocenno-analityczne. Wygląda to na robotę insidera, który mógł mieć kontakty z osobami z rosyjskich kręgów. Mówiąc kolokwialnie: 21-latek doprowadził do rozhermetyzowania obiegu dokumentów wrażliwych – uważa były szef Agencji Wywiadu.
W jego ocenie, amerykański wywiad popełnił w rzeczywistości bardzo duży błąd, za który wizerunkowo przyjdzie mu zapłacić wysoką cenę.
- Teoria spiskowa, że Amerykanie specjalnie "podprowadzali" żołnierza, by ten wypuszczał dokumenty, jest oderwana od rzeczywistości. Dezinformacja może być punktowa i dotyczyć jednego wydarzenia, ale nie być przeprowadzana kosztem rzucania na kolana całego systemu i szkód, które zostały wyrządzone sojusznikom – mówi płk Grzegorz Małecki.
I jak dodaje, korzyści w tej sytuacji dla Amerykanów nie byłyby współmierne do strat.
- A straty są dla USA ogromne. Już mamy zamieszanie w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego i ogromny cios w reputację Amerykanów. Tylko dlatego, że ktoś dopuścił się zaniedbania i nie wychwycił tego w porę – podsumowuje były szef Agencji Wywiadu.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski